Czy w Marszowie powstanie spalarnia śmieci? Takie plany ma Łużyckie Centrum Recyklingu (dawniej ZZO) którego udziałowcami jest piętnaście gmin. Inwestycja ma kosztować ok. 100 milionów złotych, a jednym z argumentów jej powstania jest stale rosną ilość śmieci, które nie nadają się do recyklingu. Sprawa się przeciąga, decyzję środowiskową ma podjąć burmistrz Szprotawy, bo wójt gminy Żary, jako udziałowiec nie może tego zrobić. Tymczasem mieszkańcy od dawna walczą o to, by spalarnia nie powstała. Mają wiele wątpliwości i obaw.
Pytania bez odpowiedzi
We wtorek po południu w świetlicy wiejskiej w Marszowie zorganizowano debatę społeczną dla zainteresowanych. Nie pojawili się na niej przedstawiciele Łużyckiego Centrum Recyklingu, ani udziałowcy, oprócz jednego.
- Jest kilka pytań, na które mieszkańcy ciągle nie mają odpowiedzi - mówi Krzysztof Prucnal, społecznik z Żagania. - Pytanie zasadnicze to, czy ta budowa spalarni jest konieczna, skoro tych śmieci nie jest tak dużo. Społeczność może być zaniepokojona tym, w jaki sposób będzie kontrolowane to, jakie śmieci są spalane. Według raportu środowiskowego w spalarni miałyby być kotły rusztowe, w których temperatura spalania wynosi 850 stopni, podczas gdy spalane są odpady niebezpieczne, wymagana jest temperatura 110 stopni. Ciągle nie można dostać odpowiedzi.
Wiele wątpliwości
- Zanim zrealizuje się jakąkolwiek inwestycję trzeba też zapoznać się z opinią mieszkańców, po to tu jestem - podkreśla Bartłomiej Bartczak. - Inwestycja budzi wielkie kontrowersje i trzeba przede wszystkim rozwiać wszelkie wątpliwości mieszkańców,
- Brakuje nam szczerej rozmowy, chcemy, żeby osoby, które zadecydowały o takich działaniach przeprowadziły z nami uczciwą debatę - podkreśla Agata Lechocka, Wąsowicz, mama dwójki dzieci, która jest przeciwna inwestycji. - Wątpliwości mamy wiele. Zdecydowałam się na udział w tej debacie nie tylko dlatego, że jestem mama dwójki dzieci, które codziennie zmagają się z problemami wynikającymi z zanieczyszczonego powietrza. Wiemy, że to powietrze jest słabej jakości ze względu na bliskość firm produkcyjnych, które również mają pozwolenie na emisję znacznej ilości środków zanieczyszczających.
- Jestem przerażony tym, jak władza traktuje małe ojczyzny. Decyzje podejmują ludzie, który nie widać, o ni to robią z drugiego szeregu, a my nie mamy nic do powiedzenia - podkreśla Arkadiusz Szczepański, mieszkaniec Mirostowic Dolnych.
Strefa Biznesu: Najatrakcyjniejsze miejsca do pracy zdaniem Polaków
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?