Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Przybył z ziemi polskiej do...Polski [ZDJĘCIA]

Małgorzata Fudali Hakman
Małgorzata Fudali Hakman
Dwa sztandary- obecny i ten sprzed wojny
Dwa sztandary- obecny i ten sprzed wojny Małgorzata Fudali Hakman
Mens sana in corpore sano...W zdrowym ciele, zdrowy duch. Takie hasło przyświecało Towarzystwom Gimnastycznym„Sokół” zakładanym w czasie zaborów.

Amarantowy kawałek sfatygowanego materiału. Na środku ogromna dziura. Ktoś coś stamtąd wyciął. W dotyku delikatny jedwab. Przy mocniejszym pociągnięciu zapewne rozdarłby się na tysiące kawałków. Delikatne złote wzory. Gdzieniegdzie niewielkie rozdarcia i ciemne plamy. Obszyty pięknymi, złotymi frędzlami. W dotyku przypominające metal. Leży przede mną i zastanawiam się, dlaczego ktoś zadał sobie tyle trudu, żeby ukrywać kawałek materiału. Dlaczego był ukryty przez ponad 60 lat. Dlaczego ktoś narażał życie swoje i najbliższych mu osób. Dlaczego nikt o nim nie pamięta? Dzisiaj ma 110 lat. Piękny wiek, jak na kawałek zapomnianego materiału. Czym kiedyś był? Nie mógł być przecież czymś zwyczajnym, jeżeli ludzi chowali go z takim poświęceniem. Obok leży drugi kawałek tkaniny. Czerwone sukno z ze złotymi napisami, a po środku naszyty piękny, srebrny ręcznie wyszywany sokół. Od razu widać, że nie pasuje, ale wydaje się, że jest na swoim miejscu.
Symbol wolności
Ten ptak jest symbolem wolności. Nie orzeł, ale sokół. Został wycięty ze starego sztandaru Towarzystwa Gimnastycznego Sokół w Borszczowie. Kiedyś miejscowość leżała na terenie zaboru austriackiego, ale wcześniej była w Polsce. Represje wobec Polaków w zaborze austriackim nie były tak nasilone jak w pozostałych, dlatego gniazda Towarzystwa Gimnastycznego wyrastały tam jak grzyby po deszczu. Była to organizacja wyznająca zasadę „w zdrowym ciele zdrowy duch”. Zajmowała się upowszechnianiem kultury fizycznej, ale nie tylko.
Patriotyzm i zdrowie
W trakcie spotkań rozmawiano po polsku, krzewiono idee patriotyczne i niepodległościowe. Członkowie chodzili ubrani w specjalne ubrania przypominające mundury(czamary) uszyte na potrzeby towarzystwa. Budowali domy sokolnicze, gdzie spotykali się członkowie organizacji. No i oczywiście mieli sztandary, bo przecież to był symbol przynależności do towarzystwa. Tak było w Borszczowie gdzie Sztandar ufundowały miejscowe kobiety. Obowiązkowo amarantowy po jednej stronie i jasny, z borszczowską z Matką Boską Częstochowską po drugiej…bo przecież sztandar, kolorystycznie miał przypominać barwy narodowe.

Polskie Towarzystwo Gimnastyczne „Sokół” – pionierska organizacja wychowania fizycznego i sportu w Polsce. Najstarsze polskie towarzystwo gimnastyczne, którego członkowie przyczynili się m.in. do popularyzacji gimnastyki w społeczeństwie polskim, powstania wielu klubów sportowych oraz Związku Harcerstwa Polskiego. Sokół działał aktywnie w okresie zaborów, po odzyskaniu niepodległości i w całym okresie międzywojennym XX w. Zdelegalizowany przez komunistów w okresie Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej.

