Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Wymiarki wyborcze. Najmniejsza gmina, najwięcej kandydatów

rik
- Ta gmina wymaga zmian i może dlatego zgłosiło się ich aż tylu? - zastanawia się Anna Janus-Szymańska, która na wybory wybrała się z półroczną córką.
- Ta gmina wymaga zmian i może dlatego zgłosiło się ich aż tylu? - zastanawia się Anna Janus-Szymańska, która na wybory wybrała się z półroczną córką. rik
W Wymiarkach w walce o fotel wójta starło się aż siedmioro kandydatów. Skąd taki pęd do władzy w najmniejszej i najbiedniejszej gminie w województwie? - Każdy chce na stołeczku usiąść - śmieje się Maria Kazimierska z Lutynki.

W gminie Wymiarki mieszka zaledwie około 2.5 ludzi. W wyborach samorządowych siedmioro kandydatów założyło tam swoje komitety i postanowiło powalczyć o władzę. W dzień wyborów do lokalu wyborczego co chwilę ktoś przychodził piechotą, podjeżdżał samochodem lub rowerem. Zainteresowanie wyborami było wyraźnie spore. - Myślę, że chodzi o silną potrzebę zmiany w naszej gminie. Te lata rządów obecnego wójta były na tyle kontrowersje, że ludzie potrzebują czegoś nowego - mówi Anna Janus-Szymańska, była dyrektorka Gminnego Ośrodka Kultury. Jej zdaniem, każdy z kandydatów ma ciekawy program i chce pójść w innych od obecnego wójta kierunkach. Znaczenie może mieć też fakt, że - jak mówi - "wójt jest tu obcy". - Dla naszego społeczeństwa ważna jest zażyłość - podkreśla.

Wojciech Olszewski został wójtem przed czterema laty po referendum, w którym odwołano Anitę Staszkowian, której zarzucono złe gospodarowanie pieniędzmi (ona sama uważa, że jej kadencja, to najlepszy czas Wymiarek od 15 lat). Dlaczego wójt miał teraz aż tylu kontrkandydatów? - Może po prostu mieszkańcy Wymiarek w pełni korzystają z możliwości, jakie dają demokratyczne wybory? Może wystartować każdy, kto widzi siebie w fotelu wójta - przyznaje. - Owszem, jestem osobą z zewnątrz, bo mieszkam i codziennie dojeżdżam z Nowej Soli. Może społeczeństwo uznało, że dalej poprowadzi sprawy samo i stąd tylu lokalnych kandydatów, którzy szukają szansy? - zastanawia się.

Do swoich sukcesów wójt zalicza głównie uporządkowanie spraw budżetowych, choć gmina wciąż przy budżecie rocznym ok. 6 mln zł, jest zadłużona na niemal tyle samo. Kolejna sprawa, to polepszenie jakości wody, ale kanalizację ma zaledwie 10 proc. mieszkańców. Inne zdanie ma Anita Staszkowian, która, mimo porażki w referendum, postanowiła jeszcze raz zostać wójtem. - Największą bolączką Wymiarek jest woda. Mieszkańcy już nie raz pokazywali w mediach pomarańczowy płyn w szklankach. Jej zdaniem wójt nie rozwiązał tej sytuacji, bo 2,5 tys. mieszkańców jest zaopatrywanych przez dwie studnie. A hydrofornia zaczyna się sypać - uważa. Tej opinii nie potwierdzają jednak zarówno spotkane na ulicy Danuty Banasik i Maria Kazimierska. Obie panie są już na emeryturze i uważają, że z jakością wody jest zdecydowanie lepiej. Staszkowian wymienia dalej: Wymiarki cofają się, zamiast rozwijać. - U nas nie ma porządnej sieci wodociągowej, kanalizacji, dróg. Do załatwienia są też wszystkie problemy infrastrukturalne - wylicza. - No i przydałby się zjazd z autostrady A18, bo nie dość, że jesteśmy małą i biedną gminą, to czujemy się odcięci od świata - mówi.

A może kandydatów przyciągają po prostu zarobki? Wójt przez trzy lata zarabiał netto ok. 5,5 tys. zł miesięcznie. Przed rokiem otrzymał dodatek 1 tys. zł ze względu na codzienne dojazdy. Janus-Szymańska zauważa przy okazji, że przecież niemal wszyscy gdzieś dojeżdżają i nikt nie dostaje z tego tytułu wsparcia. - Oczywiście, pieniądze mogą mieć jakieś znaczenie, ale to najmniejsza pensja wójta w województwie - odpowiada Olszewski.

Zdaniem Zdzisława Lubasa, który startuje w wyborach po raz piąty, zarobki mogą być jednak dla kandydatów jakimś magnesem. - To jest też szansa dla kogoś na niezłe pieniądze - mówi. Skąd tylu kandydatów? - Społeczeństwo coś zrozumiało. Postawili swego czasu na Olszewskiego, bo chcieli mieć kogoś z miasta. Liczyli, że będzie mądrzejszy, bardziej otwarty. Miał być bardziej światowy - mówi z przekąsem Lubas, który był już wójtem w latach 2002-06. - Teraz jest siedem komitetów lokalnych, ale na stworzenie takiego wystarczy pięć osób. Namnożyło się ich, żeby pana Olszewskiego wykurzyć - uważa. Jego zdaniem zgłosiło się kilku kandydatów, również nie wykształconych, bo myślą, że to łatwo być wójtem. - A to Olszewski zepsuł wizerunek tego wójtowania - twierdzi kandydat wspierany przez PiS.

Dla Danuty Banasik, która 35 lat pracował w lokalnej hucie, taka liczba kandydatów, to tylko "rozbijanie wyborców". - Każdy ciągnie do swego - mówi. Jednak Maria Kazimierska z małej wsi Lutynka sprawę walki o władzę w gminie widzi w ten sposó: - Każdy chce na stołeczku usiąść - śmieje się.

Żagań. Powstało kolumbarium - grobowiec z niszami na urny z prochami zmarłych. WIDEO:

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na zary.naszemiasto.pl Nasze Miasto