Powrót do szkoły. Czy placówki w Żarach i okolicy są gotowe na przyjęcie dzieci?

Artykuł sponsorowany SWISS KRONO
Powrót do szkoły to aktualnie temat numer jeden. Jak prygotowane są lubuskie placówki?
Powrót do szkoły to aktualnie temat numer jeden. Jak prygotowane są lubuskie placówki?
Dzieci wracają do szkół. Jak będzie wyglądała nauka? – Tradycyjnie – mówią dyrektorzy i na ile mogą, wprowadzają procedury zwiększające bezpieczeństwo sanitarne. Liczą się też z przejściem na nauczanie hybrydowe albo zdalne. I kończą wakacyjne remonty.

Wszyscy mają dość i siedzenia w domu, i zdalnego nauczania, z którego nikt nie był zadowolony. Ono może być uzupełnieniem tradycyjnych sposobów przekazywania wiedzy, ale nie jedynym sposobem nauczania. Tym bardziej, że nie wszyscy uczniowie mieli dostęp do komputera, o czym za chwilę. Można zatem założyć, że efekty takiego nauczania były mizerne. Na dodatek siadła komunikacja społeczna, dzieci zamknęły się w sobie. Zwróciła na to uwagę Cecylia Brodzińska, dyrektorka szkoły w Wiechlicach (pow. żagański), która niedawno wróciła z obozu, gdzie była opiekunem:

Okres nauki zdalnej gorzej wpłynął na społeczną stronę naszego funkcjonowania. Dzieci stały się mało otwarte, ciężko było je zintegrować. Przez pierwsze dni wyciągały telefon i grały. To była dla nich najważniejsza rzecz na świecie. Później było trochę lepiej, już chciały być razem. Nie inaczej będzie w szkole, na przywrócenie tych umiejętności społecznych będzie potrzeba może tygodnia, może dwóch.

Ministerstwo: myjcie ręce

O powrocie dzieci do szkół Ministerstwo Edukacji Narodowej poinformowało 21 lipca. Dwa tygodnie później pojawiły się wytyczne MEN i służb sanitarnych, mówiące o organizacji pracy w placówkach. Nauczyciele spodziewali się, że zajęcia będą prowadzić w maseczkach czy przyłbicach, że nosić je będą uczniowie. Ale ministerstwo nie wprowadziło systemowego nakazu, nauka ma się odbywać bez zasłaniania ust i nosa.

Podstawowy przekaz płynący z resortu? Częste mycie rąk. To nie jest nic nowego, nauczyciele zachęcają uczniów do tego już od dawna. Z efektem bywa różnie, bo decydującą rolę w tym względzie odgrywa dom i to w nim przede wszystkim ten nawyk powinien być kształcony.

MEN zapowiada, szkoły będą starały się ograniczyć kontakt z osobami z zewnątrz. A jeśli już przyjdą do szkoły, będą musiały nosić maseczki i dezynfekować ręce.

Resort rekomenduje taką organizację pracy, która umożliwi zachowanie dystansu i ograniczy gromadzenie się uczniów. Mogą to być np. różne godziny przychodzenia uczniów do szkoły, różne godziny przerw lub zajęć na boisku. Zajęcia powinny odbywać się w tym samym pomieszczeniu. Należy często wietrzyć pomieszczenia, co najmniej raz na godzinę. Na wuefie należy ograniczyć ćwiczenia i gry kontaktowe, a wykorzystany sprzęt - czyścić lub dezynfekować. W szkolnych stołówkach resort zaleca zmianowe wydawanie posiłków, czyszczenie blatów stołów i poręczy krzeseł po każdej grupie, usunięcie ze stolików wazoników czy serwetek. Ministerstwo zachęca uczniów, by nie zabierali ze sobą do szkoły niepotrzebnych przedmiotów, a w placówce nie wymieniali się przyborami.

Wytycznych jest dużo, reakcje szkół różne. Co sądzą o nich dyrektorzy szkół z powiatów żarskiego i żagańskiego?