Honor i ojczyzna
Bycie chorążym i noszenie sztandaru na uroczystościach było ogromnym zaszczytem. Takim wieloletnim chorążym sztandaru był Emil Cerkowniak, ojciec Zbigniewa Cerkowniaka ps. Boruta, bohaterskiego żołnierza AK. Na zdjęciu z roku 1906 Emil stoi ze sztandarem borszczowskiego Sokoła. Widać szarfy, które są zawiązane na drzewcu z napisem „Staraniem Polek” i na amarantowym tle, pięknego, srebrnego Sokoła. Skąd więc przede mną wziął się ten kawałek starego ponad stuletniego materiału, skąd te szarfy wyszyte rękami tamtych kobiet?
Wybuch wojny
17 września 1939 roku do Borszczowa w województwie tarnopolskim weszli bolszewicy. Tamtejszy kościelny Wojciech Ochocki postanowił ratować sztandar przed żołnierzami radzieckimi. Wszedł do Domu Polskiego owinął się nim i szarfami, a potem założył płaszcz. Szybko pobiegł do domu. Tam w ganku, pod podłogą, ukrył niewielki pakunek. W domu nie powiedział nikomu ani słowa. Za ukrywanie takich symboli w tamtych czasach groziła śmierć. Nie chciał narażać rodziny.
Exodus Polaków
Kiedy w 1945 roku okazało się, że muszą opuścić swój dom rodzinny i wyjechać na Ziemie Odzyskane, wyjął ze skrytki zawiniątko i włożył do tobołów, które mogli zabrać ze sobą. Do miejsca przeznaczenia jechali ponad 2 miesiące. W wagonie towarowym zapakowano 5 rodzin. Oprócz niego w tym samym pomieszczeniu jechała też siostra jego żony z małym Adasiem Masiowskim. Opiekował się nimi, ponieważ szwagier był jeszcze w wojsku. Ta gehenna dała się wszystkim we znaki, a do tego w czasie podróży po kolejnym przetaczaniu pociągu, Adaś stracił równowagę i przewrócił się na jeden z licznych pakunków, w którym były ogórki kiszone. Jeden ze słoików pękł, a cała zawartość wylała się na schowany sztandar. Wojciech Ochocki zamarł, gdy to zobaczył. Bardzo się zdenerwował, ale nie mógł przecież wyjąć zawiniątka. Całe dwa miesiące sztandar dosłownie „kisił się” między ubraniami.
Tajemnica po grób
Ochoccy swoje miejsce na ziemi znaleźli w Kożuchowie, ale pan Wojciech nadal trzymał wszystko w tajemnicy. Nikomu nie pisnął ani słowa, bo teraz za ukrywanie sztandaru mogli go zamknąć komuniści. Dopiero na łożu śmierci przekazał tajemnicę swojemu synowi. A ten z kolei swojej najstarszej córce. Krystyna Ochocka zmarła bezpotomnie w Poznaniu, 2003 roku. Na pogrzeb pojechał wspomniany wcześniej Adam Masiowski, ten który jechał z Ochockimi w jednym bydlęcym wagonie i który, jak twierdził wujek Wojciech, rozbił słoik z ogórkami. Na cmentarzu podszedł do niego jeden z braci zmarłej i wręczył mu zawiniątko. Pan Adam nie wiedział co jest w środku. Kiedy rozpakował „prezent” nie mógł uwierzyć własnym oczom.
Cudowna pamiątka
Miał w rękach bardzo cenną pamiątkę. W 2003 roku można już było pokazać sztandar światu. Tak zadecydował spadkobierca, czyli pan Adam i pojechał z nim na Jasną Górę. Przeor od razu poznał się na wartości „spadku” i zaproponował umieszczenie go w muzeum jasnogórskim, ale pan Adam miał inne plany. Sztandar, po renowacji, otrzymało w darze Kresowe Towarzystwo Krajoznawczo -Turystyczne im. Orląt Lwowskich w Żarach. Może dzisiaj nie jest taki piękny jak kiedyś, ale ma w sobie moc i siłę ludzi, którzy z narażeniem życia przechowywali go przez tyle lat.

od 7 lat
Wideo

echodnia Drugi dzień na planie Ojca Mateusza

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na zary.naszemiasto.pl Nasze Miasto