Willa przy Placu Inwalidów w Żarach to jeden z piękniejszych zabytków w mieście. Wybudowana w 1883 roku dla Teodora Frenzla, była dawniej prawdziwą architektoniczną perełką. Po wojnie willa była siedzibą Instytutu Zjednoczenia Przemysłu Węgla Brunatnego, następnie urzędowała tu dyrekcja kopalni węgla brunatnego. Jeszcze w latach 80 - tych ubiegłego wieku mieściła się tutaj szkoła. Po latach willa przeszła w prywatne ręce, ale jednocześnie niszczała w oczach. Teraz to się zmieniło. Wiele wskazuje na to, że wizja kręcenia tutaj horrorów upadła.
CZYTAJ TEŻ
Tony śmieci stąd wywieźli
Obecny właściciel - Rafał Ratajczak z Mosiny przyznaje, że stał się właścicielem zabytku trochę z przypadku, bo nigdy nie miał nic wspólnego z Żarami. - Parę lat temu, ktoś zastawił u mnie tę willę. Z biegiem czasu zaczęliśmy coś tu robić, choć może z zewnątrz tego nie widać. Filmy urbeksowe, które tu kiedyś nagrano, nie mają nc wspólnego z tym, co dzieje się tu dzisiaj - mówi. - Począwszy od wymiany okien, stropów, całej konstrukcji dachu, wciąż staram się tutaj działać. Podłogi są wyłożone deskami, czekamy aż one wyschną, żeby móc dalej montować podłogę. Kiedy wymienialiśmy konstrukcję dachu, baliśmy się, że ta stara rozpadnie się jak domek z kart. Od początku wywieźliśmy stąd dwanaście ciężarówek, w każdej po szesnaście ton śmieci - podkreśla, zaznaczając, że robi wszystko z dbałością i szacunkiem dla historii. W środku zostały jeszcze dawne okna, nowo zamontowane są z drewna najlepszego gatunku. Wnętrze willi faktycznie nie przypomina tego z urbeksowego filmu nagranego przed kilku laty. Nieotynkowane ściany z cegieł, zapach drewna, robią wrażenie.
Przychylność ludzi
Na zewnątrz wymieniono dach w ogrodzie zimowym. Przed wejściem trwa budowa schodów. - To jedno z większych wyzwań, bo chcemy, żeby tu były kamienne schody, które wcześniej trzeba było zdemontować. Najprościej byłoby zrobić nowe, ale skoro mamy materiał, który już był tutaj wykorzystany, warto to zrobić - mówi Rafał Ratajczak. - Miasto dołożyło do schodów pięćdziesiąt tysięcy. Muszę przyznać, że mogę liczyć na przychylność władz, nie jest tak, że umywają ręce i w ogóle się nie interesują, bo im też to leży na sercu. Bardzo pomaga mi Andrzej Wesoły, projektant i Marek Polański, miejski konserwator zabytków, robią naprawdę dobrą robotę i zawsze mogę na nich liczyć. Cieszy mnie to, że ludzie są tutaj naprawdę przychylni i wspierają, pomagają, jak mogą - dodaje.
Potrzebne miliony
Właściciel willi nie ma jeszcze konkretnych plan dotyczących przeznaczenia obiektu. Jak podkreśla, największym wyzwaniem będzie elewacja, której remont planuje rozpocząć w przyszłym roku. - Jak będziemy mieć to za sobą, wejdziemy z pracami do środka. Potem będę myśleć, co można tutaj zrobić. Zależy mi na tym, żeby wyremontować tę willę. Mamy już sentyment do tego miejsca. Wszystko to jednak wymaga ogromu nakładów finansowych. Tutaj nie ma co jechać i zaczynać roboty, jeśli nie ma się konkretnej gotówki. To już nie tysiące, a miliony. Sama elewacja to będzie jakieś pół miliona złotych, jeśli nie więcej. Mam nadzieję, że powoli, małymi krokami uda się dokończyć to, co zacząłem.
Tak wygląda willa od zewnątrz
Najlepsze atrakcje Krakowa
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?