Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Jak Chromik doszedł do Final Four?

Redakcja

Mecz o awans do finałowego turnieju Pucharu Polski na pewno nie był dla kibiców o słabych nerwach. Chromik przyzwyczaił swoich fanów, że mecze wygrywa raczej wysoko, traktując je nieco sparingowo. Spotkanie z Cracovią nie było jednak spacerkiem, choć na początku wydawało się, że tak właśnie będzie. Podopieczni Łukasza Rubczyńskiego, którego na meczu nie było i drużynę prowadził Tomasz Sobczak, wyszyli na mecz skoncentrowani. Sukcesywnie powiększali przewagę, ale odskoczyć więcej niż na 7 punktów im się nie udało. Koszykarze z Krakowa, choć bardzo młodzi, postawili starym wyjadaczom twarde warunki. Nie dali się zdominować i mozolnie odrabiali starty. W szeregach drużyny ze szkoły Gortata zobaczyliśmy Radosława Skubińskiego, wychowanka Chromika, co dodatkowo dodawało smaczku tej rywalizacji. Pierwszą kwartę Chromik wygrał 22:15, ale następną żaranie przegrali 18:21. Po trzeciej Chromik przegrywał 53:54, po całej masie błędów i bardzo niskiej skuteczności. Do kosza nie trafiali gospodarze i na szczęście także goście, bo wynik wyglądałby znacznie gorzej dla Chromika. Koszykarze obu ekip zaczęli grać bardzo nerwowo i widać było, że mecz wygra ta drużyna, która zachowa w końcówce zimną krew i opanuje drżące ręce. Teraz to przyjezdni byli w lepszej sytuacji, bo to oni prowadzili, a Chromik musiał gonić. Chcąc pomóc drużynie kibice dopingowali swoich ulubieńców na stojąco. Tomasz Sobczak robił na ławce co mógł. Brał czas i próbował wszelkich sposobów, aby zawodnicy końcu wzięli sie w garść. Pierwszy zrobił to, nie kto inny, jak Radosław Barcz. Jak przystało na kapitana drużyny dał sygnał do walki. Jego dwa przechwyty spowodowały, że zespół z Żar wyszedł na 4 punktowe prowadzenie. W końcu wzięło górę doświadczenie żaran. Dariusz Kalinowski starał się rozgrywać piłkę spokojnie i wchodzić w kontakt z przeciwnikiem wymuszając osobiste. Na 10 sekund przed końcem Chromik prowadził jednym koszem. Wtedy niecelne podanie Matczaka pod kosz przechwycił nie kto inny, jak Radek Skubiński, który podał piłkę zamiast do partnera z drużyny, wprost w ręce Mariusza Małachowskiego. Takiej okazji żaranie już nie zmarnowali. Ostatnim zagraniem piłki w tym meczu było oddanie jej do Dawida Kondratowicza , który złapał piłkę i trzymał ostatnie 5 sekund ściskając ją jak skarb z miną: „Niech no który spróbuje mi ją zabrać!”. Chromik wygrał ostatecznie 71:69 i awansował do Final Four, którego będzie organizatorem 29-30 grudnia. Szykuje się, więc następna koszykarska uczta, ponieważ do Żar przyjadą Pyra Poznań, R8 Basket AZS Politechnika Kraków i Hensfort Przemyśl.

od 12 lat
Wideo

Wybory samorządowe 2024 - II tura

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na zary.naszemiasto.pl Nasze Miasto