Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Pożar odpadów w Brożku. Śmieci palą się niczym pole naftowe!

Lucyna Makowska
Pożaru na terenie firmy Eco Recykling w Brożku dzień i noc pilnują strażacy - ochotnicy.
Pożaru na terenie firmy Eco Recykling w Brożku dzień i noc pilnują strażacy - ochotnicy. Mariusz Kapała
Płonące od dwóch tygodni składowisko plastików w Brożku spędza sen z powiek nie tylko strażakom, ale i gospodarzom gmin, którzy opłacają strażaków z OSP.

Pożar jest opanowany i się nie rozprzestrzenia, ale sięgająca początkowo 10 metrów wysokości hałda odpadów teraz ma pięć metrów i wciąż się pali - mówi mł. kpt. Robert Słowikowski, komendant Powiatowej Straży Pożarnej w Żarach. - Nie potrafimy powiedzieć jak długo to jeszcze potrwa. Akcję nadzoruje Komenda Główna Państwowej Straży Pożarnej. To bardzo trudny pożar, gdyż przy pomocy ciężkiego sprzętu musimy zbierać wierzchnie warstwy i je dogaszać poza tlącą się pryzmą. Właściciel terenu musi znaleźć miejsce na przeładunek tego, co nie uległo spaleniu, nic nie dał nawet ulewny deszcz.

Aby ogień nie przedostał się do sąsiedniego lasu, strażacy musieli wyciąć pół hektara lasu. Wodę czerpią z Nysy Łużyckiej, pompując ją do zbiornika o objętości 50 m kw. Linia doprowadzająca strumień do zbiornika ma 1,5 km.

- Z tego co wiem, z akcją o takich rozmiarach nie borykał się nikt w naszym wójewództwie, ani w kraju - podkreśla zastępca komendanta PSP w Żarach, mł. bryg. Paweł Hryniewicz.

Przez kilka dni od wybuchu pożaru, na miejscu dzień i noc było 10 - 12 strażaków. Obecnie pogorzeliska pilnuje pięciu strażaków. Temperatura wciąż jest bardzo wysoka i sięga kilkuset stopni Celsjusza. Zawartość składowiska spala się jak potężne pole naftowe, zgromadzone na powierzchni 1,5 hektara 25 ton odpadów pali się jak wielkie pole naftowe. Powstają kratery, śmieci płoną kanałami. Zawartość składowiska musi się sama wypalić, nie możemy tego podlewać wodą, bo im wyższa jest temperatura spalania, tym większe szanse na szybsze zakończenie pożaru-tłumaczy P. Hryniewicz.

Pojawiło się zagrożenie skażenia wód gruntowych. W sprawie śledztwo wszczęła żarska prokuratura. W dzień po wybuchu pożaru na miejscu zjawili się inspektorzy Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska w Zielonej Górze.-Przy pomocy specjalnego mobilnego punktu badaliśmy jakość powietrza w Brodach, Zasiekach i na miejscu pożaru i okazało się, że nie ma w nim substancji toksycznych, oprócz dymu. Prowadzimy też monitoring wody w trzech miejscach na Nysie Łużyckiej - wyjaśniał Wojciech Konopczński z WIOŚ.

W Brodach kilka razy spotykali się fachowcy od zarządzania kryzysowego, by jak najszybciej zaradzić pożarowi.

Poważny problem mają wójtowie ościennych gmin, których ochotnicy pomagają w gaszeni i monitorowaniu pożaru.

- Tylko przez te 10 dni wykorzystaliśmy całoroczny budżet na ekwiwalent dla ochotników za udział w akcjach i paliwo - mówi Marek Iwlew, wójt Trzebiela. - A jeśli zdarzy się nam jeszcze jedna taka akcja?

Nic dziwnego, jeden wyjazd sześcioosobowego zastępu na 12- godzinną akcję, to dla gminy koszt 1, 2 tys. zł - 1,5 tys.zł.
Dotychczasowa akcja kosztowała Trzebiel 12 tys. zł. Dla porównania na całoroczną działalność OSP, gmina ma 230 tys. zł Dlatego podczas wtorkowej sesji rady powiatu zwrócił się do starosty o uruchomienie na ten cel pieniędzy od wojewody.

Na decyzję trzeba poczekać. P. Hryniewicz dodał, że by odciążyć samorządy ochotnicy są dowożeni do Brożka na koszt Państwowej Straży Pożarnej.

Zobacz też: Najstraszniejsze nazwy miejscowości w Polsce [ZDJĘCIA, MAPY]

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

9 ulubionych miejsc kleszczy w ciele

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na zary.naszemiasto.pl Nasze Miasto