Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Trener Falubazu Piotr Żyto: Teraz jest spokojniej, tamte „napinki” nie były potrzebne

Cezary Konarski
Cezary Konarski
Trener żużlowców Falubazu Zielona Góra Piotr Żyto, prowadził zielonogórską ekipę również w sezonach 2009-10.
Trener żużlowców Falubazu Zielona Góra Piotr Żyto, prowadził zielonogórską ekipę również w sezonach 2009-10. Mariusz Kapała
- Teraz jest spokojniej, i bardzo dobrze, bo tamte „napinki” nikomu nie były potrzebne. Ta zła atmosfera udzielała się zawodnikom na torze, bo rywalizacja niekiedy bywała bardzo ostra, czasem szło „na noże” – mówi Piotr Żyto, trener żużlowców RM Solar Falubazu Zielona Góra, który wspomina lubuskie derby sprzed lat.

Pierwsze w tym sezonie derby Ziemi Lubuskiej rozegrane zostaną w niedzielę 12 lipca (godz. 19.15). Mecz RM Solar Falubaz Zielona Góra – Moje Barmudy Stal Gorzów rozegrany zostanie na zielonogórskim torze. Gospodarzy do boju poprowadzi trener Piotr Żyto, który już kiedyś z Falubazem osiągał duże sukcesy. W 2009 zielonogórzanie pod jego kierunkiem zostali mistrzami Polski, a rok później zdobyli srebrny medal.

Ciekawe, czy pamięta pan w ilu derbowych meczach poprowadził zespół Falubazu?
Piotr Żyto: Oczywiście, tego nie da się zapomnieć. To było osiem spotkań. Doskonale pamiętam też, że aż sześć z nich wygraliśmy.

Minęło trochę czasu, dlatego spodziewałem się, że mogę pana zaskoczyć. A tu nic z tego.
- Takich meczów i atmosfery wokół nich, nie zapomina się. W obu sezonach ścigaliśmy się po cztery razy. W rundach zasadniczych wygrywaliśmy u siebie, a przegrywaliśmy w Gorzowie, natomiast w play offach we wszystkich meczach zwyciężyliśmy.

Któreś z tych spotkań zapadło panu szczególnie w pamięci?
- W sezonie 2010 w pierwszej rundzie play off wygraliśmy u siebie 47:43. Po meczu w drużynie gorzowskiej zapanowała ekstaza, prezes Stali Władysław Komarnicki odpalił cygaro, dało się słyszeć głośne okrzyki: Mamy ich! Gorzowianie wpadali sobie w ramiona, bo byli przekonani, że w rewanżu szybko odrobią straty i awansują dalej. Tuż po meczu w jednym z wywiadów mówiłem, żeby Gorzów nie cieszył się za szybko, bo póki co dwa punkty zdobył Falubaz i że w rewanżu też chcemy wygrać. I tak się stało, w Gorzowie znów wygraliśmy. W obu sezonach to były dwumecze o awans do półfinału, bo wtedy w play off rywalizowało sześć drużyn. Moim zdaniem to było lepsze rozwiązanie od obecnego, bo spokojniej było w sezonie zasadniczym. Przecież w 2010 roku dotarliśmy do finału z piątego miejsca, a wyeliminowaliśmy Stal, która po sezonie zasadniczym była druga. Mieliśmy wtedy kiepski początek sezonu, spowodowany m.in. utrudnieniami z przebudową stadionu. Przegraliśmy cztery pierwsze mecze, pamiętam, że mówiło się: Odwróć tabelę, mistrz jest na czele.

W obu tamtych sezonach niemal wszystkie derbowe mecze były bardzo zacięte. Jak w takim razie wytłumaczyć wyjątkowe spotkanie z 2009 roku, kiedy Falubaz rozgromił Stal aż 63:27?
- Z tym meczem była dość dziwna sytuacja, bo wbrew temu, co mówi wynik, bardzo się obawialiśmy tego spotkania. Tuż przed derbami, w Zielonej Górze kręcono sceny do serialu „39 i pół”, robiono to m.in. na stadionie, dlatego mieliśmy ograniczony dostęp do toru. A do tego jeszcze padał deszcz i trudno nam było przygotować tor. Jeszcze dzień przed meczem telewizja kręciła jakieś pozorowane wyścigi, dlatego nie mieliśmy zbyt dużo czasu na treningi. Pamiętam, że ówczesny prezes Falubazu sam mówił, że możemy ten mecz przegrać. Ja próbowałem nastawić go optymistycznie. Później okazało się, że zawodnicy pojechali kapitalnie i stąd taki wynik. W tamtym sezonie był jeszcze jeden podobny mecz, z Toruniem wygraliśmy jeszcze wyżej 67:23.

