Goście po świetnym początku sezonu zostali sprowadzeni na ziemię i po pierwszej euforii przyszła szara rzeczywistość. Ostatnich spotkań nie mogą zaliczyć do udanych tak zresztą jak ŁKS. Co prawda goście wygrali z słabiutkim Startem Płoty, a łękniczanie zremisowali z Zorzą, ale obie drużyny po bardzo dobrej inauguracji spodziewały się chyba lepszej pozycji w tabeli.
Faworyci nie zawiedli
Jednak przed meczem zdecydowanymi faworytami do zwycięstwa byli podopieczni Sławomira Wiwacza. Scenariusz napisany z myślą o wysokiej wygranej sprawdził się w 100 procentach. Od początku obie drużyny prowadziły otwartą grę i nikt nie zamierzał murować bramki. Gra była dynamiczna i ciekawa, i stała do solidnym ogórkowym poziomie. Mimo że obie drużyny atakowały i stwarzały zagrożenie na polu karnym, to do siatki trafiali tylko gospodarze. Najpierw w 15 minucie zrobił to Jarosław Owsiany, po 10 minutach poprawił
Artur Michalski, a wynik do przerwy na 3:0 ustalił Adrian Szkudlarek.
Spokój, cisza i hat trick
Druga połowa upłynęła w spokoju i ciszy. Gościom pary starczyło do 60 minuty, a rozpędzeni gospodarze, w osobie Adriana Szkudlarka dorzucili do wyniku jeszcze dwa trafienia, a sam zainteresowany ustrzelił hat tricka. ŁKS Łęknica wygrał w końcu po szcześciotygodniowej niemocy i podskoczył oczko w tabeli zielonogórskiej klasy okręgowej.
-Na pewno cieszą zdobyte punkty, gra troszkę mniej, ale nie wolno sadzić zwycięzców. Wygraliśmy pierwszy mecz od sześciu spotkań i myślę, że to nas teraz zbuduje i zaczniemy punktować-stwierdził po meczu Sławomir Wiwacz, trener ŁKS-u.
Fragmenty meczu ŁKS Łęknica-Moczynianka Żagań
Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?