Pod względem zachorowalności na Covid-19 Lubuskie nadal zajmuje ostatnie miejsce w Polsce, ale w tym tygodniu przybywało u nas nawet 30 przypadków dziennie.
- Jak na nasz mały region, to już nie jest mało - słyszymy od jednego z lubuskich lekarzy. W czwartek Ministerstwo Zdrowia odnotowało rekordową liczbę zakażeń: 1967 w skali kraju. Po raz pierwszy wpisało Gorzów i Zieloną Górę na listę powiatów zagrożonych. Jeśli liczba zakażonych w obu stolicach wciąż będzie rosła w takim tempie, wprowadzone zostaną dodatkowe obostrzenia. Dotychczas w Gorzowie odnotowano 123 zakażenia, w Zielonej Górze - 156.
- Czytaj również: Padł kolejny niechlubny rekord. Tak źle jeszcze nie było. 1967 zakażeń koronawirusem w kraju, z czego 28 w Lubuskiem
Czy jesteśmy jako region gotowi na drugą falę koronawirusa? Ta informacja może zaskoczyć najbardziej: od 15 września w Gorzowie nie ma już formalnie jednoimiennego szpitala zakaźnego. Nie ma też jego dyrektora - Piotr Dębicki odszedł z pracy w połowie września i dziś nie chce komentować powodów. Kto i gdzie wobec tego zajmuje się w Gorzowie pacjentami z koronawirusem?
Koronawirus w Gorzowie: szpitala jednoimiennego już nie ma
Ze szpitala jednoimiennego został oddział pulmonologiczny z łóżkami zakaźnymi. Gdy powstawał jednoimienny (przypomnijmy: w obiektach zespołu psychiatrycznego przy ul. Walczaka), władze szpitala i służby wojewody ogłosiły, że jest w nim 200 miejsc.
- Dziś dla pacjentów covidowych mamy w szpitalu przy ul. Walczaka 122 łóżka, w tym 20 intensywnej terapii, 20 dla psychicznie chorych i trzy dla przewlekle dializowanych, a także 10 łóżek dla dzieci w obiekcie przy ul. Dekerta - mówi „Gazecie Lubuskiej” dr Tomasz Więckowski, który koordynuje walkę z wirusem w Wielospecjalistycznym Szpitalu Wojewódzkim w Gorzowie.
Jego zdaniem „na obecną chwilę” liczba łóżek jest wystarczająca. Pytany przez GL, czy jest o to spokojny również w obliczu drugiej fala pandemii, dr Więckowski odpowiada: - Nikt, kto zajmuje się dziś koronawirusem w Polsce, nie jest spokojny.
Druga fala pandemii w Gorzowie: „kadrowo leżymy na łopatkach”
Z ustaleń GL wynika, że oddział zakaźny (wcześniej szpital jednoimienny) jest zorganizowany tak, że dyżur pełni w nim przez 24 godziny tylko jeden lekarz. - Lekarze są przyzwyczajeni do tak długich, a nawet dłuższych dyżurów. Gdy nic się nie dzieje, to nie jest nic szczególnego. W pandemii to jednak, delikatnie mówiąc, dość trudne i trochę ryzykowne - twierdzi jeden z naszych rozmówców, znający realia pracy szpitali.
Ten jeden lekarz „dostaje” wtedy „strzał” w postaci 30 czy 50 pacjentów na raz. To byłoby nie do ogarnięcia. Wszyscy o tym wiedzą, ale udają, że „fabryka działa” - twierdzi nasz rozmówca
I kontynuuje: - Ten jeden lekarz ma pod opieką pacjentów na oddziale. Musi przyjąć kolejnych pacjentów, których za chwilę będą mu wysyłać lekarze rodzinni. Im więcej będzie przypadków, tym więcej będzie miał z tym pracy i oczywiście odpowiedzialności. Musi też odbierać telefony, bo przecież jest jedynym lekarzem na dyżurze w jedynym szpitalu zakaźnym na północy województwa. Dzwonią lekarze rodzinni i pracujący w szpitalach powiatowych, dzwonią urzędnicy z gmin czy celnicy z granicy. Każdy ma do zadania jedno czy dwa konkretne „covidowe” pytania. Zwykle o to, co zrobić z konkretnym pacjentem, w konkretnym przypadku, więc to nie jest rozmowa o niczym, która trwa pół minuty. Telefony się dosłownie urywają przez cały dzień. I teraz wyobraźmy sobie - przecież takich przypadków było już w Polsce sporo, a ostatnio mamy w Zielonej Górze - że wybucha ognisko koronawirusa w jednym tylko domu pomocy społecznej. Ten jeden lekarz „dostaje” wtedy „strzał” w postaci 30 czy 50 pacjentów na raz. To byłoby nie do ogarnięcia. Wszyscy o tym wiedzą, ale udają, że „fabryka działa” - twierdzi nasz rozmówca, który zastrzega sobie anonimowość.
