Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Felieton:Chromik niczym przyczajony tygrys...

Redakcja

Kilka dni po emocjach związanych z Final Four Pucharu Polski w koszykówce w Żarach mogę pokusić się o parę słów podsumowania tej imprezy.

Organizacyjnie jak zwykle Chromik stanął na wysokości zadania. Tomasz Ostrowski, menadżer żarskiej drużyny, przyzwyczaił nas już do tego, że za co się nie weźmie, to robi to naprawdę profesjonalnie. Wszyscy uczestnicy turnieju byli pod wielkim wrażeniem tego co się działo w hali gimnazjum nr 3 i nie tylko. Jeżeli nadal menadżer będzie działał z takim rozmachem, to Chromik o byt w wyższych ligach nie ma się co martwić. Jeżeli awansują, to Ostrowski załatwi im nawet ptasie mleko.

Co do poziomu sportowego, także nie ma do czego się przyczepić Znani zawodnicy z parkietów PLK , przyciągnęli do hali tłumy kibiców. Oprócz zagorzałych fanów Chromika na mecze przyszło wielu zwykłych ludzi, żeby ot tak pouczestniczyć w tym święcie koszykówki. Choć R8 z Hajrićem, Dłuskim i Hicksem i Chromik z Kalinowskim i Niesobskim odstawali poziomem od pozostałych drużyn, to i tak mogliśmy obejrzeć kawał dobrego basketu.

Oczywiście najciekawszy mecz to finał, w którym spotkały sie dwie najsilniejsze ekipy. Krakowianie chyba trochę zlekceważyli przeciwnika, który na boisko wyszedł niczym przyczajony tygrys. Podopieczni Łukasza Rubczyńskiego szybko zdobyli przewagę(14:3) i kpiące uśmieszki szybko zaczęły schodzić z zaskoczonych twarzy koszykarzy z Grodu Kraka. Podopieczni Rafała Knapa, który przyznał potem, że sam był zaskoczony postawą żaran, zaczęli odrabiać starty, a szalone momentami rzuty Hicksa z 10 metrów na długo zapadną kibicom koszykówki w Żarach w pamięci. Na szczęście Hicks zbyt uwierzył w swoje możliwości i ponad połowy tych rzutów po prostu nie trafiał. A Chromik niczym lokomotywa parowa parł naprzód i ani myślał się poddawać. Ostatnie 8 sekund spotkania było najdłuższymi ośmioma sekundami jakimi było mi dane oglądać. Ciągłe przerwy, czasy trenerów, rzuty osobiste, faule taktyczne spowodowały, że rozgrywanie tych sekund trwało prawie 10 minut.

Niestety mimo ogromnej walki i dosłownie gryzienia parkietu, Chromik mecz przegrał 3 punktami. Szczęście było blisko i prawdę mówiąc należało się żaranom za postawę i walkę do końca. R8 wygrał, bo tak wynikało ze statystyk, ale na parkiecie to koszykarze z Żar byli lepsi. Łukasz Rubczyński nie mógł się nachwalić swoich zawodników po spotkaniu. I miał rację. Jeżeli Chromik będzie tak walczył w każdym meczu, to awans do 2. ligi ma w kieszeni. A jak widać, może także walczyć z pierwszoligowcem jak równy z równym,a wszyscy wiedzą, że apetyty rosną w miarę jedzenia.

Ja czekam na następne spotkania, które sprawią, że będę miała ciarki na plecach. Muszę tylko chyba udać się do kardiologa, bo takie emocje powodują , pewnie nie tylko u mnie, migotanie przedsionków, a chciałabym zobaczyć w przyszłości, jak Chromik wchodzi na koszykarskie salony i w takim stylu ogrywa faworytów. Czego sobie i państwu w tym Nowym Roku serdecznie życzę.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Dni Lawinowo-Skiturowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na zary.naszemiasto.pl Nasze Miasto