Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Policjanci zaczęli szukać zaginionej kobiety dopiero po 5 dniach?

Lucyna Makowska
Rodzina ma żal do policji i twierdzi, że poszukiwania ruszyły zbyt późno.
Rodzina ma żal do policji i twierdzi, że poszukiwania ruszyły zbyt późno. Jakub Pikulik / archiwum
- 29 grudnia zgłosiliśmy zaginięcie mojej mamy, a policja zaczęła poszukiwania dopiero 3 stycznia- mówi rozżalona Jolanta Koch. Dzień później ok. 15 znaleziono kobietę martwą w lesie na obrzeżach miasta

Zdzisława Płoszczyniec od pięciu dni nie dawała znaku życia.

- Mama mieszka sama, ale na tym samym osiedlu co ja, widzimy się z okien, ale praktycznie codziennie się spotykamy, czy rozmawiamy telefonicznie. W środę mieliśmy z nią kontakt ostatni raz, ja byłam chora, dzwoniłam do niej w czwartek, ale telefon milczał, w końcu w czwartek poprosiłam syna, by sprawdził co u babci - opowiada Jolanta Koch, córka zaginionej 74 latki. - Mieszkanie było zamknięte, a telefon komórkowy leżał na półce. Początkowo sądziłam, że wyszła do sklepu czy na kije, które często zabierała na przechadzki. Za jakiś czas poszliśmy tam znów, mamy nadal nie było. W piątek od rana też nie odbierała telefonu.

Wówczas rodzina mocno już zaniepokojona nieobecnością kobiety zaczęła poszukiwania na własną rękę. Zaangażowali do nich ok. 15 osób z rodziny, znajomych i przyjaciół. Zanim ok. 17 .00 poszli na policję, obdzwonili wszystkie żarskie szpitale, pogotowie, znajomych kobiety, sprawdzili trasy, którymi kobieta zwykle chodziła z kijkami, rozpytywali w sklepach na osiedlu.

Po pomoc do jasnowidza

- Udało mi się zdobyć nagrania monitoringu, z którego wynikało, że mama była widziana w zeszły czwartek z kijami w okolicy Serbskiej - opowiada J. Koch.- Takie same informacje sugerował jasnowidz, do którego zwróciliśmy się o pomoc. Przesłał nam dwie mapki, gdzie według niego mogła być mama. Wszystko, czego się dowiedzieliśmy, zgłaszaliśmy policji. Rozwiesiliśmy ogłoszenia w całym mieście. A policja zakwalifikowała ją do drugiej kategorii poszukiwań, choć mówiłam, że mama jest starszą osobą i może mieć zaniki pamięci.

W sobotę rodzina zaginionej znów przeczesywała tereny w których mogłaby być. Do policji dzwonili kilka razy, za każdym razem słyszeli, że mają czekać. Informację o poszukiwaniach pani Zdzisławy zamieścili też na stronie Itaki, ale i na FB. Po tym ktoś odezwał się, że widział kobietę w zupełne innej części miasta przy al. Wojska Polskiego.

Rodzina sprawdziła i ten trop. Choć w tej okolicy zaginiona nie miała nikogo znajomego, ani krewnych. Ale nic. W niedzielę, poniedziałek nadal szukali mamy.

- Po niezliczonej ilości telefonów do policji udałam się na komendę. Tam usłyszałam od dyżurnego, że „policja nie jest od tego, żeby chodzić po ulicach”. Zastanawiała się od czego oni są? Sami znaleźliśmy grupę poszukiwawczą z psami, ale tu też pojawił się problem. Grupa musiała mieć zezwolenie na akcję poszukiwawczą od policji, bo kiedyś weszli bez ich zgody i mieli problemy. Próbowałam przekonać policjantów by skontaktowali mnie z kimś decyzyjnym. Bez skutku. To skandal! Policja nie robiła, a zamiast pomocy tylko nam utrudniała znalezienie mamy. Na co miałam czekać? Przecież w takich sytuacjach trzeba działać natychmiast. Byłam zaskoczona ich bezczynnością. Przecież wiem, że w przypadku osób starszych czy dzieci, od razu angażuje się ekipy poszukiwawcze. A oni czekali...

Policja: nie siedzieliśmy z założonymi rękoma

Zaprzecza temu Sylwia Rupieta, z Komendy Powiatowej Policji w Żarach. -Nie siedzieliśmy z założonymi rękoma. Czynności poszukiwawcze rozpoczęliśmy już w dniu zgłoszenia. Nasz policjant był w mieszkaniu kobiety wraz z córką. Poza tym funkcjonariusze penetrowali rejony miasta w których mogła być 74-latka.Dokładnie sprawdziliśmy podwórko, przy którym mieszkała, osiedle,ogródki działkowe, drogi szutrowe w okolicy jej bloku. Trudność polegała też na tym, że córka, która zgłosiła zaginięcie, nie potrafiła powiedzieć, w którym kierunku poszła jej mama, ani podać, którego dnia zaginęła. Nie mieliśmy żadnego punktu zaczepienia. Policjanci zajmujący się sprawą sprawdzili szpitale, przystanki autobusowe, oraz dworzec PKP. Sprawdziliśmy monitoringi sklepów, wszędzie okazywaliśmy wizerunek zaginionej. Sprawdziliśmy też sygnał, o tym, że zaginioną widziano w okolicy Al. Wojska Polskiego. Niestety okazało się, że inna kobieta była podobnie ubrana. A jeśli chodzi o niewłaściwe zachowanie policjanta, zawsze może zgłosić skargę , która na pewno zostanie rozpatrzona. Do weryfikacji tego trzeba przesłuchać nagrania rozmów. Tyle policja.

Dopiero w czwartek rano,( 4. stycznia) do poszukiwań zaangażowano strażaków. Przeczesano lasy w okolicy ul. Serbskiej, gdzie po analizie nagrań monitoringu kobieta była widziana po raz ostatni. Ok. 15.00 znaleziono ją martwą w głębi lasu, w pobliżu straży pożarnej. - Mam żal do policji, gdyby zaczęli działać od razu mama może dziś by żyła- mówi zrozpaczona córka.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na zary.naszemiasto.pl Nasze Miasto