„4 tony podłogi” od dziesięciu lat budzi salwy śmiechu. Nawiązuje do żarskiej firmy i jednej z lubuskich stolic. Obejrzyj na YT!

Materiał informacyjny SWISS KRONO
Paweł Burczyk w "4 tonach podłogi"
Paweł Burczyk w "4 tonach podłogi" Szymon Karkusz
Lubisz komedie? Jeśli tak, to zdecydowanie masz szansę ubawić się naszą propozycją. „Cztery tony podłogi” w wykonaniu Pawła Burczyka to humorystyczny monodram, który można obejrzeć na YouTube. W roli tytułowej produkt rodem z Żar. Z lokalnych nawiązań mamy jeszcze żonę z Gorzowa i... ile w końcu jest tam tramwajów?

Spektakl liczy sobie 10 lat. Po kilkuletniej przerwie przyszedł czas na come back. Jego bohater mógłby powiedzieć „kombek”. Formułą kojarzyć się może nieco ze stand-upem, jednak spektakl jest starannie wyreżyserowany i wielokrotnie powtarzany. Z kabaretową improwizacją nie ma wiele wspólnego, choć jest równie zabawny: – Uwielbiam „4 tony podłogi” – deklaruje grający Stasia Paweł Burczyk. – Zagraliśmy to już 300 razy i za każdym razem publika szaleje. – przyznaje aktor związany na co dzień z Teatrem Kamienica.

Z czego będziesz się śmiać? A z czego wolisz! Mamy małżeńskie gierki, „klasę średnią”, lektury z kanonu literatury polskiej, seks – a raczej jego niedosyt, rywalizację ze Stefanem, Jamesa Bonda i wiele więcej.

Stanisław, Staś, vel Tygrysek ma żonę Nel (Neluś, Neeluuuś), synusia, córunię i psa imieniem Kali. Nawiązań do powieści Sienkiewicza znajdzie się w sztuce więcej. Stanisław ma też niespełnione ambicje, sporo kiepsko ukrywanych kompleksów, aspiracje do klasy średniej, stanowisko, którego nazwa nie mieści się na wizytówce oraz gabinet na 22 piętrze szklanego wieżowca. (Żeromski go crazy!) Posiada również apartament w Warszawie, domek na wsi i samochód. Wszystko na kredyt. Żona na kredyt nie jest, za to czerpie pełnymi garściami ze Stasinej cierpliwości, a on choć za nic się do tego nie przyzna, ulega jej bez większej dyskusji: „My się z żoną nie kłócimy. Ona tylko tłumaczy.” - mówi.

Najnowszym nabytkiem małżeństwa jest rzeczony domek na wsi (za namową Stefana), bo przecież prezes kupił, o niebagatelnym metrażu (80 parter plus 50 pięterko, czyli 120!). Miało być letnisko, robi się zamczysko, gdyż Neluś dba o należyty poziom inwestycji i zamawia do niego coraz to nowe „paczuszki” z elementami wystroju i wyposażenia. Właśnie zamówiła kolejną. Jej zawartość to cztery tony... paneli podłogowych! „Kronomandżaro!” wykrzyknie Staś, ale weźmie się za przenoszenie z miejsca wyładunku do wnętrza domu, snując przy okazji swój życiowy monolog.

– Przynajmniej przenosi porządną podłogę. – śmieje się Aleksander Czaplicki, szef marketingu SWISS KRONO. – Panele z kolekcji Aurum. Niezwykle odporne na uszkodzenia, a przede wszystkim na wodę. Dodać do tego modne, doskonale imitujące drewno wzory, a mamy produkt w sam raz do apartamentu albo takiego „szpanerskiego” letniska. Zada szyku przed Stefanem i prezesem.

Tak się przed laty złożyło, że powstawanie scenariusza „4 ton podłogi” zbiegło się z wprowadzaniem na rynek kolekcji paneli o najwyższej klasie wodoodporności – Aurum. Autor (scenariusza, nie paneli), znany i popularny zielonogórski kabareciarz Doman Nowakowski tekst miał niemal gotowy. Zaczęto poszukiwania mecenasa, który wsparłby produkcję. Tematyka sama wskazała kierunek: – Kiedy w SWISS KRONO przeczytano tekst, firma postanowiła zostać współproducentem. – wspomina Paweł Burczyk, a Aleksander Czaplicki opowiada o budzącej entuzjazm kontrahentów promocji nowej kolekcji: – Prezentacji nowego produktu towarzyszą elementy animacyjne, integracyjne. Popularne są imprezy taneczne, choć zapraszaliśmy też naszych partnerów choćby na degustacje win zielonogórskich. „4 tony podłogi” to jeden z najbardziej oryginalnych pomysłów, a na pewno najzabawniejszy. Wszędzie, gdzie jechaliśmy wraz z Pawłem w roli Stasia, przez salę przetaczały się salwy śmiechu. – opowiada rzecznik prasowy SWISS KRONO.

Staś przemierza Polskę z panelami od 10 lat, z paroletnią przerwą od lock-down-u, wywołując salwy śmiechu swoimi „kronologicznie” i „Kronomandżaro”. Sztuka doczekała się też kontynuacji. Niezrównany Doman Nowakowski w „2 tonach kamienia” uczynił bohatera prezesem, który z racji pełnionej funkcji bywa często w kraju, który nazwaliśmy z polska Szwajcarią. Dla prezesa to jednak „Swiss”. Tak się składa, że „chłopaki ze Swiss” podrzucili właśnie nowe panele, a Stanisław bierze się za ich układanie. I nikt mu nie wmówi, że szczelina dyletacyjna ma być w miejscu wskazanym w jakiejś głupiej instrukcji. On wie lepiej i zrobi ją tam, gdzie chce...

Kiedy więc uda Wam się obejrzeć „4 tony podłogi”, zachęcamy do polowania na „2 tony kamienia”. Najbliższe przedstawienie w Lubuskiem odbędzie się 2 lipca w Gorzowie Wielkopolskim. Wiecie, tym mieście z tramwajem.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: „4 tony podłogi” od dziesięciu lat budzi salwy śmiechu. Nawiązuje do żarskiej firmy i jednej z lubuskich stolic. Obejrzyj na YT! - Gazeta Lubuska

Wróć na zary.naszemiasto.pl Nasze Miasto