Falubaz w sezonie 2009 większość meczów u siebie wygrał wysoko. Krążyły legendy o tym, jak bardzo uciążliwy tor trener Żyto przygotowywał wówczas przeciwko rywalom.
- Mogę się tylko uśmiechnąć, bo nic złego nie robiliśmy.

Wróćmy do derbów. Czy panu, człowiekowi z zewnątrz, udzielała się atmosfera wyjątkowości tych spotkań?
- Oczywiście, wtedy derbowa atmosfera udzielała się wielu osobom, bo sami prezesi klubów budowali napięcie. Jak Robert Dowhan coś powiedział, to pan Komarnicki szybko odpowiadał, i na odwrót. Z derbów robiła się „wojna”, cały zespół to czuł. Mówiło się, że wszystkie mecze w sezonie można przegrać, ale derby za wszelką cenę trzeba wygrać. Teraz jest spokojniej, i bardzo dobrze, bo tamte „napinki” nikomu nie były potrzebne. Ta zła atmosfera udzielała się zawodnikom na torze, bo rywalizacja niekiedy bywała bardzo ostra, czasem szło „na noże”. Cóż, ówcześni działacze mieli taką politykę, przez co trybuny wypełniały się po brzegi. Kibice również prześcigali się w różnych akcjach. Najsłynniejszą z nich do tej pory wszyscy wspominają. W sezonie 2009 kibice zielonogórscy podstępem przekazali gorzowianom słynną flagę z napisem „Tylko Falubaz”. A ci, sami ją wywiesili na własnym sektorze. To było mistrzostwo świata. Pamiętam też wyścigi kibiców przed meczami w Zielonej Górze, o jak najlepsze miejsca na pierwszym łuku. Wtedy nie było jeszcze trybuny K. Gdy otwierano bramy stadionu dwie godziny przed meczem, to tłum biegiem zmierzał na pierwszy łuk. Gdy zobaczył to Greg Hancock, za głowę się łapał.

A pamięta pan swoje słowa po porażce Falubazu w Gorzowie w 2009 roku: „Przegraliśmy i w ten sposób chyba uratowaliśmy żużel w Gorzowie”?
- To była odpowiedź na słowa prezesa Stali, który przed meczem stwierdził, że jak jego drużyna przegra, to może nastąpić koniec żużla w Gorzowie. To były takie wypowiedzi pół żartem, pół serio. Pan Komarnicki to barwna postać żużla, słynął z nietypowych wypowiedzi. Przy okazji derbów różnie mówił też o swoich zawodnikach. Były m.in. „spasione koty”, czy pytania „kto to jest Tomasz Gollob?”, gdy ten słabo pojechał w meczu z Falubazem.

Wróćmy do teraźniejszości. W niedzielę kolejne derby. Czy po tak udanym meczu we Wrocławiu, remisie na trudnym terenie, Falubaz jest zdecydowanym faworytem starcia ze Stalą?
- Radość po meczu ze Spartą Wrocław zakończyliśmy w poniedziałek, to już jest historia. To był dopiero nasz czwarty mecz, dlatego trzeba brać się ostro do pracy. I nie wolno nikogo lekceważyć, a w szczególności Stali Gorzów, która pokazała się z dobrej strony w przerwanym meczu z Włókniarzem Częstochowa. Widać, że gorzowianie robią wszystko, by wyjść z zapaści. Stanisław Chomski jest dobrym trenerem i doskonale wie, co ma robić, dlatego niedzielny mecz nie będzie należał do łatwych, lekkich i przyjemnych. W naszej ekipie jest pełna mobilizacja. Znów pogoda nas trochę straszy, mam nadzieję, że to się uspokoi. Na piątek i sobotę szykujemy treningi. Powoli z torem dochodzimy do porządku, wiemy co robić, żeby zawodnikom pasował.

Trwa głosowanie...

Co w sezonie 2020 osiągnie z Falubazem trener Piotr Żyto?

OBEJRZYJ: Piotr Żyto nowym trenerem Stelmetu Falubazu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo

Materiał oryginalny: Trener Falubazu Piotr Żyto: Teraz jest spokojniej, tamte „napinki” nie były potrzebne - Zielona Góra Nasze Miasto

Wróć na zary.naszemiasto.pl Nasze Miasto