Grozili, że jeśli komuś o tym powiem, zrobią ze mną to samo, co z Sebastianem. Nie chciałem zabić, nie chciałem, by oni go zabili, zostałem do tego zmuszony. Nie mogłem dłużej żyć ukrywając tę zbrodnię - Michał L., dziś 18-letni, a w chwili zbrodni niewiele ponad 16-letni chłopak, podtrzymał przed sądem swoje wyjaśnienia ze śledztwa.
Wyjaśnienia kluczowe dla rozwiązania sprawy brutalnego zabójstwa 27-letniego Sebastiana Kulika, byłego komandosa 25. Brygady Kawalerii Powietrznej. Po bezskutecznych poszukiwaniach zaginionego przez opoczyńską policję, jego zmasakrowane, pozbawione nóg ciało, znalazł pod koniec marca ub. r. labrador wyszkolony do tropienia zwłok. Było ukryte w studzience kanalizacyjnej na posesji przy ul. Słonecznej w Opocznie.
ZOBACZ TAKŻE: Policjanci rozwikłali sprawę zabójstwa Sebastiana Kulika w Opocznie
W środę 9 października przed Sądem Okręgowym w Piotrkowie Tryb. rozpoczął się proces trzech mężczyzn oskarżonych za zamordowanie Sebastiana. Obok Michała L. na ławie oskarżonych zasiedli ci, których obciąża on swoimi wyjaśnieniami - Włodzimierz B. (71 l.) i Roman J. (42 l.). Rola w zbrodni tych dwóch, według relacji Michała L., była zasadnicza. Obaj jednak zaprzeczają, by mieli mieć z zabójstwem coś wspólnego.
Zaczęło się od kłótni przy bimbrze. Był 23 stycznia 2012. Pili u Włodzimierza B. Sebastian mieszkał u niego w zamian za różne prace, m. in. rąbanie drewna na opał. Czasem pomagał mu młody Michał. Był tam również Roman J., który miał z Sebastianem na pieńku, po wcześniejszej sprzeczce o pieniądze (Sebastian miał go pobić).
Dawna zadra sprawiła, że po kilku głębszych znów doszło do kłótni. Trochę się poszarpali, ale rozdzielił ich Michał.
- Sebastian poszedł do swojego pokoju. Stał w progu, gdy Roman J. podążył za nim, schylił się po klucz francuski leżący przy szafie i od tyłu uderzył nim Sebastiana w głowę. Sebastian upadł na twarz, a J. bił go tym kluczem po całym ciele, zwłaszcza po głowie. Próbowałem mu przeszkodzić, ale odepchnął mnie i kazał się odsunąć, bo zrobi ze mną to samo - relacjonował Michał L.
Ciąg dalszy na następnej stronie
Nieprzytomnego wrzucili do wanny w łazience. Włodzimierz B. chciał mieć pewność, że Sebastian nie żyje. Zadzierzgnął mu sznur na szyi, owinął go sobie wokół dłoni i zacisnął. Sebastian się ocknął, próbował bronić. Roman J. przytrzymał go za ręce, a Michał L. za nogi, dopóki nie przestał się ruszać...
Dwa dni później spotkali się w tym samym składzie. Ciało przenieśli do garażu, gdzie Włodzimierz B. z Romanem J. siekierą i piłą odcięli ofierze nogi. Ciało wrzucili głową w dół do studzienki, ale nóg nie udało im się już upchnąć. Michał L. nie wie, co się z nimi stało.
Kluczowym dowodem w sprawie są wyjaśniania Michała L., który przyznał się do współudziału w zbrodni, a kolejnymi, pozwalającymi prokuraturze pozbierać w spójną, logiczną całość kawałki makabrycznej układanki, są wyniki specjalistycznych ekspertyz biologicznych, w tym genetyczne kości. Ekspertyza DNA potwierdziła ponad wszelką wątpliwość, że kości znalezione w piecu domu przy ul. Słonecznej, należały do Sebastiana Kulika.
Oskarżonym grozi dożywocie. Michała L. i Romana J. bronią adwokaci z urzędu, Włodzimierz B. dwóch obrońców z wyboru, którzy domagali się wyłączenia jawności rozprawy... Sąd odrzucił ich wniosek.
Oskarżycielami posiłkowymi są rodzice oraz brat Sebastiana Kulika. Składowi orzekającemu przewodniczy sędzia Sławomir Cyniak.
PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ: Akt oskarżenia przeciwko zabójcom Sebastiana Kulika już gotowy
Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?