Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Nie żyje Wiera Łodyga, wychowawca z żarskiej "Ósemki"

Lucyna Makowska
Wiera Łodyga (z lewej) i Bożena Blimel na wycieczce na Węgrzech w 2016 roku.
Wiera Łodyga (z lewej) i Bożena Blimel na wycieczce na Węgrzech w 2016 roku. Arch. Bożeny Blimel
Z wyglądu była może sroga, ale sercem dzieliła się z każdym - mówią jej przyjaciele.

W niedzielę odeszła na zawsze Wiera Łodyga, fantastyczna pedagog, wychowawczyni pokoleń młodzieży, znakomity geograf, kobieta o gołębim sercu. Niemal całe zawodowe życie pracowała w żarskiej „Ósemce”. Miała 71 lat.

- Do końca nie zdawała sobie sprawy jak ciężko jest chora - mówi Bożena Blimel, emerytowana matematyczka i jej koleżanka z pracy.- Jeszcze w piątek rozmawiałyśmy telefonicznie o wyjeździe na wycieczkę do Rumunii. Przygotowywała się do niego. A odkąd dowiedziałam się, że nasza Wiera zmarła, nie mogę sobie miejsca znaleźć. Nikt już nam nie upiecze takich rurek na wyjazd jak ona. Te ciastka robiły furorę. Robiła to doskonale. Bardzo szybko została wdową, została sama z trójką córek. Trzeba było zaradności, sprytu, by z ówczesnej nauczycielskiej pensji wyżyć, wykształcić dzieci. Zawsze podziwiałyśmy ją, jak ona sobie z tym wszystkim radzi. Nigdy nie szukała innego towarzysza. Poświęciła się dzieciom i przyjaciołom. Nawet wtedy, gdy był już chora pomagała swoim emerytowanym i chorym kolegom i koleżankom. Gotowała im obiady, przynosiła zakupy, ale i posiedziała, pożartowała. Będąc „na chodzie” każdego wspierała, znajdowała czas, by porozmawiać, powspominać dawne czasy. Z wyglądu może i była sroga, ale w głębi duszy to była tak ciepła osoba, jak mało kto. Sercem dzieliła się z każdym potrzebującym, samotnym koleżankom z dawnej kadry. Jak nie podzieliła się jedzeniem, to dobrym słowem.

Pracujący z nią w SP nr 8 nauczyciele przyznają, że dzieciaki w szkole czuły do niej wielki respekt, a ona potrafiła każdego swego ucznia, choćby nie wiem co nawywijał, bronić jak matka, ale i ukarać, by wyciągnął z tego naukę. Do każdego ucznia potrafiła dotrzeć, porozmawiać.- To co wszyscy zapamiętamy, to fakt, że na każdej przerwie między lekcjami jadła, ale była szczupła jak palec- dodaje B. Blimel.- Wszystkie jej tego nawet zazdrościłyśmy.

Wiera Łodyga kochała podróże. Z każdej przywoziła mnóstwo zdjęć. Wywoływała je tuż po powrocie i wkładała do albumu. Z emerytami wyjeżdżała na zagraniczne wypady. Jedyne czego nie mogła się wyzbyć to papierosy. Paliła je niemal od zawsze. - Ścigałyśmy ją za to, próbowałyśmy tłumaczyć, ale nic to nie dawało - mówi Halina Czarniecka, emerytowana nauczycielka „Ósemki”. Była uczynna, życzliwa, dla każdego, pozostawiła po sobie same pozytywne wspomnienia - podkreśla H. Czarniecka.- Nawet trudno mi mówić, głos gdzieś się łamie, że tak szybko musiała odejść. Była osobą do tańca i różańca. Potrafiła „zarazić” innych pogodą ducha, choć życie też jej nie rozpieszczało. Nigdy z nikim nie miała żadnej zwady. Nigdy nie narzekała.

Do końca nie dawała poznać, że jest z nią tak źle. Zmarła w szpitalu w Torzymiu. Jeszcze dzień przed śmiercią odwiedziła ją koleżanka z pracy, Barbara Brzezińska. Długo rozmawiały. W. Łodyga jeszcze wtedy wierzyła, że z tego wyjdzie.

Stefania Strojek przez lata pracowała z W. Łodygą.- Była sympatyczna, serdeczna, pomocna, widać było, że jej klasy, chętnie jeździły na organizowane przez nią wycieczki. Miała z uczniami świetny kontakt - mówi. To dla mnie ogromna strata, byłyśmy przyjaciółkami od serca, Odwiedzałyśmy się.

Zobacz wideo: Żagań. Harry - ich tunel do wolności - 74 rocznica wielkiej ucieczki

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na zary.naszemiasto.pl Nasze Miasto