Na pewno w szkole trudno będzie zachować dystans. Mamy odpowiednią liczbę gabinetów, bo kiedyś uczyło się tu ok. 700 osób, teraz 400, więc jest przestrzeń. Ale korytarze są wąskie – stwierdza Arleta Śniatecka, dyrektorka Zespołu Szkół Ogólnokształcących i Technicznych w Żarach. Zauważa, że problemem nie będą też lekcje w tym samym pomieszczeniu. Tak od zawsze prowadzone są zajęcia praktyczne dla uczniów techników, którzy w pracowniach, np. gastronomicznej, spędzają po kilka godzin.

Uczniowie w jednym gabinecie

Niewykluczone, że szkoła wprowadzi różne godziny lekcji. Oczywiście przy drzwiach wejściowych będą osoby z obsługi. – Zawsze pilnujemy wejścia, nie ma więc możliwości, by obcy chodził po szkole. Teraz czujność będzie wzmożona. Mamy już pewne doświadczenie, wszak w czasie pandemii przeprowadzaliśmy egzaminy zawodowe i matury. Wtedy mierzyliśmy temperaturę, no ale uczniów było mniej – przypomina dyr. Śniatecka. Dodaje, że szkoła zaopatrzona jest w środki dezynfekcji, rękawiczki i maseczki.

Szkoła Podstawowa w Wiechlicach (ponad 400 dzieci, w tym 59 w oddziałach przedszkolnych) zamierza wprowadzić różne wejścia dla różnych grup - dla przedszkolaków oraz trzy inne dla klas I-III, IV-VI, VII-VIII. Tu na pewno nie będzie przechodzenia z klasy do klasy, a na wuefie dzieci poćwiczą po dwie godziny. Takie zblokowanie zajęć ułatwi dezynfekcję. Na przerwy uczniowie wychodzić będą zmianowo, na tę śniadaniową zostaną w klasach, jak dzieje się od lat. Do tej pory obiady oddzielnie jadło przedszkole, później pozostali, teraz i oni zostaną rozdzieleni.

- Przy wejściu mamy listy, na które wpisuje się każda osoba wchodząca do szkoły. Mierzy temperaturę, dezynfekuje ręce. Staram się kontrolować, kto jest w szkole, by w razie czego było wiadomo, do kogo trzeba dotrzeć. Codziennie weryfikowane są listy pracowników – wymienia działania dyr. Cecylia Brodzińska. Przyznaje, że rozmawiała już z władzami w gminie Szprotawa o zatrudnieniu dodatkowego pracownika obsługi: - Jest potrzebny do dodatkowej dezynfekcji, sprzątania, dopilnowywania dzieci.
Już w czerwcu działania związane z pandemią podjęto w Zespole Szkół w Grabiku koło Żar. A to dlatego, że w lipcu otwarto przedszkole. - Mamy urządzenie do bezdotykowej dezynfekcji rąk, są przyłbice, fartuchy, staramy się o dodatkowe płyny do dezynfekcji i maseczki. Postaramy się tak ułożyć plan, by dzieci przebywały z jednym nauczycielem, by nie przechodziły z klasy do klasy. Przy ładnej pogodzie przerwy będziemy spędzać na dworze – deklaruje dyr. Danuta Semków.

W środki dezynfekcji, także te zawierające glicerynę dla delikatnej skóry dzieci, jest zabezpieczona Szkoła Podstawowa nr 1 w Żarach. - Mamy pomysły na taką organizację pracy w szkole, by była bezpieczna dla uczniów i nauczycieli – zapewnia wicedyrektor Edyta Talarowska.

Zdalne nauczanie z kiepskim Internetem

Szkoły przygotowują się do powrotu dzieci, ale z niepokojem obserwują ciągły wzrost liczby zakażeń. 21 sierpnia zanotowano rekordowe 903 przypadki. Dlatego nauczyciele sugerowali przesunięcie powrotu uczniów do placówek o dwa tygodnie, w czasie których okazałoby się, czy po wakacyjnych wojażach nie rozwiną się jakieś choroby. Jednak ministerstwo pozostało głuche na tę propozycję.

