Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Schronisko dla bezdomnych zwierząt w Marszowie. Czy jego budowa ma sens?

Małgorzata Trzcionkowska
Małgorzata Trzcionkowska
Tak wyglądało żagańskie przytulisko na przestrzeni kilkunastu lat, w siedzibie ZGM przy ul. Miodowej i na oczyszczalni ścieków przy ul. Chrobrego.
Tak wyglądało żagańskie przytulisko na przestrzeni kilkunastu lat, w siedzibie ZGM przy ul. Miodowej i na oczyszczalni ścieków przy ul. Chrobrego. Małgorzata Trzcionkowska
Przytulisko dla bezdomnych psów istniało w Żaganiu przez kilkanaście lat. Zostało zlikwidowane zaraz na początku obecnej kadencji samorządu. Władze miasta zapowiadają budowę ogromnego schroniska dla 15 członków Łużyckiego Związku Gmin, na terenie Zakładu Zagospodarowania Odpadów w Marszowie. - To nie jest dobry pomysł - komentuje Anna Walicka z Żarskiego Stowarzyszenia Ochrony Zwierząt Aport. - Może się skończyć, jak w Radysach!

Przytulisko dla bezdomnych zwierząt w Żaganiu przy ul. Miodowej zostało zlikwidowane na początku kadencji obecnego samorządu. Podczas konferencji prasowej (16 czerwca 2021) burmistrz Andrzej Katrzyniec mówił, że w lipcu będą znów prowadzone rozmowy z członkami Łużyckiego Związku Gmin, na temat budowy schroniska w Marszowie. Podkreślał, że w Żarach żagańskie bezdomniaki mają bardzo dobre warunki, co sam sprawdzał, a jest ich przez cały rok z pięć. Czyli niewiele. A w Żaganiu było ich dużo przez nieodpowiedzialnych ludzi, którzy mieli zapraszać do oddawania psów z całej Polski.

Smutna historia przed przytuliskiem

Na początku XXI wieku, przez dwa lata bezpańskie psy złapane na terenie Żagania były wożone do schroniska w Legnicy, gdzie zwierzęta były masowo poddawane eutanazji. Sprawa wstrząsnęła Polską, zaś w 2006 roku na ławie oskarżonych zasiedli kierownik schroniska i lekarz weterynarii. Do masowego uśmiercania psów miało dochodzić w latach 2002-2004. W ciągu trzech lat w placówce spośród trzech tysięcy psów uśpiono połowę, "wyparowało" ponad 1.500 psów. Z Żagania wywieziono tam 14 psów, w tym szczeniaki. Stałe umowy z gminami i doraźne zlecenia obejmowały 14-dniową opiekę, tzw. "kwarantannę", za którą żagański samorząd płacił schronisku 196 zł od jednego psa. Po tym terminie rasowe zwierzęta sprzedawano, zaś reszta była uśmiercana. Dzięki szybkiej rotacji schronisko nigdy nie było przepełnione.
Potem żagańskie psy przejęło schronisko na Wybrzeżu, podejrzewane o podobne praktyki.

Przytulisko dzięki ludziom dobrej woli

Sprawa masowego uśmiercania psów wstrząsnęła również Żaganiem. Ludzie dobrej woli naciskali władze miasta, żeby nigdy więcej nie dopuściły do wyłapywania psów przez hycla i wywożenia ich do takich miejsc, jakim wówczas było schronisko w Legnicy. Dzięki temu przy straży miejskiej, która miała wówczas siedzibę w budynku Powiatowego Urzędu Pracy przy ul. Dworcowej, powstały tymczasowe kojce, na krótkotrwałe schronienie dla bezdomnych psiaków.

Z Dworcowej na żagańską oczyszczalnię

Dzięki strażnikom miejskim i dobrym ludziom wiele psów znalazło nowe domy. Żeby zwierzakom zapewnić lepsze warunki, ówczesne władze podjęły decyzję o przeniesieniu kojców i bud na teren oczyszczalni ścieków przy ul. Chrobrego. Tam z wielkim sercem opiekowali się nimi pracownicy spółki wodno-ściekowej Bóbr. Jednak warunki nie były dobre, bo kojce nie miały podłóg, a psy często stały w błocie.

Z oczyszczalni na Miodową

Po kilku latach przytulisko spotkała kolejna przeprowadzka, ponieważ na terenie oczyszczalni rozpoczęła się budowa suszarni osadów. Trafiło na teren Zakładu Gospodarki Mieszkaniowej przy ul. Miodowej. Tutaj warunki były znacznie lepsze. Kojce miały podłogi, które łatwiej można było sprzątnąć, a dzięki żołnierzom z 11. batalionu dowodzenia przytulisko zyskało ogrodzenie i wybieg dla psów.

