Obie drużyny jak kania dżdżu potrzebują punktów, więc można się było spodziewać zaciętego widowiska. Mecz od początku nie układał się dobrze dla gospodarzy. Zdeterminowana Unia, która w ostatnich meczach remisowała albo przegrywała na własne życzenie chciała udowodnić, że jest drużyną poukładaną i potrzebuje tylko trochę szczęścia, żeby zacząć wygrywać. Kado w swoim stylu, wycofane czekało na okazję do kontry, które jak wszyscy wiedzą są piekielnie zabójcze.
Unia praktycznie przez cały mecz prowadziła grę, ale na boisku w Górzynie trudno rozwinąć grę finezyjno-taktyczną i akcje przypominają raczej grę w flippera niż przemyślane podania torujące drogę do bramki. W każdym razie w 26. minucie kuniczanie cel osiągnęli. Do bramki trafił Volodymyr Shved i przyjezdni stwierdzili chyba, że już wystarczy i chcą odpocząć, dlatego zostali srodze skarceni. Bramkę do szatni sprezentował im Patryk Poprawski.
Ogródek i gąska
Druga połowa, ewidentnie po ostrej reprymendzie Jarosława Gada w szatni, zaczęła się od huraganowych ataków Unii, które zostały uwieńczone sukcesem w postaci gola w 53. minucie Vladyslava Morhuna. Przewaga Unii rosła, a Kado wyglądało na pokonane. Atmosfera siadła zwłaszcza, że 7 minut później wynik podwyższył na 3:1 Jarosław Gad. Wtedy Unia zastosowała manewr z pierwszej połowy pt. Już jesteśmy w ogródki i witamy się z gąską. Ale nie z Kado takie numery. W podopiecznych Andrzeja Michalskiego odezwały się krokodyle geny i zaczęli się skutecznie odgryzać. Najpierw bramkę kontaktową w 82. minucie zdobył strzelec pierwszego gola dla górzynian. A gdy wszyscy pakowali już manatki chcąc opuścić Górzyn Arena, gola wyrównującego strzelił Tomasz Kurpisz, który na "do widzenia" przyładował z dyńki w samo okno.
Unia zremisowała wygrany mecz i znów musi się dzielić punktami.
Wypowiedzi po meczu:
-Mecz od samego początku pod nasze dyktando, graliśmy dobrze, byliśmy poukładani taktycznie, przy tym stwarzaliśmy dogodne sytuacje. Ewidentnie było widać, że zależy nam na zwycięstwie. Do przerwy schodzimy z wynikiem 1:1, a po przerwie kolejne nasze sytuacje i wychodzimy na prowadzenie 3-1.Od tego momentu nie było mojego zespołu. Tu wyszedł nie brak szczęścia, lecz brak jakiejkolwiek dyscypliny taktycznej. Zamiast spokojnie utrzymać wynik i kontrować przeciwnika, to my podpalaliśmy się i chcieliśmy strzelać więcej bramek, tracąc przy tym mnóstwo sił. Nie mogę zrozumieć jak można było nie wygrać tego meczu- stwierdził Jarosław Gad, trener Unii Kunice.
Mecz Kado Górzyn-Unia Kunice
Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?