Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

GDZIE NA WEEKEND. Niesamowita historia zabytkowego pałacu niedaleko Żar. Ten skarb architektury uratowała... pani Lena

Dariusz Chajewski
Dariusz Chajewski
Pałac w Chichach ma niezwykłą historię. Także tę najnowszą z Leną Brudzińską w roli głównej
Pałac w Chichach ma niezwykłą historię. Także tę najnowszą z Leną Brudzińską w roli głównej Dariusz Chajewski/Mariusz Kapała
W dzisiejszym odcinku wakacyjnej akcji, organizowanej przez "Gazetę Lubuską", wędrujemy w okolicę Żar. Obecny pałac w Chichach powstał na początku XVIII wieku z inicjatywy Christopha Gottloba von Knobelsdorffa. Najprawdopodobniej przebudował on istniejący wcześniej w tym miejscu dom należący do rodziny von Kittlitz. W 1804 roku majątek przeszedł w ręce rodziny zu Dohna, która władała już położonymi nieopodal Małomicami. Historia najnowsza zabytku związana jest z osobą Leny Brudzińskiej, emerytowanej śpiewaczki, która ocaliła chylący się ku upadkowi pałac...

- Jakiś czas temu niespodziewanie przyjechał do mnie potomek rodziny von Debitsch - na to wspomnienie Lenie Brudzińskiej jeszcze dziś drży głos. - Urodził się tutaj. Gdy zobaczył, jak wygląda jego rodzinny dom, zasłabł. A ja pomyślałam, jak to dobrze, że nie przyjechał kilka lat wcześniej...

Dług do spłacenia

To był powrót po kilkunastu latach. Byłem przekonany, że w pałacu w Chichach niewiele się zmieniło. W końcu cóż mogła zrobić tutaj była śpiewaczka operowa, dysponując swoimi skromnymi emeryckimi zasobami? Założyłem, że mieszkając w podwarszawskich Łomiankach, okazałą rezydencję potraktuje nadal jako oryginalne letnisko. Jakież zaskoczenie, gdy już w progu wypieszczonej budowli wpadłem wprost w ramiona pani na zamku…

Jakieś dziesięć lat temu wraz ze znajomym ruszyła na pogranicze Dolnego Śląska i Lubuskiego, aby obejrzeć pałace. Wpadł na pomysł, aby jakiś zabytek kupić, ona chciała zobaczyć ten kawałek Polski.

Jak wspomina, natychmiast każdy z pałaców chciała przygarnąć, bo serce jej się łamało na widok tego, co się dzieje z tak wspaniałymi budowlami, z tak wspaniałymi historiami. Niemal jednocześnie pojawiło się poczucie długu do spłacenia

W imieniu całej generacji Polaków, które dopuściło te cudeńka architektury do ruiny. Najpierw miał być pałac w Jeleninie. Ze wspaniałą oranżerią. Jednak Agencja Własności Rolnej Skarbu Państwa przedstawiła taką cenę... I propozycję negocjacji. Taką z mrugnięciem okiem. Nie chciała bawić się w to mruganie. Później zaproponowano jej właśnie Chichy.

Tajemnicza milionerka?

- Gdy tutaj przyjechałam po raz pierwszy, przekroczyłam rozbitą bramę i w gęstwinie chaszczy zobaczyłam ten pałacyk... Weszłam do wnętrza, które oglądałam w świetle latarki. Zakochałam się w nim natychmiast - dodaje. - Wtedy nie wiedziałam jeszcze, co to było, dlaczego...

Na początku ludzie wokół brali ją za jakąś miliarderkę, która dla kaprysu postanowiła sobie kupić pałac. Później, widząc sopranistkę, jak biega po zrujnowanym pałacu, cała powalana gipsem i wapnem, artystkę z kosą porządkującą park, oceny zaczęły być znacznie bardziej radykalne.

Jak sama mówi, ci delikatni myśleli o niej jako ekscentryczce, ci drudzy o… kretynce. Sama o sobie wówczas często myślała jako o wariatce, ale jak patrzyła w okna pałacu, wszystkie wątpliwości pryskały.

Wspomina, jak dysponując teatralną emeryturą, zdobyła pieniądze na kupno zabytku. Poradzono jej, że może otrzymać dużą linię kredytową, ale musi mieć duży obrót gotówki na koncie. Przez trzy miesiące biegała co drugi dzień do banku, wpłacając i wypłacając te same pieniądze. Na wyciągu operacji wyglądało to bardzo poważnie, a to na koncie ciągle krążyła jej chuda emerytura.

Zawsze żył

Dziś z dumą pokazuje elewację, oprowadza po wnętrzu. Jeszcze panuje tutaj rozgardiasz, jeszcze wiele jest do zrobienia, ale czuć, że zabytek żyje.