Karma zbierana na ślubach

W utrzymanie przytuliska włączyło się bardzo wielu mieszkańców Żagania i okolic. Karmę, koce i inne akcesoria zbierały dzieci w szkołach, które w ten sposób uczyły się postaw obywatelskich. W wyprowadzanie psów zaangażowała się bardzo duża grupa wolontariuszy, a młode pary, podczas ślubów prosiły gości, żeby zamiast kwiatów przynosili karmę.
Psy były zadbane i bezpieczne, z wielkim poświęceniem opiekowali się nimi pracownicy ZGM i wolontariusze. Była również opieka weterynaryjna.

Po 16 latach przytulisko zaczęło przeszkadzać

Przytulisko dla bezdomnych psów nigdy nie było schroniskiem i nie musiało spełniać ostrych wymogów sanitarnych, dotyczących schroniska, co wiązałoby się ze znacznym powiększeniem kosztów utrzymania. Dzięki wsparciu wielu ludzi przetrwało kilkanaście lat i różnych burmistrzów, którzy wiedzieli, że to miejsce ma ogromne znaczenie nie tylko dla psów, ale również dla ludzi. Niestety, w 2019 roku, na początku nowej kadencji nagle też zaczęli się skarżyć sąsiedzi, a powiatowy lekarz weterynarii miał nakazać jego zamknięcie.

Przytulisko zostało zlikwidowane z dnia na dzień, mimo iż mieszkańcy zebrali wiele podpisów pod wnioskiem o jego pozostawienie, a psy wraz z budami zostały przekazane do schroniska w Żarach.

Będziemy współwłaścicielami schroniska?

Likwidacja przytuliska dla bezdomnych psów jest jednym z najważniejszych punktów wniosku o odwołanie burmistrza i rady miasta. Burmistrz Andrzej Katarzyniec wyjaśnia, że w Żaganiu nigdy nie było schroniska dla zwierząt. - Istniejące tzw. „przytulisko” nie było usankcjonowane prawnie i zostało ostatecznie zamknięte przez Powiatowego Lekarza Weterynarii w maju 2019 r., gdyż nie spełniało wymogów sanitarnych - tłumaczy. - Niedługo, z mojej inicjatywy, zostanie podjęta uchwała o budowie schroniska dla zwierząt dla gmin będących udziałowcami spółki ZZO Marszów, w tym także dla Żagania.

Czy wszyscy chcą wielkiego schroniska w Marszowie?

Na temat budowy wspólnego schroniska na terenie Zakładu Zagospodarowania Odpadów w Marszowie wspólnicy z Łużyckiego Związku Gmin rozmawiali podczas nadzwyczajnego zgromadzenia w lipcu 2020 roku. Na 16 min 13 opowiedziało się za. Przeciwne były Żary, od głosu wstrzymała się gmina wiejska Żagań i Lipinki Łużyckie. Burmistrz Danuta Madej skierowała do wspólników pismo, w którym wytyka, że pomysł pojawił się nagle, bez żadnych danych, a przede wszystkim bez danych finansowych. Żary mają własne schronisko, a obecnie budują przy nim kociarnię.

Pismo burmistrz Danuty Madej

Czy będą drugie Radysy?

Anna Walicka z żarskiego Aportu mówiła o schronisku krytycznie. - Słyszałam o tym pomyśle - mówi. - Kto będzie jeździł do Marszowa na wolontariat? Skończy się jak w Radysach. Myślę, że to nie dojdzie do skutku, nie zainwestuje najważniejszy wspólnik, czyli Żary, które wydały 2 mln zł na schronisko i co roku wydają ok. 600 tys. zł na jego utrzymanie. Psiaki mają tu bardzo dobrze. Mniejsze schroniska są mniej stresujące dla zwierząt i łatwiejsze do "ogarnięcia" przez ludzi.

Co było w Radysach?

W czerwcu 2020 roku całą Polską wstrząsnęły zdjęcia z akcji w dużym schronisku w Radysach, w województwie warmińsko-mazurskim, gdzie organizacje prozwierzęce znalazły wiele zwłok, a także konających i okaleczonych psów.

Zobacz film z interwencji w Radysach, Pogotowia dla Zwierząt

Zobacz kolejny film z Radys

Zobacz film x-news o watasze psów w Międzyrzeczu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na zagan.naszemiasto.pl Nasze Miasto