Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Burmistrz odkłada w czasie przejęcie zamku w Żarach

Lucyna Makowska
W niedzielę spłonęła drewniana kopuła zamkowej wieży. Strażacy podejrzewają podpalenie.
W niedzielę spłonęła drewniana kopuła zamkowej wieży. Strażacy podejrzewają podpalenie. Lucyna Makowska
Burmistrz Danuta Madej bardzo chciała już teraz przejąć zamek od prywatnych właścicieli , niestety radni, również z jej ugrupowania powiedzieli „nie”. Radzą odroczyć decyzję do przyszłego roku. A wszystko przez pożar zamkowej wieży...

Podczas gdy spora część żaran śledziła w niedzielny wieczór wyniki wyborów, na zamkowej wieży wybuchł pożar. W mgnieniu oka objął drewnianą kopułę wieży, która już po kwadransie płonęła jak pochodnia. Aby jej zgliszcza runęły na dach zamku wystarczyło 40 minut.
Strażacy dostali sygnał o pożarze na zamku ok. 21.18. Już po chwili na miejscu były pierwsze zastępy. Informacja o płonącej wieży, w tym czasie, już żyła własnym życiem na fejsbuku. Na skwerze przed żarskim pałacem z minuty na minutę rosła liczba obserwatorów . Ludzie robili zdjęcia, kręcili filmiki, w tym czasie kolejne wozy strażackie, ściągane na miejsce kontynuowały akcję gaśniczą. W sumie w działaniach wzięło udział 16 zastępów straży pożarnej. Dla zawodowców wsparciem byli ochotnicy z jednostek z okolic Żar. Do pomocy ściągnięto też wysięgniki z Żagania i Zielonej Góry. –Pożar jest bardzo trudny do opanowania ze względu na wysokość- mówił na gorąco zastępca komendanta PSP w Żarach, dowodzący akcją gaśniczą bryg. Paweł Hryniewicz.- Żarski wysięgnik ma 32 metry, wieża – jej kamienna część - ponad 40. Dlatego też ściągaliśmy dłuższy wysięgnik, prawie 50 metrowy, z Zielonej Góry. Poza tym budynek jest mocno zdewastowany, nie wiemy co może się tam stać, dlatego strażacy, którzy wchodzą, by gasić pożar od wewnątrz robią to z wielką ostrożnością.
Płonący szkielet drewnianej kopuły wraz z krzyżem umieszczonym na jej szczycie runął na dach zamku. Od niego zajęła się więźba dachowa zamku.
Akcja ratowniczo- gaśnicza trwała sześć godzin. Dla strażaków była jedną z trudniejszych logistycznie. Mury zamku okala fosa, wąskie uliczki od strony dawnego browaru utrudniały dojazd ciężkim samochodom strażackim. No i gapie, którzy swoje auta parkowali na ul. Mieszka I- dojazdówce do pałacu.
Z budynku mieszkalnego przyległego do kamiennej wieży tuż po wybuchu pożaru ewakuowano właścicieli kamienicy. –Byliśmy z mężem już w pidżamach, zdążyliśmy nałożyć na siebie dresy, wziąć psa i kota, dokumenty telefon i pieniądze i trzeba było uciekać- opowiadała właścicielka kamienicy.
Świadkowie mówią, że ogień pojawił się na wieży kwadrans po tym, jak mieszkający w pobliżu kompleksu pałacowo- zamkowego w Żarach usłyszeli dźwięk wypuszczonej w powietrze petardy. Kiepsko zabezpieczone ruiny zabytku często „gościły” młodzież, ale i bezdomnych. Tych pierwszych czasem widywano nawet na szczycie 40 -metrowej wieży, do której prowadziły drewniane schody. Strażacy za przypuszczalną przyczynę pożaru podają podpalenie. Wątpliwości co do tego nie miał też Ireneusz Brzeziński, naczelnik promocji w żarskim magistracie, który dotarł na miejsce prawie jednocześnie ze strażakami bo i w mieście jest jedną z niewielu osób, znających historię, ale i układ zabytku jak własną kieszeń. –Do zamku nie jest doprowadzony prąd, była niedziela, poza tym tam nie toczą się żadne prace, by można było podejrzewać zwarcie instalacji- tłumaczył patrząc jak ogień trawi zabytkową kopułę wieży.- Wielka szkoda…
-Wieża przetrwała wojenną zawieruchę, nie naruszyły jej ani wichury ani „ząb czasu”,a strawił ją zaprószony z bezmyślności ogień – komentował jeden z obserwujących pożar mieszkańców. I trudno się z nim nie zgodzić.
