Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Piotr Lisek wygrał XV Memoriał im. Tadeusza Ślusarskiego w Żarach [ZDJĘCIA, WIDEO]

Szymon Kozica
Piotr Lisek pokonuje kolejną wysokość
Piotr Lisek pokonuje kolejną wysokość Szymon Kozica
Piotr Lisek wygrał w sobotę, 23 czerwca, jubileuszowy XV Memoriał im. Tadeusza Ślusarskiego w Żarach. Najlepszy polski tyczkarz skoczył 5,65. Atakował też rekord mityngu i w trzeciej próbie był bardzo bliski pokonania 5,80.

W Żarach zanosiło się na zaciętą rywalizację Piotra Liska (wicemistrz świata z 2017 roku i brązowy medalista z 2015, rekord życiowy 6,00) i Pawła Wojciechowskiego (mistrz świata z 2011 roku i brązowy medalista z 2015, rekord życiowy 5,93). Niestety, plany te popsuła pogoda. W Żarach padał deszcz, momentami ulewny, zrobiło się chłodno - konkurs był przerywany.

W takich warunkach zupełnie nie radził sobie Paweł Wojciechowski, który nie zaliczył żadnej wysokości. Oddał tylko dwa skoki na 5,35, choć tak naprawdę trudno nazwać to skokami, bo nie dojeżdżał do pionu i nawet nie zaatakował poprzeczki. Z trzeciej próby zrezygnował... „Zerówkę” miało aż pięciu zawodników z dziesięcioosobowej listy startowej.

Znakomicie radził sobie za to Piotr Lisek. W pierwszych podejściach zaliczył 5,35, a także 5,45 i 5,65. Na koniec zażyczył sobie wysokość 5,80, czyli zaatakował rekord mityngu. Tym razem się nie udało, choć w trzeciej próbie był bardzo blisko pokonania poprzeczki. Piotr Lisek używał tyczek o twardości 225.

Wyniki XV Memoriału Tadeusza Ślusarskiego w Żarach: 1. Piotr Lisek - 5,65, 2. Vladyslav Malykhin (Ukraina) - 5,35, 3. Robert Sobera - 5,25, 4. Karol Pawlik - 5,25, 5. Porranot Purahong (Tajlandia) - 4,85.

Piotr Lisek: - Znakomity rezultat? Tak mi się wydaje. Konkurs ciekawy. Przez ten deszcz wszystko mogło się wydarzyć - mógł wygrać najlepszy, mógł wygrać ten z trochę słabszym rekordem życiowym, bo to była trochę loteria. Ale widocznie wygrało doświadczenie i mnie się udało. Chciałbym w Polsce mieć rekordy mityngu, Paweł ma ich bardzo dużo, staram się odbierać, walczyć z nim na tych poważnych wysokościach. No, dziś się nie udało, mam nadzieję, że w przyszłym roku będzie lepiej. Szkoda tej pogody, ale na pogodę nie ma rady. Organizacja świetna, zadbali o to, żeby było bezpieczne skakanie, a nie takie na łeb na szyję.

Paweł Wojciechowski: - Było ciężko, jeszcze pojawił się drobny ból achillesa, wpadałem na ten zeskok, który jest mokry, czyli prawie do basenu. Zimno, mokro i nieprzyjemnie dzisiaj było. Ostatniego skoku nie oddałem, dlatego że tyczka spadła na zeskok i podmoczył się plaster na uchwycie. Groziło to pokazem, ale nie takim, jaki chcielibyśmy oglądać, tylko takim troszeczkę bardziej drastycznym. Dlatego odpuściłem, bezpieczeństwo ponad wszystko. Szkoda, bo jest to mój ulubiony polski mityng. Szkoda, że pogoda nie dopisała. Miejmy nadzieję, że w przyszłym roku będzie lepiej.

Robert Sobera: - Zdarzają się takie warunki na skoczni. Najgorzej było z temperaturą, bo jak wszystko zmokło i my te mokre rzeczy mieliśmy na sobie, to było przerażające, takie przeszywające zimno. Ciężko się dogrzać i do skoku się przygotować, kiedy jest tak zimno. Kibice i tak długo wytrzymali, bo nawet w tej ulewie garstka została. Dzielnie się trzymali i trzeba bić im za to brawa.

Władysław Kozakiewicz: - Poziom sportowy dobry, bo 5,65 w takich warunkach - troszeczkę z deszczem, troszeczkę z mokrym rozbiegiem, długim czekaniem - zwycięzca pokazał wynik, z którego można się cieszyć. I piękne skoki, bo 5,80 miał bardzo, bardzo blisko, był nad poprzeczką, gdzieś tam troszeczkę chaotycznie ręką pociągnął, poprzeczka spadła. No trudno, trzy próby to mało... Reszta widać, że męczyła się z pogoda.

Tadeusz Ślusarski (rocznik 1950) był jednym z najwybitniejszych tyczkarzy w historii polskiej lekkiej atletyki. Urodził się w Żarach, tu chodził do SP nr 3, a następnie do Technikum Samochodowego, gdzie wychowania fizycznego uczył słynny trener skoku o tyczce Grzegorz Kurkiewicz. Reprezentował barwy Sokoła Żary, Skry Warszawa i Górnika Zabrze. Był mistrzem olimpijskim (Montreal 1976) i wicemistrzem (Moskwa 1980), a także dwukrotnym halowym mistrzem Europy (Goeteborg 1974, Mediolan 1978). Był halowym rekordzistą świata, rekordzistą Europy, rekordzistą olimpijskim, rekordzistą Polski... Zginął tragicznie (razem z Władysławem Komarem) 17 sierpnia 1998 roku w wypadku samochodowym pod Ostromicami. Na memoriał do Żar regularnie przejeżdżają przyjaciele Tadeusza Ślusarskiego: Władysław Kozakiewicz (mistrz olimpijski w skoku o tyczce), Jacek Wszoła (mistrz olimpijski w skoku wzwyż) i Zdzisław Hoffmann (mistrz świata w trójskoku, pochodzi ze Świebodzina).

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Trener Wojciech Łobodziński mówi o sytuacji kadrowej Arki Gdynia

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na zary.naszemiasto.pl Nasze Miasto