Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Wolicie żużel oglądać w telewizji, czy wcale?

Cezary Konarski
Cezary Konarski
Żużlowy sezon 2020 wciąż przegrywa z epidemią koronawirusa.
Żużlowy sezon 2020 wciąż przegrywa z epidemią koronawirusa. Mariusz Kapała
Ostatni tydzień dostarczył żużlowi wieści złych i dobrych. W zasadzie bardzo zła była tylko jedna: Niemcy zapowiedzieli, że Bundesliga żużlowa w tym roku nie ruszy. Nasi zachodni sąsiedzi twierdzą, że analizując stan epidemii koronawirusa, innej decyzji podjąć nie mogli. Czy powinni się wstrzymać? Chyba tak, bo ich liga, to nie tak duży mechanizm, jak polska ekstraliga. To jedynie organizacyjny ułamek naszych rozgrywek - pisze Cezary Konarski, dziennikarz „Gazety Lubuskiej".

Cóż, Niemcy zdecydowali inaczej. Szkoda, bo mają oni sporo kibiców kochających speedway, a zawody ligowe rozgrywane są tak rzadko, że można byłoby je przeprowadzić nawet wyłącznie jesienią.

ZOBACZ TEŻ

Inna sytuacja jest w Szwecji. W mojej ocenie płyną stamtąd dobre wiadomości, bo chodź Szwedzi już wcześniej przełożyli start ligi na 2 czerwca, to nie zabronili swoim żużlowcom trenować na torach. Nie widzę nic w tym złego, że Szwedzi walcząc z epidemią, starają się normalnie żyć. Rzecz jasna, nie jestem za tym, by już teraz organizować wielkie zgromadzenia, czy imprezy sportowe z kilkunastotysięczną widownią, ale żużlowe treningi indywidualne, z należytą ostrożnością, z pewnością można byłoby przeprowadzić również u nas.

Na czerwiec, a konkretnie na jego połowę, powrót do ścigania wyznaczyli Brytyjczycy. W Polsce o tak konkretnych datach jeszcze się nie mówi. Póki co jedynie odwołane zostały kwietniowe mecze PGE Ekstraligi, wątpliwy jest jednak majowy start rozgrywek. Dobra wiadomość jest jednak taka, że zarządcy ligi z optymizmem patrzą na sezon 2020. Nie mówi się o tym, że żużlowcy w ogóle nie ruszą do ścigania, a zamiast tego buduje się różne scenariusze wedle, których zespoły mogłyby stanąć do rywalizacji. Jedna z opcji zakłada mecze przy pustych trybunach. Sytuacja fatalna dla wszystkich stron, to wiadomo. Jeszcze kilka tygodni temu stawiałem stanowcze „nie” takiemu rozwiązaniu. Ale, że sytuacja, w jakiej się znaleźliśmy zmienia nasze postrzeganie świata z dnia na dzień, teraz mówię: tak. Bo skoro godzą się na to kluby i zawodnicy, to niewykluczone, że taką opcję zaakceptują też kibice. Podejrzewam, że mogą wyjść z założenia, o którym w telewizji nSport+ mówił żużlowiec Stali Gorzów Szymon Woźniak:

Jeśli teraz miałbym wybierać: jechać bez kibiców i pokazać im żużel w telewizji, albo nie pokazać wcale, to zdecydowanie, z bólem serca, wolę im pokazać żużel w telewizji, niż cały rok mieliby oglądać powtórki.

Racja, powtórki w większości kiedyś się znudzą. Są oczywiście wyjątki. Ostatnio telewizja przypomniała m.in. rozegrany w sezonie 2017 mecz Falubazu Zielona Góra w Toruniu. Spotkanie było pełne dramaturgii, przez cały mecz prowadzili gospodarze. Zielonogórzanie po raz pierwszy objęli prowadzenie po… ostatnim wyścigu. To z tego pojedynku pochodzi słynna akcja Patryka Dudka, który na ostatnim łuku 15. biegu „łyknął” Grega Hancocka. Ten wyścig można oglądać w nieskończoność, nigdy się nie znudzi. Dlatego, idąc za tropem myślenia Szymona Woźniaka, tym kibicom, którzy są bezwzględnie na „nie” pustym trybunom, można postawić pytanie: Czy wolicie czekać na podobne żużlowe arcydzieła oglądając nowe mecze tylko w telewizji, czy nie mieć szansy zobaczenia ich wcale?

Trwa głosowanie...

Ekstraliga przy pustych trybunach, czy lepiej, żeby nie ruszała wcale?

ZOBACZ TEŻ

OBEJRZYJ: Gala PGE Ekstraligi po sezonie 2019

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Trener Wojciech Łobodziński mówi o sytuacji kadrowej Arki Gdynia

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na zielonagora.naszemiasto.pl Nasze Miasto