Sprawdziliśmy: na oddziale zakaźnym Szpitala Uniwersyteckiego w Zielonej Górze są cztery dwuosobowe zespoły lekarskie, które zmieniają się co 12 godzin. Pytany o 24-godzinne dyżury na zakaźnym w gorzowskim szpitalu, dr Więckowski odpowiada, że nie są w Polsce niczym nadzwyczajnym. - Będziemy zwiększać ilość lekarzy dyżurujących w oddziale zakaźnym w miarę wzrostu ilości zachorowań - dodaje. Po kolejnych pytaniach przyznaje: - Kadrowo leżymy na łopatkach.
Dr Więckowski podkreśla, że szpital nie ma na to wpływu. Lekarzy z innych placówek na mocy przepisów wprowadzonych w czasie pandemii delegować może do nas wojewoda. Czy i jak szybko deleguje?
- Od połowy września mamy covidowe łóżka dla dzieci, ale nie mamy do nich pediatrów. Zabiegamy więc o sześć etatów. Bez skutku. Dostajemy odpowiedź, że wojewoda też ma problemy - mówi Więckowski. Przyznaje on także, że z oddziału odeszło ostatnio trzech anestezjologów. - Nie ma ich już w szpitalu i nie ma ich kto zastąpić - mówi Więckowski.
Gorzowski szpital od początku walczy z pandemią, nie mając na miejscu żadnego specjalisty chorób zakaźnych
Nie mniej szokująca może się wydać kolejna informacja: Gorzowski szpital od początku walczy z pandemią, nie mając na miejscu żadnego specjalisty chorób zakaźnych. Konsultacjami na odległość gorzowskim lekarzom służy lekarz zakaźnik z Poznania. Ustalenia GL w tej sprawie potwierdza dr Więckowski.
Szpital w Gorzowie to "drugi poziom referencyjności"
- Nie mamy na to wpływu, to decyzje odgórne - zastrzega. Nie chce też komentować tego, że gorzowski szpital jednoimienny został zlikwidowany, choć o jesiennej fali pandemii słychać już od wiosny.
- Na zlecenie Ministerstwa Zdrowia jesteśmy w walce z Covid-19 szpitalem drugiego poziomu referencyjności. Diagnostyka odbywa się szpitalach powiatowych. Do nas na leczenie trafiają osoby, u których stwierdzono obecność koronawirusa. Dwa dedykowane dla nas szpitale jednoimienne znajdują się w Poznaniu i Szczecinie. Mają do nich trafiać pacjenci wymagający zaawansowanego leczenia, przykładowo mający zatorowość płucną lub zawał - mówi.
Szpital w Zielonej Górze: organizujemy łóżka pediatryczne
Na oddziale zakaźnym Szpitala Uniwersyteckiego w Zielonej Górze W Zielonej Górze leży dziś (stan na wtorek 29 września) 15 pacjentów. Miejsc jest 34, ordynator jest też w trakcie „organizowania” wymaganych obecnymi przepisami 10 łóżek dla dzieci.
- Ilość łóżek można jednak w każdej chwili zwiększyć. Zarówno pod względem ilości łóżek i sprzętu medycznego, jak i kadrowym jesteśmy dziś bezpieczni. Wciąż jesteśmy jako region w tej szczęśliwej sytuacji, że mamy najmniej zachorowań w Polsce, ale ich szybki ostatnio przyrost niepokoi - mówi dr Jacek Smykał, ordynator oddziału zakaźnego w Zielonej Górze.
Jeśli jednak w skali kraju przybywać będzie 5-6 tys. zakażonych dziennie, a w naszym województwie ich liczba się potroi, będziemy mieli bardzo poważne problemy - mówi dr Jacek Smykał z Zielonej Góry
I dodaje: - Z dnia na dzień pandemia się rozkręca. Zakażonych przybywa w całej Polsce, także u nas. Nikt nie jest jasnowidzem, żeby stwierdzić, do jakiego poziomu dojdzie, ilu będzie zakażonych i ilu z nich będzie wymagało hospitalizacji. Jeśli jednak w skali kraju przybywać będzie 5-6 tys. zakażonych dziennie, a w naszym województwie ich liczba się potroi, będziemy mieli bardzo poważne problemy.
Druga fala pandemii w Lubuskiem: "trzeba działać i to już"
Dr Smykał podkreśla, że podawane w mediach liczby zakażonych są zaniżone, bo nie obejmują osób, które przechodzą Covid-19 bezobjawowo i nie przechodziły testów.
