Miesiąc temu pracownicy MOSRiW pojawili się z grabiami i kosiarką. Zgrabili liście spod jedynego kasztanowca i zostawili w wielkich kupach. Przez 4 tygodnie wiatr, przechodnie i psy roznieśli liście z powrotem po całej długości chodnika i jezdni. Do tego doszły połamane gałęzie i zwyczajne śmieci.
Dlaczego nikt nie wywiózł odpadów?
Czy nikt w MOSRiW-ie nie wie, choć przecież zajmują się zielenią miejską od lat, że kasztanowce chorują? Że zniszczenie powoduje owad, którego pierwszy raz zaobserwowano w1985 roku w Macedonii. W ciągu kilkunastu lat rozprzestrzenił się po całej Europie przynosząc spustoszenie w drzewostanie? Że najlepszą walką ze szrotówkiem kasztanowcowiaczkiem jest grabienie opadniętych jesienią liści, wywiezienie ich i utylizacja? To właśnie w nich zimują poczwarki szkodnika, z których wykluwają się w kwietniu pierwsze dorosłe osobniki. Jest to skuteczna metoda na ograniczenie występowania szrotówka, ale w Żarach chyba o tym nie wiedzą...
Uwaga na Instagram - nowe oszustwo
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?