Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Rusza proces w sprawie głośnego wypadku w Mirostowicach

Grzegorz Kozakiewicz
Po zderzeniu ze stertą cegieł passat był kompletnie zniszczony
Po zderzeniu ze stertą cegieł passat był kompletnie zniszczony arch PSP Żary
Czy sprawca wielkanocnego wypadku w Mirostowicach zażywał narkotyki? Ustali to proces 23-latka, który właśnie ruszył w sądzie rejonowym.

Przypomnijmy: do tragicznego wypadku doszło w drugi dzień świąt Wielkiej Nocy na łuku drogi w Mirostowicach Dolnych. Rozpędzony volkswagen passat prowadzony przez 23 - latka wpadł w poślizg, przeciął sąsiedni pas jezdni i z dużym impetem uderzył w stertę pustaków złożonych na poboczu. Na miejscu śmierć poniosła młoda dziewczyna. Z kolizji bez szwanku wyszedł jedynie 15 - letni brat ofiary, Michał. Chłopak wydostał się z samochodu przez okno. Świadkowie, którzy przybiegli na miejsce zdarzenia, zastali go opartego o ogrodzenie jednej z posesji.

To miała być świąteczna wizyta u babci. Skończyło się niewyobrażalną tragedią

[gal]26611285;26611287[/gal]
- Chciałem wyrwać drzwi, by ich wyciągnąć. Paulina była cała we krwi, kierowcę odrzuciło aż na tylne siedzenie. Nie dałem rady, zmiażdżone drzwi ani drgęły. Sam nie mogłem nic zrobić. Odłączyłem tylko przewody akumulatora, by nie doszło do wybuchu - opowiadał później mieszkający po sąsiedzku Marek Jodko.

Byłem w szoku...

Nastolatek początkowo zeznał, że niewiele pamięta. Dopiero napowtórnym przesłuchaniu, przeprowadzonym zinicjatywy matki,przyznał, że siostra krzykiem domagała się odkierowcy ostrożniejszej jazdy. Ten wodpowiedzi jeszcze przyspieszył.

[wytloczenie]- Przyznaję się do winy - mówił na wtorkowej rozprawie oskarżony, Przemysław S. - Zaprzeczam jednak, bym celowo przyspieszał. Żałuję tego, co się stało. Paulina była moją sympatią, planowaliśmy wspólne życie, mieszkaliśmy razem. Jej strata jest dla mnie wystarczającą karą. [/wytloczenie]

Prokuratura zarzuciła mężczyźnie umyślne naruszenie zasad bezpieczeństwa w ruchu drogowym, co doprowadziło do śmiertelnego w skutkach wypadku. Według oskarżonego, tuż przed kolizją passat poruszał się z prędkością około 70 km/h. Biegły, badający wypadek, mówi o prędkości prawie dwa razy większej. Tymczasem w terenie zabudowanym jechać można jedynie 50 km/h! Na niekorzyść 23 - latka działa również incydent z przeszłości, kiedy to doprowadził do zderzenia z rowerzystką. Z miejsca zdarzenia odjechał. Jako, że wówczas nikomu nic się nie stało, ukarano go jedynie mandatem.

Bawił się komórką

- Michał niczego nie widział. Siedział ztyłu ibawił się telefonem. Swoje zeznanie zmienił, bo rodzina Pauliny jest znami skonfliktowana. Chodzi omeble, telewizor ikonsolę doplaystation, które wspólnie kupiliśmy. Michałowi natej konsoli igrach bardzo zależało. Gdy przebywałem wareszcie, rodzice odmówili oddania tych rzeczy. Bo niby dlaczego? Przecież to ja płaciłem raty - wyjaśniał narozprawie Przemysław S.

[wytloczenie]Prawdziwość zeznań pasażera passata jest o tyle istotna, że w dużej mierze to właśnie na nich oparte są opinie biegłych.[/wytloczenie] Relacje innych świadków, również przesłuchiwanych na rozprawie, rzuciły jednak cień na opowieść chłopaka. Sebastian Nowak, który jako pierwszy przybiegł na miejsce zdarzenia, stwierdził w sądzie, że pasażer rozbitego volkswagena nie bardzo wiedział, co się wokół niego dzieje. Wcześniej, w śledztwie, mówił, że Michał zachowywał się przytomnie, pytał o siostrę. Na prośbę sędziego Krzemińskiego o wyjaśnienie tych rozbieżności, świadek przyznał:

- Dziś nie pamiętam już dokładnie tych wydarzeń. Wiem jednak, że chłopak był w szoku. To co mówił, nie brzmiało zbyt składnie.

Przemek ciągle bierze?

- Syn początkowo nie chciał rozmawiać o wypadku - tłumaczyła jego matka, Aneta Matuszewska. - Pewnie chodziło o to, że czuł się związany z Przemkiem, nie chciał mu w żaden sposób zaszkodzić. Dopiero po kilku dniach zaczął opowiadać, co działo się wówczas w samochodzie. Wtedy też dowiedziałam się, że Przemek szybko jeździł zawsze. Tylko przy mnie udawał rozsądnego kierowcę. Nawet go chwaliłam...

Również pełnomocnik oskarżycielki posiłkowej podnosił kwestię nawyków mężczyzny za kierownicą i jego skłonności do ryzykownych zachowań. Winne miałoby tu być uzależnienie od narkotyków. Wspominała o nim matka ofiary. Także sam oskarżony przyznał, że w przeszłości okazjonalnie zażywał amfetaminę. Obecność narkotyku w jego moczu wykazały szpitalne testy wykonane tuż po wypadku. Badania krwi nie dowiodły jednak niczego niepokojącego.

- Nie zamierzamy zmieniać kwalifikacji czynu. Chcemy jednak zbadać te okoliczności, gdyż mogą one mieć wpływ na wymiar kary - mówił prokurator.

Będzie ciąg dalszy

Następna rozprawa wyznaczona została na styczeń. Obrona zawnioskowała o przesłuchanie rodziców oskarżonego. Oskarżyciele domagają się wglądu w dokumentację medyczną sprawcy. Liczą, że znajdą tam dowody na uzależnienie od narkotyków. Przesłuchany ma zostać także lekarz, który po wypadku wykonywał u kierowcy testy toksykologiczne.

- Szkoda, że nie pomyśleli państwo o tym na etapie postępowania przygotowawczego - skomentował sędzia. - Ocena dyspozycji psychicznej oskarżonego w kontekście wyników badań zajmie dodatkowy czas. A tak moglibyśmy dziś skończyć...

od 7 lat
Wideo

Polskie skarby UNESCO: Odkryj 5 wyjątkowych miejsc

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na zary.naszemiasto.pl Nasze Miasto