Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Lekarz z Żagania był zakażony koronawirusem. Chorował bardzo ciężko, balansował na granicy życia i śmierci!

Małgorzata Trzcionkowska
Małgorzata Trzcionkowska
- Uważajcie na siebie - apeluje Ryszard Smyk. - Ja przeszedłem zakażenie bardzo ciężko. Nawet napisałem testament!
- Uważajcie na siebie - apeluje Ryszard Smyk. - Ja przeszedłem zakażenie bardzo ciężko. Nawet napisałem testament! Małgorzata Trzcionkowska
Ryszard Smyk, wieloletni kierownik żagańskiego pogotowia w 105. Kresowym Szpitalu Wojskowym w Żarach przeszedł bardzo ciężkie zakażenie koronawirusem. Sam, jako pacjent trafił do szpitala. Dziś ostrzega wszystkich przed chorobą, która może nieść bardzo poważne powikłania.

Ryszard Smyk zaznacza, że nie wie, od kogo mógł się zakazić. Prawdopodobnie stało się to w pracy, gdyż lekarz jeździł karetką żagańskiego pogotowia.

Zaczęło się od objawów przeziębienia

Na początku miał banalne objawy: ból głowy, kaszel i duszności. Skończyło się bardzo poważnie, pobytem na szpitalnym oddziale w Żaganiu, a niewiele mu brakowało do śmierci. - Było bardzo źle - opowiada lekarz. - Miałem saturację w granicach 85 procent (saturacja to wskaźnik nasycenia hemoglobiny krwi obwodowej tlenem. Jej poziom można zbadać za pomocą pulsoksymetru. Gdy spada saturacja, zazwyczaj zaczynamy odczuwać duszności. U człowieka w wieku R. Smyka normalna saturacja wynosi 93-95 proc.) i to podczas niezawodnego badania gazometrycznego. Badanie rentgenowskie wykazało obustronne zapalenie płuc.

Chory jak w akwarium personel jak kosmici

R. Smyk zaręcza, że jako zastępca komendanta do spraw medycznych nie był traktowany lepiej niż inni pacjenci. - Przed wejściem na oddział lekarze i pielęgniarki muszą ubrać się w kombinezony - jak kosmici - tłumaczy. - To nie jest możliwe, żeby zakładali na siebie stroje, żeby tylko wejść do mnie. Lekarze przychodzili raz - dwa razy dziennie. Pielęgniarki 2-3 razy dziennie. Oprócz tego panie salowe sprzątały i odkażały pomieszczenia. Słyszałem ich głosy przez ścianę, ale byłem bardzo słaby, nie mogłem się nawet ruszać.

Pomogło osocze ozdrowieńca

R. Smyk nie był leczony Remdesivirem, którego w tym momencie brakowało, ale otrzymał osocze ozdrowieńca, które pomogło mu zwalczyć chorobę. - Zacząłem dochodzić do siebie, ale wciąż byłem bardzo słaby - podkreśla lekarz. Przejście ze szpitalnego łóżka do łazienki obok pokoju zajmowało mi mnóstwo czasu. Musiałem trzymać się mebli i łapać oddech po każdym ruchu.
Zastępca komendanta zaznacza, że każdy z pacjentów był poddawany badaniom. Zdjęcia rentgenowskie były wykonywane przy łóżkach chorych, a jeśli była konieczność wykonania badania tomografem, to chorzy byli przewożeni specjalnie dedykowaną karetką do Żar, gdzie jest tomograf.
Ryszard Smyk wrócił do pracy, ale nadal szybko się męczy, a po szybszym przejściu odcinka drogi ma problemy z oddechem.

Uważajcie na siebie!

R. Smyk apeluje do wszystkich, aby nie tracili czujności, bo koronawirus może zaatakować nie wiadomo skąd. Warto nosić maseczki i rękawiczki, a także dbać o higienę. - Można się zakazić na przykład wybierając pieniądze z bankomatu - wskazuje lekarz. - Jeśli nie mamy rękawiczek, a potem dotykamy twarzy. Należy też uważać na wózki sklepowe. Na początku pandemii były często odkażane, teraz już nikt o tym nie pamięta.

Wciąż nie wiemy, z jakiego powodu jedni ludzie przechodzą Covid-19 bezobjawowo, a inni bardzo ciężko. Nie ma na to reguły, umierają nawet młodzi ludzie.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak globalne ocieplenie zmienia wakacyjne trendy?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na zagan.naszemiasto.pl Nasze Miasto