I od razu przyszła mi do głowy kultowa piosenka kabaretu Elita: Hej, szable w dłoń! Łuki w juki, a łupy wziąć w troki. Hajda na koń! Hajda na koń! Okażemy się godni epoki, ach epoki… Ehh kiedyś to byli kabareciarze. Niestety to co się wyprawia w świecie sportu, przypomina kabareton w Opolu. Laskowik ze Smoleniem byliby dumni. Ale do brzegu.
Tyle dzieje się w naszym grajdole i okolicy, że nie sposób powiedzieć: mam urlop i zostawię ten cały kram, bez mojej ciągłej uwagi. Odetchną i stracą czujność, pomyślą, że mam wyrąbane na ich wiekopomne dokonania. No nie mam. A czujna jestem jak ważka.
Zacznę od Delty. „Ogórek” dla największego bajkopisarza podziałał na Sitara stymulująco. Do tego stopnia, że zasiał w działaczach z Sieniawy ziarno wątpliwości(a ma przecież doświadczenie i wprawę), z którego wykiełkowała niezgorsza sekwoja, a może nawet i dąb. Sprawa awansu i spadku z okręgówki budzi wiele emocji, a rozwiązania jak nie było tak nie ma. Znany z talentów organizacyjnych, także laureat „Ogórka”, Łukasz Pokrywiecki wziął się ostro do pracy i szybciutko przy pomocy prawnika(w tej historii będzie występował jeszcze jeden) wysmarował do LZPN protest, że jakby co, to Delta chce z powrotem do klasy okręgowej. Dlaczego? Bo chce! I już. Moczynianka na szczaw, a Sieniawa do ogórków. I kulinarnie nam się zrobiło(jeszcze będzie o gotowaniu).
A najfajniejsze jest w tym, że prawdopodobnie działacze z Sieniawy mają rację. I że lubuski wielki zarząd piłki kopanej walnął babola, ale wątpię, żeby się przyznali. Szkoda, ale szacun za walkę. I tutaj nastała pora nie na Telesfora, a na drugiego jurystę, który wypowiedział się na jakiś tam łamach o tym, że absolutnie on się zna i że expressis verbis (przez dwa s) awans Moczynianki jest zasadny. Dyrektor, doktorant i zwykły d...(tutaj każdy sobie może dokończyć)… sam sobie zadawał pytania i sam udzielał odpowiedzi. Co prawda w wywiadzie występuje osobnik szumnie nazwany redaktorem, ale jest to kolejny dyrektor od niczego, który nawet nie zna nazwisk piłkarzy klubu, w którym podobno dyrektoruje. Można by było zatytułować ten pseudowywiad: Gadał dyrektor do dyrektora…
Druga sprawa jest tak nieprawdopodobna, że aż niemożliwa, choć jak mówi mój przyjaciel: Lubsko to stan umysłu. Może nie upraszczałabym aż tak bardzo, bo znam wielu lubszczan i uważam, że to świetni ludzie(pozdrowienia dla obu Kaś), ale w Budowlanych coś nie pyka od dawna. Czarę goryczy przelało załatwienie na cacy dwóch boisk na stadionie kopaczy. Doprowadzenie murawy do wyglądu Stepów Akermańskich na pewno spodobałoby się Mickiewiczowi. Buta i udawanie, że przecież nic się nie stało, nie nabrałoby nawet żula z pod Biedronki. Otóż stało się, bo karma wraca, a wam dyszała już od dawna za plecami. Teraz, po zaoraniu, można tam uprawiać fasolę, ostatecznie kukurydzę. Będzie można zrobić pop corn i będzie na renowację.
No i ostatnia akcja. Pan przewodniczący coś się uaktywnił i chce chyba reaktywować drużynę serduszka, czym wzbudził mój sarkastyczny chichot prosto z trzewi. Panie sędzio… to już łabędzi śpiew. Niech pan się zajmie tym, co podobno robi pan najlepiej, czyli gwizdaniem. Może pan zakupić w tym celu czajnik, oczywiście z gwizdkiem i będzie pan miał zapasowy. Gwizdek, nie czajnik. I spokojna głowa. Właśnie klepię schabowego.
Jutro zaczyna się sezon. Czekałam z niecierpliwością na pierwszy mecz Promienia w 4. lidze, ale byłam na wszystkich sparingach.
Trener Wojciech Łobodziński mówi o sytuacji kadrowej Arki Gdynia
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?