Warunki były wprost idealne -białe połacie śniegu, lekki mrozik, który szczypał w nosy i w uszy oraz zaspy, w których raz po raz lądowały dzieci i dorośli. Czego chcieć więcej? Do konnego zaprzęgu podczepiono sznur saneczek. Trasa wiodła przez polne drogi. Podziwianiu uroków zimy towarzyszyła wspaniała zabawa. Radość dzieci nie miała granic! Po przejażdżce z rumieńcami na twarzy wypito gorącą herbatę i posilono się kanapkami. Znaleziono również chwilę na zabawy na śniegu. „Koniecznie trzeba to powtórzyć” - tak brzmiały słowa dzieci, a nawet mam, które towarzyszyły swoim pociechom w kuligu. -Jeżeli tylko pogoda na to pozwoli, to….. czemu nie- dodawał A. Walewender. - Dla mnie to przyjemność, że mogę zrobić frajdę dzieciom i udostępnić konia, by mogły cieszyć się zimą. A z tą wiadomo różnie bywa. Dla niektórych dzieci był to pierwszy kulig w ich życiu. Dla wszystkich był to pierwszy kulig końmi. -Dla mnie to powrót do mojego dzieciństwa. Kiedyś takie kuligi organizowaliśmy co niedzielę i zawsze gromadziły one rzesze chętnych uczestników. Dziś w Sieniawie już prawie nie ma gospodarzy, którzy mieliby konie, a przecież taki prawdziwy kulig jak ten z „Potopu”, to tylko końmi i jeszcze z dzwoneczkami. - A że czas dla dzieci zawsze się znajdzie, to czemu nie- podsumowywał Grzegorz Czerniec, współorganizator kuligu.
echodnia.eu Świętokrzyskie tulipany
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?