Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Wspominamy Jancza Todorowa. Wieloletni dziennikarz "Gazety Lubuskiej" pochodził z Bułgarii, ale mieszkał i pracował w Żarach

Aleksandra Łuczyńska
Aleksandra Łuczyńska
Janczo Todorow wiele lat mieszkał w Polsce, ale zawsze tęsknił za swoją Bułgarią.
Janczo Todorow wiele lat mieszkał w Polsce, ale zawsze tęsknił za swoją Bułgarią. Mariusz Kapała/GL
Miał zostać popem w bułgarskiej Starej Zagorze, ale jego losy potoczyły się inaczej. Janczo Todorow przez wiele lat pracował jako dziennikarz w żarskich mediach, w latach 1998 - 2015 był związany z "Gazetą Lubuską". Odszedł na zawsze tuż przed świętami.

Janczo Todorow zmarł 22 grudnia, w poniedziałek 3 stycznia został pochowany na cmentarzu komunalnym w Żarach. Dla wielu czytelników "Gazety Lubuskiej" był legendą. Zawsze dociekliwy, po dziennikarsku uparty i bezkompromisowy. W oddziale żarsko - żagańskim "GL" pracował od 1998 do emerytury w 2015 roku. Redakcyjni koledzy wspominają go, jako tytana praca, specjalistę od tematów społecznych. W dawnej siedzibie redakcji przy ul. Mieszka I w Żarach, nie odprawił z kwitkiem nikogo. Niezależnie od wagi tematu, czy chodziło o dziurawy dach, remont drogi w odległej miejscowości, kryminalne dochodzenie czy przepychanki między radnymi, zawsze angażował się z wielkim sercem każdej sprawie.

- Tytan pracy, oddany Gazecie. Pytał, dociekał, walczył o ludzkie sprawy. To był przyjemność wiele lat pracować biurko w biurko z takim dziennikarzem! - podkreśla Tomasz Hucał, który przez kilka lat kierował żarsko - żagańskim oddziałem "GL". - Oddał serce i kawał życia zawodowi dziennikarza... Zawsze zaangażowany i oddany ludziom, którym chciał pomagać...

CZYTAJ TEŻ

- Pamiętam jego biurko, zawsze zapełnione zeszytami, notatkami, w których on potrafił odnaleźć numer telefonu do każdego. Nikomu nie odpuszczał, był dociekliwy i niesamowicie uparty, drążył każdy temat. Był też sentymentalny, wystarczyło zapytać go o Bułgarię i zaraz się ożywiał. Opowiadał o pachnącej słońcem papryce czy arbuzach, mówił, że w Polsce takich nie mamy - opowiada redakcyjna koleżanka. - Czasem wspominał, jak pracowało się na początku działalności oddziału żarsko - żagańskiego, kiedy pisał artykuły na maszynie i wysyłał je faksem do Zielonej Góry lub przekazywał je kierowcy autobusu na PKS. To odległe czasy, dziś w dobie Internetu, trudne do wyobrażenia.

Janczo świetnie znał swój dziennikarski teren. Nie bał się trudnych tematów, nie bał się, że pisząc o kontrowersyjnych sprawach, popadnie w konflikt z miejscowymi potentatami. Był człowiekiem kontaktowym, nigdy nie odmawiał pomocy. Wielokrotnie, kiedy byłem w potrzebie i nie mogłem pojechać do Żar, prosiłem Jancza, żeby zrobił dla mnie jakieś zdjęcie, zdobył czyjąś wypowiedź - zawsze pomógł mówi Andrzej Flügel.

-

Dla mnie Janczo był ewenementem. Człowiek z Bułgarii, który w Polsce został dziennikarzem, i to w czasach, kiedy dziennikarzem nie mógł być pierwszy lepszy gość z łapanki. Miał nosa do tematów, zwłaszcza społecznych - dodaje Szymon Kozica

Janczo urodził się Starej Zagorze w Bułgarii. Do Polski w połowie lat 70 - tych. Jak pisał w swoich pamiętnikach, miał zostać popem, ale ostatecznie zdobył tytuł inżyniera technologii żywienia.
- Pisaliśmy do siebie listy - wspomina jego żona, Łucja Todorow. - Znalazłam jego adres w rosyjskiej gazecie "Sputnik" i tak to się zaczęło. W 1976 Janczo przyjechał do Żar, pobraliśmy się, tutaj urodziły się nasze dzieci. Jego śmierć to dla mnie strzał prosto w serce. On kochał Bułgarię, ale był zafascynowany Polską. Jeszcze tam u siebie, zapisał się na kurs polskiego, czytał dużo książek w naszym języku. W ubiegłym roku zdążył jeszcze pojechać z córką do Bułgarii.

- Zawsze żywo interesował się losami pacjentów, zwłaszcza tych którzy znaleźli się w trudnych sytuacjach, także tych życiowych, wielokrotnie w ich imieniu pukał do drzwi różnych instytucji samorządowych w poszukiwaniu dla nich wsparcia. Często wpadał na herbatę z cytryną. Kawy nie pijał. Dużo rozmawialiśmy, mówił o sobie, o swojej rodzinie. Stworzył niezliczoną liczbę artykułów dot. szpitala, jego działalności zarówno tej medycznej jak i społecznej, patriotycznej. Szczególnie lubił pisać o osiołku Baśce- Iwie, prawdziwym zwierzątku, które żyło kilkadziesiąt lat temu w szpitalu, a teraz jest jego maskotką. Był pod wrażeniem zaradności niewielkiego osiołka w rutynowych zadaniach jakie wówczas szpital wojskowy realizował, a Baśka dzielnie pomagała m.in. w transporcie leków do poszczególnych oddziałów. Z charakterystycznym akcentem, zawsze otwarty na tematy, zasłuchany w problemy innych, choć sam nigdy o pomoc nie prosił. Będzie nam go brakować, choć wiem, że tam gdzie teraz jest, napisze jeszcze swoje najlepsze artykuły - wspomina Justyna Wróbel – Gądek, rzecznik prasowy 105.Kresowego Szpitala Wojskowego w Żarach.

- Swoją działalnością publicystyczną zapisał się na kartach historii Żar. Jego już nie ma z nami, ale jego artykuły nawet za 100 lat będą mogły być odczytane i docenione przez kolejne pokolenia Żaran. Świat się będzie zmieniał, ale zawsze dzięki takim artykułom będzie można spojrzeć na minioną rzeczywistość, oczami świadka, dziennikarza, który to opisał. Są to bardzo cenne rzeczy, nabierające wartości wraz z upływem czasu. Szczególne cenne jest to, że Janczo jako obcokrajowiec tak mocno zaangażował się w życie społeczne naszego miasta i jego problemów, opisując je z dużym obiektywizmem, co jest dużą rzadkością, nawet na arenie krajowej. Mieliśmy szczęście, że tutaj trafił, był i będzie nam go bardzo brakować – dr n. med. Krzysztof Kopociński, specjalista chorób oczu, historyk w dziedzinie wojskowej służby zdrowia, 105. Kresowy Szpital Wojskowy w Żarach

Na cmentarzu komunalnym w Żarach żegnali go najbliżsi, ale także m.in. Danuta Madej, burmistrz Żar, Roman Krzywotulski, wieloletni dyrektor Żarskiego Domu Kultury, czy Barbara Litewka, dyrektor DPS w Miłowicach.

WIDEO Opuszczona willa w Żarach

od 7 lat
Wideo

Uwaga na Instagram - nowe oszustwo

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na zary.naszemiasto.pl Nasze Miasto