- Prawdopodobnie wrócimy więc do tworzenia szpitali covidowych w naszym regionie, bo w drugiej fali pandemii miejsc szpitalnych może być za mało. Tu mamy już przetarte ścieżki, bo takie szpitale czy oddziały były, może niepotrzebnie tylko zostały zbyt szybko zlikwidowane. Inaczej jest z kadrą. Przecież podczas pierwszej fali np. kierowane do nas do pracy pielęgniarki z innych oddziałów trafiały często na zwolnienie lekarskie, a nie na nasz oddział. Ten strach przed pracą z pacjentami covidowymi służby wojewody muszą uwzględnić i już się zacząć działać - mówi dr Smykał.
We wtorek mówił nam, że jak najszybszego uporządkowania wymagają procedury, choćby kierowanie do szpitala zakaźnego wszystkich pacjentów z podejrzeniem korona - wirusa. - Już lekarz rodzinny powinien kwalifikować, kto powinien trafić na leczenie do szpitala, a kto np. do izolatorium czy na kwarantannę domową. Jeśli druga fala będzie wysoka, i oni wszyscy stawią się nam w szpitalu, to nie damy sobie rady - mówił. Przepisy w tym zakresie już się jednak zmieniły.
Druga fala koronawirusa w Lubuskiem: Co zrobiły służby marszałkowskie, żeby przygotować region?
Jak oceniają stan tych przygotowań? Tak na pytania GL odpowiada marszałek Elżbieta Anna Polak: - W pierwszej fazie pandemii przekazaliśmy w ramach RPO Lubuskie 2020 (regionalny program unijny - red.) 50 mln zł na sprzęt wysokospecjalistyczny oraz sprzęt ochrony osobistej dla lubuskich szpitali postawionych w stan gotowości. Następnie samorząd podjął działania związane z zapowiadaną drugą - jesienną falą pandemii. Postawiliśmy na zwiększenie liczby testów i szybkości ich wykonywania. Przekazaliśmy także środki na modernizację jednostek ochrony zdrowia, żeby przystosować je do walki z pandemią. W Zielonej Górze to budowa izolatek na oddziałach szpitalnych oraz budowa obiektów do pretriażu (selekcji chorych - red.). W Gorzowie to utworzenie centralnego punktu wydawania wyników badań, strefy oczekiwania pacjentów na przyjęcie do szpitala oraz budowa nowego miejsca rejestracji. Zakupiliśmy dodatkowy sprzęt medyczny. Staramy się zabezpieczyć szpitale, lekarzy i personel medyczny walczący na pierwszej linii frontu, bo to od nich zależy nasze zdrowie i życie. Wsparliśmy Domy Pomocy Społecznej w Lubuskiem, bo to dla ich mieszkańców koronawirus jest najgroźniejszy. W ramach Europejskiego Funduszu Społecznego realizujemy projekt o wartości 4,5 mln zł, a z rządowego programu POWER o wartości 20 mln zł.
Z urzędu marszałkowskiego w Zielonej Górze GL otrzymała także informację o tym, co zmieniło się w obu głównych szpitalach w ramach przygotowań na drugą falę Covid-19.
Szpital Uniwersytecki w Zielonej Górze:
- diagnostyka na GeneExpert w pełnym zakresie - wyniki w godzinę
- uruchomiona Pracownia Badań Molekularnych - 140 testów na dobę
- wykonano 12 śluz i izolatek - w przygotowaniu kolejnych siedem
- zakupy sprzętu m.in. dodatkowych 24 respiratorów (teraz szpital ma ich 28), nowego tomografu komputerowego, który służy do diagnostyki covidowej, oraz kamer termowizyjnych (monitorują wejścia do szpitala).
- planowane jest postawienie obiektu przed oddziałem zakaźnym do pretriażu
Wielospecjalistyczny Szpital Wojewódzki w Gorzowie Wlkp.:
- utworzone wcześniej laboratorium zwiększa możliwości wykonania testów - do 300 na dobę
- ograniczenie wizyt w szpitalu poprzez stworzenie centralnego punktu wydawania wszystkich wyników badań
- zabudowa zadaszenia przed SORem - na potrzeby przychodni
- w miejscu gdzie był bar, a potem archiwum - przygotowanie strefy oczekiwania pacjentów na przyjęcie do szpitala
- przebudowę baraku przy ul. Dekerta (naprzeciwko głównego wejścia) na potrzeby rejestracji i miejsca oczekiwań na przyjęcie do poradni
Podobne pytania z prośbą o komentarz wojewody wysłaliśmy tego samego dnia (we wtorek 29 września rano) do Lubuskiego Urzędu Wojewódzkiego w Gorzowie. Nie dostaliśmy jeszcze odpowiedzi.
WIDEO: Polski lek na COVID-19
CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?