- Ależ on zawsze żył, nie czuł pan, tylko ledwie dychał - mówi. Jeszcze 12 lat temu o wyremontowaniu tego pałacu mówiła jak o iluzji, marzeniu, i błagała wszystkich, odsuwając na bok dumę, o pomoc. Pałac traktowała jak najbliższą osobę, którą dotknęła nieuleczalna choroba. Teraz potrzebna jest rehabilitacja, tchnięcie nowych sił, nowego życia, które musi wstąpić w te wyremontowane mury...

Wiemy, jak wyglądał pałac u progu XIX wieku

Od roku 1840 zarządzał włościami Fabian Graf zu Dohna, a następnie jego żona. Zmianie uległa wówczas przybudówka, któ­rą podniesiono o jedną kondygnację. Kolejne prace dotyczące całego zespołu miały miej­sce po roku 1882, kiedy dobra przejął generał major Oskar Karl von Diebitsch, a następnie od 1906 roku gospodarował nimi jego syn Karl Hans, przeprowadzając w tym czasie remont rezydencji.

U progu XX wie­ku pałac został sfotografowany przez Roberta Webera. Inaczej wyglądało wówczas także otoczenie rezydencji. Przed fasadą, poprzedzoną wachlarzowym podjazdem rozciągał się ukwiecony trawnik, a od strony elewacji północnej znajdował się niewielki, zagospodarowany staw.

Elewacje posiadały delikatny detal architektoniczny złożony z boniowania przyziemia oraz wszystkich naroży budynku, profilowanych opasek okiennych i drzwiowych, urozmaico­nych na piętrze uszakami i zwornikami. Stolarka okienna była drewniana, dwudzielna, wielokwaterowa z okiennicami. W trójkątnym naczółku, wieńczącym centralne osie fasa­dy, mieścił się zegar. Po obu stronach wejścia głównego wisiały kinkiety oświetlające wie­czorem podjazd.

Interesujący park

Park pałacowy zajmuje powierzchnię 2,44 h. Starodrzew skupia się głównie wzdłuż granic parku. Dominują tu gatunki liściaste: dąb szypułkowy, lipa drobnolistna, klon zwyczajny i grab pospolity. Ich dopełnieniem są wiązy szypułkowe, buki pospolite, jesiony wyniosłe, topole białe i kasztanowce białe.

Tajemnica rzeźby wyłowionej ze stawu

Proszę za mną, przedstawię panu moją najlepszą przyjaciółkę - zaprasza pani Lena. W kącie stoi marmurowe popiersie. Przed laty zostało wydobyte z oczyszczanego stawu. Natychmiast ochrzczono ja mianem Białej Damy z Chich, a ona nie kryła wzruszenia - to był jakby znak, mimo że głowa leżała osobno, a tułów w innym miejscu. Zaprzyjaźniony historyk rozpoznał w niej Wilhelminę Talleyrand, siostrę słynnej Doroty.

Potwierdził to hrabia Caspar von Diebitsch. Hrabia pamięta przedwojenny wystrój pałacu i gdy przyjechał do Polski, skojarzył, że popiersie stało przed portretem przedstawiającym Wilhelminę Talleyrand, siostrę słynnej Doroty.

Natomiast żagański regionalista ustalił, że to mogła być nieślubna córka męża Wilhelminy - Maria Wilson von Steinach. W tamtych czasach w dobrym tonie było wzięcie na wychowanie nie do końca arystokratycznych panien i Wilhelmina miała dwie takie wychowanice. Z czasem Maria otrzymała ten pałac.

Janowiec/Bobrzany. Ani to zamek, ani też pałac. Romantycznie

Zabytek położony jest nad potokiem Młynówka. Potocznie nazywany jest zamkiem, zaś w literaturze i ikonografii niemieckiej pałacem (Schloss) oraz zamkiem wodnym (Wasserburg). To dawny dwór obronny. Tuż obok co najmniej do 1945 r. stało odrębne założenie nazywane w tradycji bezpośrednio starym zamkiem. Początek istnienia obiektu wiąże się z siedzibą rycerską wzniesioną w pierwszej ćwierci XIV w. U schyłku średniowiecza nie była użytkowana i popadła w ruinę.

Dzietrzychowice. Wieża mieszkalna służyła obronie

Wzmiankowana w 1474, jako „siedziba w wieży”, powstała niewątpliwie wcześniej. Folwark, z którym była związana istniał już w 1460 i był w posiadaniu rodu von Kolbichen, a później Promnitzów i Reussów. Wielokrotnie w ciągu wieków remontowana, od 1945 była opuszczona, a po przejściu w 90. latach XX w. w prywatne ręce została odbudowana. Jest murowana z kamienia i rudy darniowej, w planie prostokątna, trzykondygnacyjna, nakryta wysokim dachem czterospadowym.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na zary.naszemiasto.pl Nasze Miasto