Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Trzeba grać do końca panowie! Niespodziewanie Pogoń Przyborów zremisowała ze Spartą Grabik

Małgorzata Fudali Hakman
Małgorzata Fudali Hakman
Małgorzata Fudali Hakman
Drużyna Pogoni Przyborów do Grabika przyjechała na pewno w roli faworyta. Po zwycięstwie nad Promieniem Żary nikt nie miał wątpliwości, że podopieczni Rafała Galasa mecz z niżej notowaną Spartą wygrają na luziku. Można się było tylko zakładać, jak wysokie będzie to zwycięstwo.

Od pierwszej minuty boisko w Grabiku objęli w posiadanie goście. Dosłownie zamknęli grabiczan na własnej połowie i próbowali się przebić przez gęste zasieki ustawione przed bramką Dawida Szali. Akcji przeprowadzili mnóstwo, problem w tym, że żadna nie została uwieńczona golem. Przez pierwsze 45 minut byliśmy świadkami: przynajmniej 5 stuprocentowych sytuacji posłanych w powietrze, 6 spalonych i 4 obrony Szakala, czyli lekko licząc, powinno być przynajmniej 15:0. Jednak miejscowym udała się „obrona Częstochowy” i pierwsza połowa zakończyła się wynikiem bezbramkowym.

Obrony Częstochowy ciąg dalszy

W drugiej części gospodarze próbowali się odgryzać, ale nie wychodziło im to składnie, więc wrócili do sprawdzonego wariantu z pierwszej części spotkania, czyli murowania własnej bramki. Znów goście sprawdzali refleks Szakala, który uwijał się jak w ukropie. Wydawało się, że taka gra zda egzamin, ale ta sztuka udawała się tylko do 76. minuty. Wtedy zaskakującym uderzeniem z dystansu popisał się Mateusz Glapka. Młody zawodnik Pogoni zaryzykował i Dawid Szala musiał wyciągnąć piłkę z siatki. Kiedy wszyscy na stadionie myśleli, że następne gole będą kwestią czasu, sprawy w swoje ręce, a raczej nogi, wziął nie kto inny, jak Jacek Michalski. Odebrał piłkę środkowej strefie boiska i pogalopował ile sił w stronę bramki Alana Zacharewicza, który chyba trochę zmarzł przez 80 minut, kompletnie nic nie robiąc. Obrońcy Pogoni odprowadzili pomocnika grabiczan wzrokiem, a on nie niepokojony przez nikogo strzelił sobie w stronę zaskoczonego bramkarza. Alan Zacharewicz odbił nogami zmierzającą do siatki piłkę, która potoczyła się wprost pod nogi Łukasza Chmielewskiego, któremu nie pozostało nic innego tylko wpakować ją do pustaka. Uderzył, ale piłka jak zaczarowana minęła słupek bramki. Gościom chyba tętno leciutko przyspieszyło, wiec postanowili je uspokoić grając w środkowej strefie boiska w grę: „ja do ciebie ty do mnie”.

Czas leciał i cały stadion z niepokojem patrzył na elektroniczna tablicę z zegarem odliczającym ostatnie sekundy meczu. Wtedy znów Jacek Michalski stwierdził, że warto pobawić się z gośćmi w ich grę i odebrał piłkę pomocnikom Pogoni i pobiegł w stronę pola karnego. Jednak tym razem obrońcy wybili piłkę za linię końcową boiska. To była dosłownie końcówka meczu i jeżeli ktoś wtedy myślał, że wynik ulegnie zmianie to musiał być dużej wiary. W to ewidentnie uwierzyli spartanie, bo dośrodkowanie z rzutu rożnego wykonanego w ostatniej sekundzie meczu, na bramkę zamienił Bartłomiej Gronkowski. Po tej akcji arbiter zakończył mecz. Sparta Grabik zremisowała z Pogonią Przyborów 1:1.
Bramka strzelona na 1:1 przez Bartłomieja Gronkowskiego

Trener Sparty, Piotr Makowski: Drużyna z czołówki tabeli, dlatego podeszliśmy do tego meczu z dystansem, bo mieliśmy bardzo dużo straconych bramek w ostatnim czasie, a dzisiaj postawiliśmy na obronę. Było widać, że rywal piłkarsko jest lepszy, ale my pokazaliśmy jak się walczy do końca.

Trener Pogoni, Rafał Galas: Jak się traci bramkę w ostatniej sekundzie to jest ból, ale trudno. Ci co strzelają jedną więcej bramkę to wygrywają, jeżeli nie strzelają to jest remis. Uważam, że wynik jest sprawiedliwy.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na zary.naszemiasto.pl Nasze Miasto