Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Politycy na wojnie z mediami. Dziennikarze muszą uważać

Robert Bagiński
archiwum
Rządzącą zapowiadają przejęcie mediów publicznych. To również przedsmak zmian w województwie lubuskim, a także sygnał dla dziennikarzy, by zaczęli dostrzegać i czuć, skąd wieje wiatr zmian.

- Oni zapominają, że wszyscy obywatele mają prawo do pełnej informacji o poczynaniach ich reprezentantów we władzach publicznych - uważa poseł Władysław Dajczak, były wojewoda lubuski. Jego zdaniem, przejęcie mediów publicznych przez obecną koalicję rządzącą spowoduje, że nie będzie już w Polsce mediów, które patrzyłyby władzy na ręce. - Wolność słowa oznacza, że media mogą relacjonować pracę rządzących niezależnie od rządu – dodaje.

Niepokój budzi tempo, w jakim politycy, przede wszystkim Platformy Obywatelskiej, chcą dokonać przejęcia mediów publicznych, w tym tych regionalnych, a także zapowiadana metodologia. – Premier Tusk powiedział, że z mediami poradzą sobie zgodnie z prawem, ale w taki sposób, jak oni to prawo rozumieją - podkreśla Dajczak. To nawiązanie do zapowiedzi rządzących, że użyją środków pozaprawnych, albo wątpliwych prawnie, nie wyłączając z tego nawet likwidacji TVP i Polskiego Radia.

Stosunek rządzących do niezależnych od nich dziennikarzy mediów publicznych, ale też ich stan umysłu, pokazują m.in. wpisy internetowe ich przedstawicieli. - Te kreatury mają czelność mówić coś o wolnych mediach? Kłeczek, Pereira, Rachoń i inni grabarze wolnych mediów krzyczą: łap złodzieja. Nie tylko na bruk, ale powinni oni być objęci powszechną społeczną infamią za całe zło wyrządzone Polsce – napisał w sobotę w mediach społecznościowych, Wadim Tyszkiewicz, senator RP.

W przeszłości, w podobnym tonie wypowiadał się lider radnych PO w sejmiku wojewódzkim, Sebastian Ciemnoczołowski. - Państwo w Radiu, będziecie niektórzy musieli wyprowadzić się z województwa niedługo. Komunistów nie ukarano, ale drugi raz tego błędu nikt nie popełni – napisał na FB. Kiedy jeden z internautów zwrócił mu uwagę, że to bezprawne groźby, ten skonstatował: „To nie groźby tylko życie”. Teraz, będzie zapewne chciał swoje zapowiedzi twórczo rozwinąć w praktyce.

- Nowa koalicja rządząca nie chce odpolitycznić mediów, ale wykorzystać system medialny do swoich celów – uważa Krystian Kamiński, były poseł i lider lubuskiej Konfederacji.

Jego zdaniem, politycy PO, Polska 2050, PSL i NL, przed wyborami wiele mówili o nowych standardach, ale po powołaniu rządu Donalda Tuska, wszystko się zmieniło. – Po wyborach widać, że jedyne, na czym im zależy, to po prostu wykorzystanie mediów publicznych do własnej propagandy. To spowoduje, że znów nie będzie pluralizmu w mediach – dodaje.

Na element pluralizmu, zwraca uwagę również poseł Jerzy Materna z PiS.

- Dzisiaj główne media w Polsce, w 80 procentach są w rękach koncernów z dużą ilością kapitału zagranicznego. Samo w sobie nie jest to niby złe, ale widzieliśmy w latach 2008-2014, że miało to negatywny wpływ na rzetelne informowanie społeczeństwa. O wielu sytuacjach, na przykład dotyczących wypadku byłego prezydenta Komorowskiego, nigdy i nikt nie informował. Przekłamywano informacje na temat katastrofy w Smoleńsku - wyjaśnił poseł.

To prawda, główne portale internetowe w Polsce, największe tytuły prasowe i dwie prywatne ogólnopolskie stacje telewizyjne, od suflują narrację bliską partiom, które właśnie stworzyły rząd. Przejęcie przez polityków mediów publicznych, pozbawi społeczeństwo różnorodności, a rządzącym da komfort w postaci braku medialnej kontroli nad ich poczynaniami. – Wygląda to tak, że przez najbliższe kilka lat, media publiczne i większość prywatnych, będzie promować partię rządzącą – wyjaśnia eksposeł Kamiński z Konfederacji.

Dyskusja o próbie zawłaszczenia mediów publicznych, to zły prognostyk dla tych regionalnych. To także sygnał dla lubuskich dziennikarzy, aby bardziej przychylnie spoglądali na rządzących.

– Publiczne media regionalne, to w ich rękach ważny instrument uprawiania propagandy, czyli zakłamywania rzeczywistości. Obecnie w województwie lubuskim dostęp do mediów mają wszystkie opcje, choć niektórzy nie chcą z tego korzystać. Oni będą chcieli to zmienić – mówi Marek Surmacz, radny wojewódzki i były wiceminister spraw wewnętrznych.

Do niszczenia mediów publicznych w sposób, raz oficjalnie, a innym razem w sposób zawoalowany, przyłączyły się media zbliżone do Urzędu Marszałkowskiego, w tym również lokalna GW. Publikowała m.in. listy proskrypcyjne z nazwiskami lubuskich dziennikarzy, których należy zwolnić, a także jątrzy na temat relacji w publicznym Radio Zachód.

Media regionalne, to dla polityków i wysługujących się im dziennikarzy, to łakomy kąsek. Po przejęciu Radia Zachód, Radia Gorzów i Radia Zielona Góra, a także TVP Gorzów, pierwsi zyskaliby w Lubuskiem pełny monopol informacyjny i brak kontroli nad swoimi poczynaniami, drudzy liczą na konkretne posady w mediach. Na nieoficjalnej giełdzie pojawiły się już pierwsze nazwiska tych, którzy w zamian za wierną „służbę” na rzecz regionalnej PO w ostatnich latach, mogą liczyć na posady w mediach.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Politycy na wojnie z mediami. Dziennikarze muszą uważać - Gazeta Lubuska

Wróć na zary.naszemiasto.pl Nasze Miasto