Dyrektorzy liczą się więc z tym, że w którymś momencie trzeba będzie szkołę zamknąć. Tak było w Izraelu – szkoły otwarto w maju, po czym zamknięto w lipcu, bo liczba zakażeń gwałtownie wzrosła. Rok szkolny zaczął się już w Niemczech. I niemal od razu w Meklemburgii-Pomorzu Przednim w jednej szkole wirusa wykryto u ucznia, w drugiej u nauczycielki. Wszystkich wysłano na kwarantannę, a ledwo otwarte placówki zamknięto. Ale w Danii nie zanotowano negatywnych skutków ponownego otwarcia placówek.

Szkoły muszą być gotowe na zdalne nauczanie. A jak z nim było?

- Niełatwo, ale dość szybko się zorganizowaliśmy. Kieruję ukłony do informatyka, który, mówiąc kolokwialnie, pomógł nam się ogarnąć. Zrobiliśmy szkolenia dla nauczycieli, a oni dla rodziców, no i bardzo dobrze sprawdził się nam Classroom – zauważa dyr. Brodzińska (Google Classroom usprawnia proces udostępniania plików między nauczycielami i uczniami). Tyle tylko, że był kłopot z komputerami dla dzieci, bo wiele rodzin ich nie miało. Szkoła dostała pieniądze rządowe na trzy (sic!), więc wypożyczała swoje z gabinetów. - Starsze dzieci radziły same, mają duże umiejętności, młodsze miały problem, zwłaszcza tam, gdzie nie mogli pomóc rodzice – dopowiada dyr. Brodzińska. Szkopuł w tym, że choć były komputery, wiele domów znajdowało się poza zasięgiem Internetu.

lubuskie szkoły

O problemie z Internetem mówi też dyr. szkoły w Grabiku, a także dyr. żarskiej szkoły średniej. – Mieli go uczniowie mieszkający w małych miejscowościach, ale i nauczyciele. Sama prowadziłam zajęcia przez różne platformy, mnie również zrywał się Internet – wspomina dyr. ZSOiT Arleta Śniatecka. Niejako przy okazji zauważa, że uczniowie z terenu powiatu dojeżdżają do szkoły autobusami, co w czasach pandemii może budzić niepokój.

Co więc wyszło ze zdalnego nauczania? Dyr. Śniatecka stwierdza, że nauczyciele na pewno wrócą do partii materiału z tamtego okresu, bo wszyscy doskonale wiedzą, że uczniowie nie wykorzystali tamtego czasu tak, jak chciałaby szkoła. A nauczanie zdalne mogło się odbywać, bo w grudniu wprowadzono tu Librusa. Do tej pory szkoła nie miała e-dziennika, bo najpierw musiała wyposażyć pracownie, by spełniały wymogi OKE potrzebne do przeprowadzania egzaminów praktycznych.
- W sprzęt zaopatrzyły nas dwie żarskie firmy, SWISS KRONO i Valmet Automotive. Dzięki tej pomocy w każdym gabinecie znalazł się komputer. To świetny sprzęt, który może służyć nauczycielom także do pracy zdalnej, bo nie każdy miał w domu sprzęt wyposażony w kamerkę – zaznacza A. Śniatecka.

Remonty już w czasie lockdownu

Dyrektorka żarskiego zespołu szkół zauważa, że jeśli trzeba będzie przejść w tryb zdalnego nauczania, pójdzie to sprawniej niż wiosną, kiedy lockdown zaskoczył wszystkich. Pedagodzy wiedzą już, jak przekazać wiedzę, a i materiałów w sieci jest mnóstwo (tu problem mają nauczyciele zawodu, bo jak przez Internet ugotować, czy wykonać fryzurę?). Muszą tylko w pierwszej kolejności ustalić z uczniami formę kontaktu i czas komunikacji, bo ci odsyłali prace kiedy chcieli.

A propos komunikacji… Ponieważ w budynku żarskiego ZSOiT z powodu grubych murów źle pracowało Wi-Fi, postanowiono w szkole rozprowadzić kable. Prace zaczęto już w czasie lockdownu, a Ogólnopolska Sieć Edukacja obiecała szybkie łącze już od 4 września. Jeszcze wiosną zaczęto też zaplanowany wcześniej remont kanalizacji.

