Jednak pierwsze minuty meczu nie wskazywały na to, że Kowboje z Ohajo przyjechali wdeptać w ziemię graczy z Kunic. Zwłaszcza, że nawierzchnia nasiąknięta lejącą się z nieba wodą, była mocno gliniasta i nie nadawała się do finezyjnej gry. Jednak taktyka "laga do przodu", to było na podopiecznych Jarka Gada stanowczo za mało. Unia ma też swoje ambicje i chciała udowodnić wszystkim, że nie jest chłopakiem, a raczej chłopakami do bicia.
3 setki i niestrzelony karny
W 8. minucie jedyną okazję do strzelenia bramki w pierwszej połowie mieli podopieczni Michała Kloppa Grzelczyka. Pięknym strzałem zza linii pola karnego popisał się Paweł Jerauszek W 14. minucie pierwszą i jak się okazało jedyną bramkę dla miejscowych zdobył, po koszmarnym błędzie bramkarza Zorzy, Damiana Perwińskiego, oczywiście Denis Matuszewski, który do bramki gości mógł trafić jeszcze ze trzy razy, ale dziwnym trafem, drogi do siatki nie znalazł. Nie zrobił tego także Mariusz Kościesza, który nie wykorzystał rzutu karnego. Tym razem golkiper gości stanął na wysokości zadania i w pełni się zrehabilitował, broniąc jedenastkę.
W pierwszej połowie Unia miała przewagę, ale nie potrafiła postawić kropki nad i. Jej akcje były przemyślane i wykonane perfekcyjnie, niestety brakowało precyzji pod bramką rywali. Wyglądało, że w drugiej odsłonie kuniczanie po prostu zamiotą rywali pod dywan. Okazało się, że niekoniecznie.
Gra się do końca
W drugiej połowie pozbawieni ostróg kowboje z Oklahomy postawili wszystko na jedną kartę, a przecież znani są z tego, że zawsze grają do końca i zostawiają serce na boisku. Śmielsze ataki zaprocentowały i w 52. minucie wyrównał Łukasz Janus. Gra stała się wyrównana, a gospodarze musieli się napracować, żeby nadążyć za rozpędzonymi rywalami. Gdy w 75.minucie Tomasz Wasielewski zdobył bramkę dającą prowadzenie przyjezdnym, miejscowi musieli zdobyć się na wysiłek i spróbować wyrównać. Niestety ta sztuka im się nie udała. Unia przegrała po bardzo dobrym spotkaniu 1:2.
-Szkoda, bardzo szkoda meczu, chłopaki zostawili dużo zdrowia na boisku, mieliśmy drużynę Ochli na przysłowiowym widelcu, jednak brak zimnej krwi i szczęścia przy sytuacjach bramkowych spowodowała, że przegraliśmy wygrany mecz. Słynne przysłowie niewykorzystane sytuacje się mszczą i w tym wypadku się to sprawdziło. Dziekuję drużynie za serce jakie włożyli i widać, że idziemy w dobrym kierunku-podsumował Jarosław Gad, trener Unii.
Fragmenty meczu i niestrzelony karny przez Mariusza Kościeszę
20240417_Dawid_Wygas_Wizualizacja_stadionu_Rakowa
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?