Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Już byli w ogródku i witali się z gąską…Unia Kunice wyrwała punkty Stali Jasień w ostatniej akcji meczu

Małgorzata Fudali Hakman
Małgorzata Fudali Hakman
Małgorzata Fudali Hakman
Przed meczem Stali Jasień z Unią Kunice wszyscy zakładali się nie o to, kto wygra, tylko w jakim stosunku polegną piłkarze Jarosława Gada. Krocząca od zwycięstwa do zwycięstwa drużyna z Jasienia nie znalazła jeszcze swojego pogromcy. Ale jak to mówią: nosił wilk razy kilka, ponieśli i wilka.

Zawodnicy obu drużyn znają się doskonale, ale może faktycznie jest tak, że piłkarzy Stali powinno znać ciut lepiej. W końcu to ligowcy pełną gębą i zadania postawione przez trenera wypełniają wzorowo. Jeszcze nie trafili na kozaków, którzy sprawiliby im lanie, albo przynajmniej napędzili sporego stracha. Ale do czasu.
CZYTAJ TEŻ:

Niedzielny pojedynek miał wiele podtekstów.
Jednym z nich był fakt, że panowie prezesowie mają swoje umowy partnerskie, dotyczące szkolenia młodzieży i że Jarosław Gad jest trenerem jednej z grup Stali Jasień. Kolejnym, że na trybunach kibice twierdzili, że Unii wcale nie zależy na urwaniu kolegom z Jasienia jakichkolwiek punktów. Gdy dodać do tego fakt, że arbitrem prowadzącym te zawody była Elżbieta Faryniarz, czyli kobieta, można było oczekiwać, że nie będzie nudno i czeka nas wspaniałe widowisko, niemal tak dobre, jak na odbywające się w tym samym czasie El Clasico. A niestety. Okazało się, że emocji było, jak przy obieraniu kartofli.

Małgorzata Fudali Hakman

Męczenie buły

Pierwsza połowa się odbyła. Gdyby nie bramka do szatni, strzelona przez Artura Małeckiego, nie było w niej nic godnego zapamiętania. Pierwszy strzał piłkarze z Żarskiej oddali w 19. minucie, kolejny 10 minut później. Jakoś stalowcy nie mieli kompletnie pomysłu jak rozmontować świetnie ustawioną defensywę Unii Kunice. „Gadziu” postawił na obronę Częstochowy i do 43. minuty dawali radę. Przypadkowa bramka stracona w końcówce pierwszej odsłony, nie oddawała kompletnie tego, co działo się na boisku. To prawda, że goście mieli druzgocącą przewagę, a gospodarze nie kwapili się do jakiś spektakularnych ataków, ale doskonale wiedzieli, że odkrycie się w tym meczu, może się dla nich źle skończyć. Prawdziwe męczarnie, jakie przeżywali „panowie ligowcy”, były odczuwalne niemal fizycznie, przez zgromadzonych kibiców, z których część zaczęła nawet ostentacyjnie ziewać.

Małgorzata Fudali Hakman

Pani sędzina trzymała w karbach zawodników na murawie i sztaby szkoleniowe na ławkach. Niewielka postać pośród naprawdę wyrośniętych chłopów, nie pozwoliła wejść sobie na głowę. Jakże popularne rzucanie „mięchem”, co drugie słowo, także jakby osłabło. Jeden ze szkoleniowców stwierdził nawet z żalem: no jak tu krzyknąć teraz sędzia ch…, czyli można powiedzieć, że kobiety łagodzą obyczaje.

Małgorzata Fudali Hakman

Co prawda Elżbieta Faryniarz miała ułatwione zadanie, bo obie drużyny nie kwapiły się do agresywnej gry i jedyną żółtą kartkę otrzymał tradycyjnie Michał Goldewicz.

