Choć nieistniejąca już grupa teatralna bawiła i wzruszała żarską publiczną przez 40 lat, przyszła pora na zmianę warty. Czy będzie to zmiana na lepsze? Miejmy nadzieję. Reżyser, opiekun i mózg, czyli guru tych młodych ludzi daje z pewnością gwarancję poziomu stanowczo wyższego niż muł i wodorosty, dlatego szczerze mówiąc, byłam bardzo ciekawa jak zareaguję na to teatrum novum.
Takie trochę veni, vidi, no vici może niekoniecznie.
Dwie jednoaktówki. Mrożek i Witkacy.
Żadnego nie darzę zbytnią estymą, ale postanowiłam się nie uprzedzać. Na pierwszy ogień, niestety dosłownie i w przenośni poszedł „książę wariatów”, czyli Witkacy. „Nowe wyzwolenie” to sztuka na szczęście krótka. Podobno jedna z tych, które autor oznaczył gwiazdką, czyli uznał je za dzieło zbliżone do czystej formy, cokolwiek to znaczy. To opowieść o ludzkich namiętnościach, obłudzie, fałszu i manipulacji. Może to zbyt ciężki kaliber dla młodych ludzi, którzy tak naprawdę mają zerowe doświadczenie o takich właśnie relacjach międzyludzkich i choćby bardzo chcieli, nie są w stanie „zagrać” najgorszych uczuć jakimi miotana jest ludzkość. Uff, a miało nie być pompatycznie. Nie mniej jednak, kiedy pierwsza trema minęła i aktorzy przestali reagować panicznym wzdrygnięciem na każde stuknięcie na sali, zaczęli grać. A widać było co po niektórych, że ogień w trzewiach szaleje niezgorszy. I nie przeszkadzało mi, że Tatiana jest mało jędzowata, a Zabawnisia wręcz przeciwnie, i że Król Ryszard pomieszkuje w klatce dla papug i ma jakieś konszachty z Mad Maxem. Z uśmiechem patrzyłam na biegającego po scenie sobowtóra Rafy Nadala i nie miałam pretensji nawet to, że mordercy przypominają grupę kiboli szykujących się na ustawkę.
Przeszkadzało mi tylko jedno, a w zasadzie dwie rzeczy. Ciągłe otwieranie drzwi i wchodzenie spóźnialskich w czasie przedstawienia. Ostatni spragnieni doznań kulturalnych albo, co bardziej prawdopodobne, koledzy i koleżanki grających, usiedli na widowni 25 minut po czasie. O zgrozo! Jakby tego było mało, niektórzy do teatru wybrali się w krótkich spodenkach i rozciągniętych koszulkach. No klękajcie narody, ja nie wymagam fraków i kreacji wieczorowych, ale na Boga trochę kultury wypada mieć. Jakby nie patrzeć to przedstawienie teatralne, a nie grill na działce.
Zabawa z Mrożkiem
Gdy pierwsze emocje opadły, przyszedł czas na „Zabawę” mister Mrożka. Tutaj poszło stanowczo lepiej. Kaliber mało znanej sztuki, a raczej „sztuczki pana Sławka”, był o kilka ton lżejszy, a trzech młodzieniaszków wczuło się w role żądnych zabawy parobków, całkiem nieźle. A jak na stole pojawiła się flaszka było już śmiesznie. Jakby nie patrzeć tutaj doświadczenie zrobiło swoje(prawda chłopaki?) Bo Mrożek bywa zabawny. Brawa od widowni w pełni zasłużone. I tyle.
Koniec końców, nie mam zamiaru znęcać się nad młodymi ludźmi, którzy chcą coś robić. Coś innego niż gapienie się bezustannie w smartfona. Coś innego niż siedzenie w maku i pitolenie głupot o tym czy wstrzyknąć sobie w coś botox. Coś innego niż bezmyślne powielanie wzorów z Internetu i ogólny brak jakiejkolwiek postawy moralnej.
I tak teraz myślę, że jak na pierwszy raz, nie było źle, ale to co zobaczyłam, zaostrzyło mój apetyt, dlatego z niecierpliwością czekam na kolejne spektakle. Bo przyjdę, choćby po to, żeby sprawdzić czy nadal macie ogień w sobie.
Wystąpili: Oliwia Górniak, Inga Towpik, Anna Olak, Ewa Olszewska, Roksana Kowalska, Kacper Grzegorczyk, Kamil Gierula, Maurycy Pękala, Jakub Kosiński, Bartosz Kłudkowski, Hubert Trybus.
- Dźwięk- Mirosław Małachowski,
- Oświetlenie - Grzegorz Tanczyn,
- Reżyseria- Mariusz Pękala.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?