Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Koło Gospodyń Wiejskich ze Złotnika przygotowuje się do gminnych dożynek. Gospodynie same robią piękny wieniec

Aleksandra Łuczyńska
Aleksandra Łuczyńska
Wideo
od 16 lat
Tradycja wieńców dożynkowych jest podtrzymywana od lat przez panie z kół gospodyń wiejskich. Ich wyplatanie trwa czasem kilka dni, wcześniej trzeba zebrać z pól zboża. - To dla nas okazja do spotkania, ploteczek, wspominania dawnych czasów - mówią panie z KGW w Złotniku.

Tradycja przygotowania wieńców dożynkowych sięga XVI wieku. Po zakończonych żniwach chłop ścinał resztki zboża pozostałe na polu, z nich przygotowywano potem wieniec. Ten z kolei trafiał do kościoła, a stamtąd, po poświęceniu przez kapłana, do gospodarza wsi. Wieniec niosła najlepsza żniwiarka, którą gospodarz zapraszał do tańca. Tak rozpoczynały się dożynki, które trwały często do białego rana. Z czasem wieńce, będące jednym z symboli zakończonej przy żniwach pracy, stawały się coraz większe, barwniejsze, ozdabiano je kwiatami, wstążkami. Dziś ślady tej niezwykłej, polskiej tradycji możemy podziwiać podczas dożynek organizowanych dorocznie w każdej wiejskiej gminie.

Kilkadziesiąt lat historii!

Wieńce przygotowują najczęściej panie z kół gospodyń wiejskich z niemal każdej wsi. To niezwykłe konstrukcje, w które panie wkładają ogrom pracy. To, jak powstaje wieniec, udało nam się podpatrzyć w Złotniku, gdzie w stodole u przewodniczącej KGW - Heleny Sadowej spotkały się gospodynie: Elżbieta Stec, Marta Dobrzańska, Teresa Chabiniak, Helena Piasecka, Jadwiga Ostrowska, Irena Kantyka, Anna Lechocka, Anna Zatoń. To mieszkanki Złotnika i Lubomyśla. Działają razem, a ich Koło Gospodyń Wiejskich działa od 66 lat!

- Wieniec musi mieć kształt korony i składać się z czterech podstawowych zbóż, żadnych sztucznych roślin, mogą być żywe kwiaty, jakieś wstążki - wyjaśnia Helena Sadowa. - Takie wieńce na stelażach zaczęliśmy robić od 1986 roku, od kiedy jestem przewodniczącą.

- Kiedyś nie robiliśmy takich dużych wieńców, raz poprosiłam jedną panią, która już nie żyje, to zrobiła nam taką konstrukcję z gałązek wierzbowych, ale to nie było wytrzymałe. Potem zaczęłyśmy robić regularnie wieńce na dożynki - mówi Marta Dobrzańska.

- Zawsze wkładałyśmy dużo pracy, pomysłów w przygotowanie wieńca, dokładałyśmy się do tego finansowo, ale zawsze okazywało się, że jest jakaś usterka, czegoś brakuje i pierwsze miejsce nas omijało - mówi Elżbieta Stec. - W końcu postanowiłyśmy robić tylko z tych materiałów, które są dostępne, a zależy nam na tym, żeby na dożynkach była także reprezentacja z naszej miejscowości.

Młodzi się nie garną

Panie zgodnie przyznają, że takie spotkania to miłe oderwane od codzienności.

- To okazja, żeby się spotkać, poplotkować, czasem pośpiewać - mówią. - Wspominamy, jak to dawniej bywało, jak się przychodziło na pierzanki, czyli wspólne darcie pierza. Dziś to już rzadkość. Jak nas zabraknie to nie wiadomo, kto te wieńce będzie robił. Teraz nie ma już takiego rolnictwa, wszystko w sklepie można kupić, bydła nie ma, wszyscy posprzedawali, pola oddali w dzierżawę, bo młodzi nie chcą się tym zajmować.

Wspólna praca

Przygotowanie wieńca wymaga trochę wprawy i cierpliwości. Najpierw zboża trzeba zebrać z pól, przygotować, porządnie związać, zamontować na stelażu, ale najpierw mieć pomysł na to, jak całość ma wyglądać. To często prawdziwe dzieła sztuki, na które nie można się napatrzeć. - Wszystko to nasza wspólna praca - podkreślają gospodynie. A gminne dożynki w Drożkowie już 19 sierpnia.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na zary.naszemiasto.pl Nasze Miasto