Od początku nauki zdalnej prace zaczęły się również w podstawówce w Wiechlicach. Dyr. Brodzińska: - Wyremontowaliśmy kilka klas lekcyjnych, dzięki firmie Bavaria Wiechlice zamontowaliśmy barierki na schodach. Poprawiliśmy elewację. Remontujemy podłogi, kolejny raz otrzymaliśmy panele od SWISS KRONO. Z firmą współpracujemy od wielu lat, od co najmniej 2000 roku obdarowuje nas panelami i płytami. W efekcie z tych materiałów powstały meble, gabloty, odnowiliśmy ławki i to nie tylko w szkole w Wiechlicach, ale i w placówkach, które wcześniej były filiami. Dzięki SWISS KRONO nasze szkoły wyglądają piękniej. Firma angażuje się w wiele akcji. By usprawnić działanie monitoringu, montujemy lampy zewnętrzne, w czym pomogła żarska firma Elektryk 24H. Z pomocą rady rodziców w klasach byłego gimnazjum zakładamy rolety. Sporo nowego wyposażenia np. biurka, szafy, stoliki, krzesła dostaliśmy od fundacji PKO w Szprotawie.

Panele podarowane przez SWISS KRONO leżą na podłogach ZSOiT w Żarach. – Firma przekazała nam także używane meble, wcześniej dzieliła się sprzętem elektronicznym. Zakład mocno nas wspiera od wielu lat, zawsze możemy na niego liczyć – podkreśla pani dyrektor.

Czas nauki zdalnej na wymianę podłóg wykorzystała również SP nr 1 w Żarach. – Panele dostaliśmy od SWISS KRONO, od której to firmy otrzymujemy wiele darowizn, za co jesteśmy wdzięczni. Szkoła jest duża, mamy 650 uczniów i 60 nauczycieli, więc wiadomo, że niektóre rzeczy się zużywają. Dzięki darowiznom możemy utrzymać pewien standard – zauważa pani wicedyrektor.
Tylko w ostatnich pięciu latach szkoły, przedszkola, żłobki, fundacje, stowarzyszenia z naszego województwa otrzymywały ze SWISS KRONO 140-150 darowizn rocznie.

Kończy się wymiana podłóg w dwóch klasach w szkole w Grabiku. - Ze SWISS KRONO współpracujemy od 5 lat. Panele firmy mamy już w przedszkolu, teraz remontujemy klasy. Cztery lata temu zakład doposażył nas w komputery. Wspierają nas przy zakładaniu ogrodu dendrologicznego, już dwa razy razem sadziliśmy drzewa – mówi dyr. Semków.
Szkoły chcą normalności

Tak więc szkoły z Żar i okolic są przygotowane do rozpoczęcia roku szkolnego i chcą nauczania „po staremu”. - Bardzo chcemy spotkania z uczniami, zwłaszcza z pierwszoklasistami. Bo trudno uczyć zdalnie młodzież, której jeszcze się nie zna – dyr. ZSOiT Arleta Śniatecka.

Dyrektor szkoły w Grabiku Danuta Semków zauważa, że nauka zdalna nie sprzyja dzieciom. - One potrzebują kontaktu społecznego - podkreśla.

Na to, że w okresie lockdownu zabrakło wzajemnego kontaktu uczniów i nauczycieli zwraca uwagę wicedyrektor żarskiej SP nr 1 Edyta Talarowska. -W szkole najlepiej jest uczyć stacjonarnie, bo nauka to nie tylko przez przekaz wiedzy. Uczymy też swoją postawą, podejściem do ucznia. To dopiero daje prawdziwy efekt. Mamy wtedy poczucie, że jako szkoła spełniamy swoja misję -mówi.

Agnieszka Ropska, dyr. SP nr 1 w Żarach, z którą na chwilę udało się skontaktować między naradami, stwierdza krótko: - Nam wszystkim potrzeba normalności, bezpośredniego kontaktu uczniów, nauczycieli i rodziców.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo

Materiał oryginalny: Powrót do szkoły. Czy placówki w Żarach i okolicy są gotowe na przyjęcie dzieci? - Gazeta Lubuska

Wróć na zary.naszemiasto.pl Nasze Miasto