Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Nikt nie wygrał na tej tragedii. Skandal podczas lubuskich derbów w Gorzowie

Paweł Tracz
Po VIII biegu w parkingu doszło do rozmów sędziego Marka Wojaczka z lubuskimi ekipami (w niebieskiej kurtce kierownik drużyny z Gorzowa Krzysztof Orzeł). Po spotkaniu zapadła decyzja o dalszej jeździe. Chęci starczyło na trzy wyścigi.
Po VIII biegu w parkingu doszło do rozmów sędziego Marka Wojaczka z lubuskimi ekipami (w niebieskiej kurtce kierownik drużyny z Gorzowa Krzysztof Orzeł). Po spotkaniu zapadła decyzja o dalszej jeździe. Chęci starczyło na trzy wyścigi. Tomasz Gawałkiewicz
Lubuskie derby 13 maja 2012 roku zostały przerwane po XI biegu, gdy zawodnicy Stali Gorzów i Falubazu Zielona Góra oznajmili, że ze względu na śmierć Lee Richardsona nie wyjadą już na tor. Wcześniej doszło jednak do gorszących scen.

Szokujące sceny, które wydarzyły się dwa dni temu na stadionie im. Edwarda Jancarza w Gorzowie, dzięki transmisji w TVP Sport, zobaczyła na żywo cała Polska. Kłótnie, wyzwiska i wzajemne oskarżenia - to haniebny widok, który zostanie zapamiętany przy okazji 77. Derbów Ziemi Lubuskiej. Nasi Czytelnicy nie mają złudzeń: "Przykre, że nawet tragiczna śmierć stała się pożywką dla zwaśnionych stron". A przecież można było tego uniknąć.

W chwili przerwania spotkania w Gorzowie, około godz. 22.35, gospodarze prowadzili 44:21. Sytuacja zaczęła wymykać się jednak spod kontroli już kilkadziesiąt minut wcześniej. Co działo się wówczas? Kto chciał, a kto nie chciał kontynuować meczu? Kluby z Gorzowa i Zielonej Góry przedstawiają inne wersje. Co udało się nam ustalić?

Informacja o śmierci Brytyjczyka dotarła do Gorzowa po V biegu, tuż po 21.00. Po VIII odbyła się narada arbitra Marka Wojaczka z ekipami Stali i Stelmetu Falubazu, po której spotkanie toczyło się dalej (odbyły się wyścigi IX i X). Zawodnicy postanowili, że właśnie w ten sposób oddadzą hołd koledze z toru. Pamięć Lee Richardsona uczczono też minutą ciszy.

ZOBACZ TEŻ

Decyzja o kontynuowaniu zawodów wzbudziła jednak kontrowersje. M.in. w proteście Rafał Darżynkiewicz i Krzysztof Cegielski, dziennikarze TVP Sport, którzy relacjonowali mecz, zaprzestali komentowania i pożegnali się z widzami. Kamer jednak nie wyłączono i dzięki temu telewidzowie zobaczyli, co działo się w parku maszyn. Po X biegu pojawił się w nim prezes zielonogórskiego klubu Robert Dowhan, który z telefonem w dłoni tłumaczył swoim: - Jakie kary?! Za dwie minuty mogą was tylko wykluczyć. Nie róbcie, k...a, popeliny. No nie jedźcie, bo cała Polska mi napier...a.

Potem działacza Stelmetu Falubazu wyproszono z parkingu. Przy okazji innych migawek w tle były wyzwiska i przekleństwa. Wyraźnie było też słychać dialog wiceprezesa Stali Mirosława Maszońskiego, który przypomniał sędziemu, że gorzowianie już po VII biegu apelowali o przerwanie zawodów (przy korzystnym dla gospodarzy wyniku 26:16), ale nie otrzymali od "sprawiedliwego" żadnej informacji zwrotnej.

POLECAMY

Przez blisko godzinę widzowie TVP Sport oglądali wstydliwe obrazki, a kibice na stadionie byli zdezorientowani. Ostatecznie zielonogórzanie zrezygnowali z wyjazdu na tor w XI biegu (Michael Jepsen Jensen i Krzysztof Kasprzak wygrali 5:0). Po chwili Wojaczek po raz drugi zszedł z wieżyczki. - Jaja sobie ze mnie robicie?! - denerwował się arbiter w rozmowie z kierownictwem przyjezdnych. Dlaczego? Bo jeszcze podczas telefonicznej rozmowy usłyszał od Jacka Frątczaka ze Stelmetu Falubazu, że goście nie wyjadą na tor. Gdy zszedł do parkingu ten ostatni kategorycznie jednak zaprzeczył: - Kto nie chciał jechać? Jesteśmy gotowi.

ZOBACZ TEŻ

Wojaczek zagroził zielonogórzanom odebraniem licencji, jeśli nie będą kontynuowali zawodów. Ostatecznie ugiął się i zakończył pojedynek. Później nie chciał komentować zdarzeń w parkingu, podobnie postąpili zawodnicy obu ekip. Bardziej rozmowni byli działacze.

- Uporządkujmy to. Po siódmym biegu wszyscy już wiedzieli, jaka tragedia się wydarzyła we Wrocławiu. Wówczas Rafał Dobrucki powiedział, że jedziemy, a bieg później, gdy wynik można było już zaliczyć, powiedział, że przerywamy zawody. Następnie rozgorzała gorąca dyskusja i strony postanowiły, że jedziemy dalej - tłumaczył Ireneusz Maciej Zmora, wiceprezes Stali. Jak skomentował absencję gości w XI biegu? - Mam odczucie, że jak szala zwycięstwa zdecydowanie przechyliła się na korzyść Gorzowa, to klub z Zielonej Góry doszedł do wniosku, że najkorzystniej będzie nie wyjeżdżać i przerwać mecz.

Co na to przyjezdni? - O śmierci Richardsona wiedzieliśmy dużo wcześniej, ale z oczywistych względów nie mówiliśmy o tym zawodnikom, bo jest to sytuacja ekstremalna. Gorzowianie chcieli jechać bez muzyki i dopingu, my optowaliśmy, by podjąć wspólną decyzję i nie startować w kolejnych wyścigach - tłumaczył Frątczak.

ZOBACZ TEŻ

WIDEO: Gala PGE Ekstraligi po sezonie 2019

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Nikt nie wygrał na tej tragedii. Skandal podczas lubuskich derbów w Gorzowie - Gazeta Lubuska

Wróć na zielonagora.naszemiasto.pl Nasze Miasto