Przyczajony tygrys, ukryty smok

Po 45 minutach męczenia buły przyszedł czas na drugą część, która początkowo wyglądała zupełnie jak pierwsza. Piłkarze Sylwestra Buczyńskiego, tak samo odbijali się od zastawionych szczelnie zasiek przed bramką Norberta Puchalskiego. Ale „kulanie” piłki(taka taktyka trenera z Jasienia), nie przynosiło żadnych efektów. Wtedy kuniczanie stwierdzili, że jak przeciwnik nie kwapi się, żeby strzelić im bramkę to oni, zmienili zdanie i już chcą. I to bardzo. Jak pomyśleli, tak uczynili. Ostatnie 10 minut to przewaga gospodarzy, którzy zdecydowali się na bardziej otwartą grę, a wiadomo, kto nie ryzykuje, ten nie pije szampana. Ciekawe czy w lodówce prezes przygotował, tak na wszelki wpadek, chociaż jedną butelkę?
CZYTAJ TEŻ:

Kto nie ryzykuje, ten nie pije szampana

Odwaga, determinacja i walka do samego końca opłaciła się. W ostatniej akcji meczu po wrzutce z autu i przedłużeniu piłki do Yaroslava Chopyka, ten kropnął z całej siły zza pola karnego i … zdobył wyrównującego gola.

Małgorzata Fudali Hakman

Zaraz potem sędzia meczu zakończyła spotkanie. Konsternacja jaka zapanowała w szeregach Stali Jasień była niemal namacalna, bo ewidentnie goście już byli w ogródku i witali się z gąską. Zachowawcza gra na przeczekanie została boleśnie skarcona. Co prawda dla jasienian strata dwóch punktów, to pewnie żadna strata, ale prestiż z pewnością ucierpiał. Unia Kunice po włożeniu w ten mecz serca, a nawet wątroby i nerek, zasłużyła z pewnością na jeden punkt. Unia Kunice zremisowała ze Stalą Felgenhauer Jasień 1:1.

Wypowiedzi po meczu:

- Chciałbym podziękować chłopakom z mojej drużyny za oddane serce na boisku. To była prawdziwa walka do końca. Walczyliśmy o każdy centymetr, o każde źdźbło trawy i opłaciło się, bo zdobyliśmy upragnioną bramkę. Mieliśmy na ten mecz swój plan. Trener założył, że mamy zagrać niżej i otworzyć się dopiero pod koniec meczu. Mieliśmy oddać boisko przeciwnikom, żeby się wyszaleli i zaatakować dopiero pod koniec i to się udało. Wykonaliśmy plan w 100 %-podsumował mecz wyraźnie wzruszony kapitan zespołu, Paweł Karbowski.

Małgorzata Fudali Hakman

- Plan był bardzo prosty. Wymęczyć przeciwnika i popracować dobrze w obronie. Wiedzieliśmy, że mają wartościowych, ale wiekowych zawodników i gdyby nie ta przypadkowa bramka, która padła po naszych prostych błędach, mecz byłby na 0:0 i rywale nadal by się męczyli. Chłopcy wiedzieli co mają robić i wykonali to bardzo dobrze-podsumował zadowolony Jarosław Gad.

Małgorzata Fudali Hakman

Składy:
Stal Felgenhauer Jasień
Łukasz Budzyński (B),Przemysław Adamczak, Gracjan Arkuszewski, Albert Cipior (63' Dariusz Kordiak), Jakub Jasiński, Bartosz Konieczny(83’ Bartłomiej Toczaniuk), Artur Małecki (70'Patryk Skrzypczak), Wojciech Okińczyc (C), Krzysztof Wierzbicki, Paweł Wojtysiak, Jan Zioła(80’ Gracjan Komarnicki).
Bramka: Artur Małecki(‘43)
Trener: Sylwester Buczyński.
Unia Kunice
Norbert Puchalski (B), Yaroslav Chopyk, Rafał Cyrana, Paweł Karbowski (C), Patryk Kozłowski(63'Michał Goldewicz), Piotr Kuś, Kamil Malaszewski, Mateusz Morgis(70' Kamil Dudek), Mateusz Perdek, Konrad Pluta, Adrian Stefański.
Bramka: Yaroslav Chopyk(90'+2)
Trener: Jarosław Gad

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na zary.naszemiasto.pl Nasze Miasto