Mieszkaniec Skwierzyny trafił do aresztu z którego wyszedł latem 2020 r. Rozmawialiśmy z nim w jego mieszkaniu wkrótce po tym, jak odzyskał wolność. Twierdził, że chodziło mu o to, żeby dalej pobierać rentę za Józię. Ze szczegółami opowiadał, jak znalazł zwłoki swej kobiety obok łóżka w ich mieszkaniu. No i zaciągnął je do komórki na podwórzu. Tam poćwiartował nożem i siekierą. A później w wózku wywoził kawałek po kawałku nad brzegi Warty i tam wyrzucał do rzeki. Jak przyznał dziennikarzowi, pewnie pozbyłby się całości, ale pił alkohol i to powodowało, że miał przerwy w swej… pracy. Dlatego nie dokończył dzieła, no i wtedy pojawiła się policja.
Przeczytaj także:
Wyrok zapadł
Po zatrzymaniu przez policję Tadeusz M. trafił do aresztu. Po wyjściu zza krat, w listopadzie 2020 r. zniknął. Jak twierdziły sąsiadki, miał wielkie wyrzuty sumienia, a po nocach śniła mu się Józia. Prokuratura postawiła Tadeuszowi M. przede wszystkim zarzut zbezczeszczenia zwłok, ale i oszustw. Przed Sądem Rejonowym w Międzyrzeczu, bez udziału oskarżonego, zapadł wyrok: 3 lata pozbawienia wolności i obowiązek naprawienia wyrządzonej szkody. Do tego zapłata ponad 900 zł na rzecz ZUS-u oraz ponad 100 zł na rzecz Ośrodka Pomocy Społecznej w Skwierzynie.
Polecane:
Teraz apelacja
Wydawało się, że sprawa jest zakończona. Ale okazuje się, że nie. Obrońcy Tadeusza M. złożyli bowiem apelację. – Obrona kwestionuje wysokość kary – mówi Łukasz Gospodarek rzecznik prasowy Sądu Okręgowego w Gorzowie, a zarazem oskarżyciel w sprawie Tadeusza M.
W czerwcu przed Sądem Okręgowym w Gorzowie odbędzie się więc kolejna rozprawa przeciwko Tadeuszowi M. ze Skwierzyny. Znowu ława oskarżonych pozostanie pusta?
Zamach na Roberta Fico. Stan premiera Słowacji jest poważny.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?