Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Ks. Jakub Bartczak: "Można powiedzieć, że jestem raperem, który został księdzem" [Rozmowa MM]

redakcja
redakcja
W środę, 2 października, światło dzienne ujrzał debiutancki ...
W środę, 2 października, światło dzienne ujrzał debiutancki ... screen YT
W środę, 2 października, światło dzienne ujrzał debiutancki album księdza rapera pt. "Powołanie". Z rapującym duchownym rozmawiamy o wulgaryzmach w muzyce, skakaniu w publikę i hip-hopowym środowisku.

Ksiądz Jakub Bartczak rapuje z Wrocławia i podbija internet [wideo]


"Wszedł w bit, jak Mojżesz w Morze Czerwone" czy "Boski bit, anielski głos, przekaz jak z Biblii" - takie komentarze można znaleźć pod hiphopowymi utworami ks. Jakuba Bartczaka na serwisie youtube.com. W środę, 2 października, światło dzienne ujrzał debiutancki album księdza rapera pt. "Powołanie". Znalazło się na nim czternaście utworów, m.in.: "Poważnie nawijaj", "Spotkaj się z Bogiem" czy "Warto ufać Bogu".



Zobacz nasz serwis specjalny Rozmowa MM

Ksiądz Jakub Bartczak ma 32 lata, święcenia kapłańskie przyjął sześć lat temu. Jest wikariuszem w parafii św. Elżbiety we Wrocławiu. Zanim został duchownym, rymował w składach hiphopowych jako Mane.

Nie kusiło nigdy księdza, żeby "zarapować" z ambony?

- Nie, jestem księdzem i to jest dla mnie najważniejsze. Moi parafianie kojarzą mnie głównie z kapłaństwem i chciałbym, żeby tak zostało.

A jak hiphopowiec został księdzem?

- Zawsze wierzyłem w Boga i w pewnym momencie mojego życia zdecydowałem się zostać księdzem. Poszedłem do seminarium i na kilka lat porzuciłem hip-hop. Szczerze, to nie wiedziałem, jak połączyć te dwa różne światy, jakimi są kapłaństwo i hip-hop.

Andrus Andrus: Testuję teksty na publiczności

W końcu ksiądz wrócił do hip-hopu i w sieci pojawił klip do piosenki "Pismo Święte".

- Tak.

Ale to już chyba nie był ten sam hip-hop, co kilka lat wcześniej, kiedy jako Mane grał ksiądz we wrocławskich składach.

- Wtedy rymowałem o swojej dzielnicy, imprezach, bo byliśmy bardzo imprezowymi chłopakami i o wszystkich rzeczach, które nas dotykały, były dla nas ważne. Mój brat, z którym rapowałem, rymował często o swojej dziewczynie, którą bardzo kochał.


A o czym teraz ksiądz rapuje?

- O tym, co teraz jest dla mnie najważniejsze, czyli o Bogu i kwestiach duchowych. Śpiewam o tym, co czuję. Można powiedzieć, że jestem raperem, który został księdzem.

Lech Janerka: Renomę uzyskałem przez zasiedzenie

A zaczęło się od "Pisma Świętego".

- Kiedy po kilku latach przerwy wróciłem do hip-hopu, bo wiedziałem, jak już połączyć te dwa światy, stworzyłem "Pismo Święte". Po nagraniu klipu poszedłem z nim do kurii, bo reprezentuję przecież Kościół i chciałem wiedzieć, co księża myślą na ten temat.

I spodobało się?

- Tak. Kilka dni po tym wideo z piosenkę zostało przecież umieszczone na stronie Archidiecezji Wrocławskiej. Jedni słuchali piosenki, inni ze zrezygnowaniem machali ręką. Starsi księża trochę nie wiedzieli, o co chodzi, pytali, dlaczego tak szybko mówię w tych nagraniach.

Katarzyna Nosowska: Nie demonizujmy Nosowskiej


A jak zareagowali hiphopowcy na księdza-rapera?

- Moi znajomi, z którymi kiedyś robiłem hip-hop, ucieszyli się, że wróciłem, że ta pasja była tak silna i nie mogłem o niej zapomnieć. Myślę, że ludzie ze środowiska cieszą się też, że jest ktoś tak oryginalny, jak rapujący ksiądz.


Faktycznie, to dość rzadkie zjawisko.

- Tak, takich księży jest naprawdę mało.

Hip-hop kojarzy się z mocnymi tekstami, często pojawiają się tam przekleństwa.

- Nie słucham i nie grałem nigdy gangsterskiego hip-hopu. Wolę funkowe klimaty, taki hip-hop śpiewany z uśmiechem na ustach. Hip-hop nie wynika tylko z dramatów. Można rapować o pozytywnych rzeczach, Bogu, modlitwie, miłości. Cieszyłbym się, gdyby ktoś po wysłuchaniu mojej piosenki, chciał się pomodlić czy pójść na mszę do kościoła.

Poza tym ludzie, którzy wiedzą bardzo mało o środowisku hiphopowców, źle je oceniają. Raperzy, z którymi stałem na scenie kilka lat temu, nie są gangsterami, tylko na przykład prowadzą firmy i wiodą normalne życie. Podobnie jest ze światem księży. Z drugiej strony przez taką historię polskiego księdza z Dominikany, która jest chora, nienormalna, ludzie myślą, że wszyscy księża tacy są (mowa o głośną sprawę księdza oskarżonego o pedofilię - przyp. red). A to nieprawda. Moja muzyka ma pokazać, że jest inaczej.

Kim się ksiądz inspiruje, tworząc muzykę?

- Ostatnio pojawiło się dużo ciekawych zespołów w Polsce. Ale ja głównie słucham amerykańskiego i francuskiego hip-hopu w stylu funky, m.in. A Tribe Called Quest, Jungle Brothers, Jurassic 5.

A często skacze ksiądz ze sceny w publiczność na koncertach?

- Nie. Takie skoki, jak ten uwieczniony w klipie do piosenki "Modlitwa", zdarzają się rzadko. Jeśli chodzi o ten konkretny skok, to miałem wakacje i trochę zaszalałem.

Oprócz kapłaństwa i hip-hopu jest jeszcze piłka nożna.

- Kiedyś grałem w juniorach, teraz kopię w lidze szóstek piłkarskich. Przyznam, że na początku nie przyznawałem, że jestem księdzem, bo chciałem, żeby zawodnicy traktowali mnie tak jak pozostałych i nie mieli oporów przed skopaniem kapłana. Potem jakoś wyszło na jaw, kim jestem i jest ok. Czasem tylko, jak ktoś stoi obok i przeklnie, to od razu przeprasza, no bo jak tak przy księdzu przeklinać.

2 października zostanie wydana księdza premierowa płyta. Będzie trasa koncertowa?

- Nie mam na to czasu. Przede wszystkim jestem księdzem, rapuję w wolnym czasie. Jeśli daję już jakieś koncerty, to na Dolnym Śląsku w wolnym dniu czy po wieczornej mszy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na krakow.naszemiasto.pl Nasze Miasto