Na miejsce pożaru dotarła też burmistrz Danuta Madej. Nie kryła oburzenia, ale i bezsilności. Wszak na wtorek zaplanowała podpisanie aktu notarialnego przejęcia zamku od prywatnych właścicieli. Pewnie już wtedy domyślała się jak pożar może pokrzyżować jej plany.
W poniedziałek od rana gorąca atmosfera z zamku przeniosła się do Urzędu Miejskiego w Żarach. W trybie pilnym zebrali się radni miejscy. Okoliczności zmieniły się diametralnie, dlatego to ich o zdanie na temat przejęcia zabytku spytała D.Madej. Zapewniała, że sama takiej decyzji nie podejmie. I pewnie była zawiedziona, bo podpisaniu umowy z właścicielami zamku po pożarze przeciwni nawet radni wywodzący się z jej ugrupowania.
- Jesteśmy w zupełnie innej sytuacji, powstały nowe okoliczności, dochodzenie w sprawie pożaru prowadzi policja i prokuratura, poza tym wiadomo, że trzeba zabezpieczyć dach zamku i wieżę przed deszczem, a miasto nie ma na to pieniędzy. Nawet gdybyśmy podpisali umowę przejęcia, nie możemy uruchomić na to naszej linii kredytowej, bo byłoby to niezgodne z dyscypliną finansów,– wyliczał przewodniczący.- Poszczególne służby wykonują swoje ekspertyzy dotyczące obecnego stanu zamku i samej wieży, czy nie zagraża ona bezpieczeństwu. Na dziś w całej tej sprawie jest zbyt dużo niewiadomych, dlatego większość radnych uczestniczących w poniedziałkowym spotkaniu była za przesunięciem terminu przejęcia zamku na przyszły rok.
I dodaje, że ta decyzja będzie tylko odłożona w czasie na kilka miesięcy. Na zabezpieczenie przed dalszą dewastacją obiektu miasto miało przeznaczyć 250 tys. zł. Za tę kwotę zamek miał być ogrodzony przed dostępem postronnych osób, wykonane oświetlenie, monitoring.
Radna PO Anna Słodkowska, od dawna była orędowniczką przejęcia całego kompleksu przez miasto. Jednak po pożarze, trwających ekspertyzach również uważa, że z decyzją należy poczekać.- Nic co rodzi się w pośpiechu nie jest dobre, nie znamy skali szkód, nie wiemy ile będzie nas dodatkowo kosztował remont niedawno robionego dachu- podkreśla – Poza tym mamy żal do pani burmistrz, że przy okazji pożaru dowiadujemy się o podpisaniu umowy z właścicielami, uważam, że należało uzgodnić warunki z całą radą bo sądzę, że radni z klubu pani burmistrz je znali.
Na spotkanie z radą przyjechała też z Zielonej Góry Barbara Bielinis- Kopeć, Lubuski Wojewódzki Konserwator Zabytków. - Próbowałam przekonać radę do przejęcia zamku już teraz. Właściciele chcą oddać miastu zabytek wart 2,5 mln zł. Od początku rozmów na ten temat deklarowałam pomoc w pozyskaniu środków na remont ale i teraz gotowa byłam na przekazanie pieniędzy na zabezpieczenie dachu przed zimą, ale w tej sytuacji gdy zamek nadal jest w prywatnych rękach rozmawiamy, by znaleźć rozwiązanie, by nie ulegał dalszej dewastacji, a wiem, że obiekt nie był ubezpieczony.
Jerzy Pietrak, jeden z współwłaścicieli zabytku również jest zaskoczony nieoczekiwaną zmianą stanowiska rady. - Dzięki ceramicznej powłoce na kamiennej wieży ogień nie zdołał przedrzeć się w głąb i zniszczyć drewnianych schodów. Szkody nie są takie duże, sądzę, że poniżej 1 ml zł, ale skoro chcemy oddać miastu coś co warte jest ok. 2,5 mln zł, to dziwi mnie opór rady. W tej sytuacji, podpisaliśmy wstępną umowę na przekazanie , które ma nastąpić w połowie stycznia po uchwaleniu budżetu przez miasto. Nie będziemy też już inwestować w zamek, nawet w jego zabezpieczenie.
Polecane
Żary.Miasto wstrzymuje przejęcie zamku od właścicieli pałacu. - Za dużo niewiadomych po niedzielnym pożarze- mówią radni.
Zobacz takżeŻary. Strażacy gasili gigantyczny pożar wieży zamkowej żarskiego pałacu
obejrzyj

od 7 lat
Wideo

Pismak przeciwko oszustom, uwaga na Instagram

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na zary.naszemiasto.pl Nasze Miasto