Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Basen w Złotniku przez wiele lat przyciągał tłumy. Zostały tylko stare zdjęcia i mnóstwo wspomnień

Wideo
emisja bez ograniczeń wiekowych
Basen w Złotniku dziś to już historia. Przez kilkadziesiąt lat dzieciaki z okolicy i dorośli, spędzali tutaj każdą wolną chwilę. - Ile bym dał, żeby ten czas wrócił - mówi Antoni Ostrowski.

Basen w Złotniku w gminie Żary dziś to już historia. Kiedyś przyciągał tłumy mieszkańców z okolicy, który na kąpielisku położonym w samym środku lasu za wsią szukali wytchnienia od pracy w gospodarstwie. Do dziś mieszkańcy z sentymentem wspominają te czasy. Basen istniał jeszcze przed wojną, była przy nim trampolina, plaża. Dzieci uczyły się tutaj pływać. Droga prowadząca na kąpielisko nie była łatwa ani krótka, nie było mowy o tym, żeby wpakować się do samochodu całą rodziną i dojechać do samej plaży. Chodziło się pieszo, rzadko jeździło się rowerem, bo nawet taki jednoślad był luksusem w tamtych czasach.

- Pamiętamy, bo myśmy jeździli, była tam plaża, można było kocyk sobie rozłożyć. Nie było kiedyś łazienek, to w sobotę tam był multum ludzi, nie było miejsca - wspominają Jadwiga i Antoni Ostrowscy. - Bardzo dużo dzieci przychodziło, bo mówili, że gimnastyka to najlepsza jest w wodzie.

Każda wolna chwila na basenie

- Pamiętam to w latach pięćdziesiątych, 55 – 56 mój ojciec się tam kąpał. Ja od rana do wieczora mogłem tam siedzieć - wspomina pan Antoni. - Aż ojciec musiał po mnie przychodzić, bo miałem krowy paść, to się zaraz baty dostało za to. Jak tylko była wolna chwila to zaraz szło się kąpać, gdzie rowerem, biegło się, pół godziny i było się na miejscu. Ile bym dał, żeby ten czas wrócił. Jak miałem osiem lat może to nauczyłem się pływać tutaj właśnie. Brat mnie wrzucił do wody, ale długo coś nie wypływałem, to skoczył i mnie ratowali.

Zdrowsze gardła

- Tam była zawsze świeża woda, jesienią spuszczali, a zimą na bieżąco leciała znowu – dodaje mieszkaniec Złotnika. Na zdjęciach z tamtych lat widać uśmiechniętych chłopaków w kąpielówkach, uśmiechniętych i umięśnionych od pracy na roli.
- Do nas przyjeżdżała rodzina z Wrocławia, dzieci, które dużo chorowały na gardło, jak u nas pobyli, pochodzili się kąpać, to zaraz wszystkie choroby im mijały - dodaje pani Jadwiga.

To był całkiem inne czasy

Małgorzata i Leszek Tymińscy także pamiętają tamte czasy. - Byliśmy dziećmi, więc rodzice nie puszczali nas samych się kąpać. Basen był oddalony od wsi i w dodatku w lesie - dodaje pani Małgorzata. - Ja tam byłam może kilka razy, bo miałam młodszego brata i musiałam go zawsze pilnować. Ale jak nas puszczali to zawsze była draka o rower, taką pomarańczową “Ukrainę”, jak to się mówiło. Kto pierwszy wsiadł ten jechał, bo tylko jeden rower był w domu, a nas było troje. O to się zawsze kłóciliśmy. Wiem, że mieszkańcy dobrze wspominają te czasy. My, na wsi, nie mieliśmy nigdy tego co w mieście, nie znaliśmy tamtego życia. Jak rodzice pracowali na gospodarce, całkiem inaczej spędzało się czas. Nie było tego, co teraz, w domu tylko telewizor czarno - biały. Chodziło się na jagody do lasu, pomagało się w pracy rodzicom. To były całkiem inne czasy, niż dziś. W tym basenie woda była zawsze taka czysta, później w miastach zaczęli budować baseny.

Zarośnięte, zaniedbane

Kąpielisko było zarządzane przez gminę, obecnie to teren Nadleśnictwa Lipinki. Jeszcze na początku lat dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku zorganizowano wielkie czyszczenie basenu. W akcji brali udział strażacy ochotnicy z OSP Złotnik. Jak wspomina jeden z ochotników, to była ciężka, ręczna robota, z basenu wyciągano muł łopatami. Zajęło to sporo czasu. Z basenu korzystano jeszcze pod koniec lat dziewięćdziesiątych. Z czasem kąpielisko zaczęło zarastać, było coraz bardziej zaniedbane. Dziś jest kompletnie zapuszczone. Zostały tylko archiwalne zdjęcia okolicznych mieszkańców i mnóstwo pięknych wspomnień.

Bez porządnej drogi

Teren basenu należał do gminy, ale nie było tam nigdy żadnej porządnej drogi dojazdowej, mieszkańcy docierali tam drogą należącą do Nadleśnictwa. Żeby taki basen utrzymać, przygotować, trzeba by było wydać ogromne pieniądze, samo spełnienie warunków sanitarnych byłoby trudne – przyznaje Leszek Mrożek, wójt gminy Żary. - Udało nam się porozumieć z Nadleśnictwem i w zamian za działkę z basenem dostaliśmy teren, na którym są szatnie sportowe w Olbrachtowie. Dla nas to było korzystniejsze. Tym bardziej, że taki zbiornik jest potrzebny do celów przeciwpożarowych, kiedyś w pobliżu palił się las i był problem z wodą. Teraz problem się rozwiąże. Podobną działkę ze zbiornikiem mamy w Łazie, od strony Kunice, nie mamy tam żadnego dojazdu i rozmawiamy z Nadleśnictwem o kolejnej wymianie.

Takie plany

Nadleśnictwo Lipinki już ma plany wobec dawnego kąpieliska w Złotniku. - Zbiornik będzie wykorzystany do ochrony przeciwpożarowej, będzie to punkt poboru wody. Prawdopodobnie, ze względów bezpieczeństwa, zostanie ogrodzony. Na pewno zdemontowane zostaną resztki skoczni, żeby nie zagrażały one bezpieczeństwu - informuje Michał Szczepaniak z Nadleśnictwa Lipinki.

Czytaj też:

Zobacz też: Trudna sytuacja bezdomnych

od 12 lat

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na zary.naszemiasto.pl Nasze Miasto