Jak przyznaje jeden z założycieli „Niespotykanych”, Łukasz Gąsiewski, formacja liczy na dziesięć tysięcy wejść w pierwszym tygodniu obecności na YouTube.
- Myślę, że to całkiem realne - mówi muzyk. - Według portalu facebook, na nową produkcję czeka 25 tys fanów.
Pierwszy utwór grupy „Nasz najlepszy czas”, autorstwa tekściarza z Wrocławia, Michała Kozłowskiego, doczekał się w sumie 15 tys. wyświetleń w miesiąc. Kawałek święci też triumfy jako jeden z najczęściej ściąganych utworów z sieci. Emisje na kanale Disco Polo Music i TOTV przyczyniły się do popularności zespołu wśród miłośników tego gatunku. Dzięki nim udało się też znaleźć wydawcę debiutanckiej płyty. Wcześniej muzycy planowali wydać ją własnym sumptem.
- Kolejny teledysk także będzie można zobaczyć w telewizji. Właśnie podpisaliśmy umowę na 15 emisji dziennie - cieszy się pan Łukasz. - Mam nadzieję, że klip zrobi równie wielkie zamieszanie, co poprzedni.
Obecność w telewizji zaowocowała niestety także inną istotną zmianą. Jak się okazało, na rynku muzycznym pod nazwą „Niepokonani” działał już zespół z Białegostoku. Reprezentuje go wydawnictwo muzyczne „Paparazzi”. By uniknąć konfliktu, lubszanie postanowili przemianować się na „Niespotykanych”. Ta używana wcześniej, nawiązywała do popularnego niegdyś kawałka „Sumptuastic”. Nawiązywała do młodzieńczych fascynacji muzyków.
- Trochę szkoda. Działaliśmy pod tym szyldem ponad 10 lat. Wierzymy jednak, że i do nowej nazwy ludzie przywykną. W końcu najważniejsza i tak jest muzyka - uważa Łukasz Gąsiewski.
„Niespotykani” jak dotąd znani byli przede wszystkim z cowerów granych na weselach. Dla każdego z trójki członków zespołu, muzyka była dotąd odskocznią od codziennych obowiązków. Życzliwość odbiorców na lokalnym rynku popchnęła ich w stronę szerszej publiczności. Partnerem w produkcji pierwszych nagrań był gubiński dom kultury oraz firma Ar - Studio z Sandomierza oferująca podkłady muzyczne na zamówienie. Zdjęcia do teledysku wyszły spod ręki Bogdana Klikuszowiana z Przewozu.
- Naszą dotychczasową popularność budowaliśmy w oparciu o pocztę pantoflową. Decydowały znajomości, sympatie. Wrażenie jakie zostawialiśmy po występie - podkreśla Ł. Gąsiewski. - Z przebijaniem się do świadomości luminarzy lokalnej kultury było trudniej. Lubskie środowisko jest raczej zamknięte. Wbrew pozorom łatwiej zagrać na imprezie miejskiej gdzieś w Żaganiu, czy Zielonej Górze. Miejmy nadzieję, że nasz sukces zachęci innych mieszkańców miasta do aktywności muzycznej. Tą zresztą widać już dziś. Sporo zespołów postawiło na własne utwory
Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?