Poważny uraz głowy i stłuczone płuco. Z takimi obrażeniami dwulatka trafiła do gorzowskiego szpitala. Od początku lekarze chcieli ją przetransportować do szpitala Zdroje w Szczecinie, ale było to zbyt ryzykowne. W środę 5 kwietnia po nieudanej próbie wybudzenia dziewczynki ze śpiączki, zdecydowano, że będzie hospitalizowana właśnie w Szczecinie. Jej stan nadal określany jest jako ciężki, ale stabilny.
Winny konkubent?
Matka Hani oraz jej partner utrzymywali, że dziewczynka podczas snu wypadła ze spacerówki. Lekarze nie dali jednak wiary ich tłumaczeniom. - Do takiego urazu nie mogło dojść w skutek upadku z wózka. Dziewczynka na ciele miała też liczne zasiniaczenia. Lekarze o swoich podejrzeniach poinformowali policję - mówi Agnieszka Wiśniewska, rzeczniczka gorzowskiego szpitala.
- Matka dziewczynki i jej partner często zmieniali miejsce zamieszkania. Pod wszystkie adresy udali się policjanci, by dowiedzieć się, jak najwięcej - poinformował nas Marcin Maludy, rzecznik Komendy Wojewódzkiej Policji w Gorzowie. Prokuratura postawiła Kamilowi K. zarzut pobicia i spowodowanie ciężkiego uszczerbku na zdrowiu dziewczynki. - Usłyszał też zarzut fizycznego i psychicznego znęcania się nad małoletnią - informuje rzecznik prokuratury, Roman Witkowski. Dziś 26-latek przebywa w areszcie.
Skoro jest niewinny to za co przeprasza?
26-latek nie przyznaje się do winy. Za zarzucane mu czyny, grozi mu do 10 lat więzienia. Wiele kontrowersji w sieci wzbudził wpis Kamila.K. W nocy zdarzenia, mężczyzna na swoim profilu na Facebooku napisał: " „najgorszy dzień w życiu córeczka na ojomie przepraszam”. Pod jego wpisem pojawił się też komentarz, pytanie "co się stało?". Kamil K. odpisał: "córka upadła".
Ten wpis nie wzbudził jednak współczucia. Ludzie szybko zaczęli obwiniać mężczyznę winą i pisać: - Skoro nic nie zrobił, to za co przeprasza? - pytali internauci.
Matka Hani bez zarzutów. Słusznie?
Niektórzy udostępniali zdjęcia matki i jej konkubenta z dopiskiem „dla takich jak wy nie ma anonimowości”. Ludzie dziwią się, dlaczego matka wciąż jest na wolności. - Przecież nie mogła o niczym nie wiedzieć! - mówią. 29-letnia kobieta, została przesłuchana w charakterze świadka i jest na wolności.
W telewizyjnym programie matka dziewczynki przyznała, że Kamil K. bił ją, ale nie był agresywny w stosunku do jej dziecka. - Dawał czasami klapsy - mówiła. Kobieta wiedziała, że jej konkubent jest agresywny, ale nic sobie z tego nie robiła, bo jak tłumaczyła "wstydziła się o tym mówić".
Wiele osób wciąż zadaje sobie pytanie, czy możliwe jest, żeby matka nie wiedziała o gehennie przez jaką przechodzi jej córka. - Musiała widzieć te siniaki! Przecież to nie jest normalne, żeby dziecko było całe posiniaczone! Co to za matka?! - dziwią ludzie.
Jak poinformowała nas policja, rodzina Hani nie miała założonej niebieskiej karty.
O sprawie będziemy informować na bieżąco.
Dziennik Zachodni / Wybory Losowanie kandydatów
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?