Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Zastal Zielona Góra powalczył, ale Dziki z Warszawy minimalnie lepsze

Maciej Noskowicz, zdjęcia Mariusz Kapała
Wideo
emisja bez ograniczeń wiekowych
Dużych emocji dostarczył w niedzielny wieczór mecz koszykarzy Enei Stelmetu Zastalu. Zielonogórzanie mimo ambitnej postawy przegrali z Dzikami Warszawa i wciąż pozostają bez wygranej we własnej hali.

Enea Stelmet Zastal Zielona Góra – Dziki Warszawa 91:97

  • Kwarty: 17:17, 22:25, 29:26, 23:29.
  • Zastal: Woroniecki 22 (6x3), Groselle 17, Musić 12, Kołodziej 6, Lewandowski 5 (1x3) oraz Kikowski 12 (2x3). Washington 8 (2x3), Hepa 7 (1x3), Wójcik 2.
  • Dziki: Green 27 (2x3), Mcglynn 14 (1x3), Coleman 4, Czujkowski 4 (1x3), Aleksandrowicz 2 oraz Crawley 15 (2x3), Szlachetka 13 (1x3), Grochowski 11 (3x3), Pamuła 7 (2x3), Mokros 0, Bartosz 0.

Kibice w hali CRS-u obejrzeli niezły mecz, w którym obie drużyny do samego końca rywalizowały o zwycięstwo.
Gospodarze przystąpili do spotkania bez kontuzjowanego Amerykanina Dariousa Halla. Zaczęło się od punktów Dominica Greena, ale odpowiedział trójką Marcin Woroniecki. Pierwsza kwarta miała wyrównany przebieg. Dobre momenty miał Geoffrey Groselle, a świetną zmianę dał Paweł Kikowski. To po jego trzech punktach Zastal odskoczył na 13:9. Pierwsza odsłona zakończyła się jednak remisem 17:17.

Druga kwarta to zmienność nastrojów i szarpana gra zastalowców. Gospodarze lepiej rozpoczęli tę odsłonę. Po trzech punktach Kamaki Hepy Zastal prowadził 22:17. Dziki jednak wzięły się za odrabianie strat. Przyjezdni zaczęli trafiać doprowadzając do wyrównania, a następnie wychodząc na prowadzenie. Po serii trzypunktowych rzutów doświadczonego Piotra Pamuły i Isaiah Crawley’a stołeczni wyszli na siedmiopunktowe prowadzenie w 16 minucie (35:28). Zastal odrobił po punktach straty, po punktach Hepy doprowadził do wyrównania (35:35), po czym stracił siedem punktów nie zdobywając żadnego (35:42 w 19 minucie). Seria kilku prostych błędów sprawiła więc, że końcówka pierwszej połowy była lepsza w wykonaniu beniaminka Orlen Basket Ligi. Niemoc Zastalu przerwał na szczęście Groselle. Ostatecznie jednak Dziki do przerwy utrzymały minimalne prowadzenie (42:39).

Wymianę ciosów kibiców w hali CRS-u obserwowali również w trzeciej kwarcie. Obie drużyny rozstrzelały się w rzutach za trzy punkty. Dwie trójki sprzedał Woroniecki, to dzięki jego skuteczności Zastal „trzymał” wynik w tej części gry. Po punktach Novaka Musica zielonogórzanie w 24 minucie wyszli po raz pierwszy od długiego czasu na prowadzenie (52:51). Dziki miały Grzegorza Grochowskiego, który był dużym zagrożeniem jeśli chodzi o rzuty z dystansu. Zastal miał świetne momenty w trzeciej kwarcie. W 26 minucie Biało Zieloni przegrywali 56:62, ale mieli świetny zryw 8:0 (trójki Woronieckiego i Kikowskiego oraz punkty Kołodzieja). Dzięki temu minutę później było już 64:62 dla miejscowych. Ostatecznie po 30 minutach mieliśmy remis 68:68 i zwiastun olbrzymich emocji w czwartej kwarcie.

Decydującą odsłonę lepiej rozpoczęły warszawskie Dziki, które po dwóch minutach objęły pięciopunktowe prowadzenie (77:72). Utrzymywało się ono przez większą część tej kwarty. Gospodarze ambitnie gonili rywala. W 36 minucie Zastal po punktach Michała Kołodzieja zbliżył się do Dzików na dwa „oczka” (83:85). Odpowiedź beniaminka była jednak błyskawiczna i odjazd na osiem punktów (83:91 po punktach Greena). Zastal się jednak nie poddawał. Dwa razy za trzy punkty trafił James Washington i na dwie minuty przed końcem było tylko 89:91. Końcówka jednak dla gości, którzy ostatecznie wygrali w Zielonej Górze.

WIDEO: W Urzędzie Miasta rozmawiano o przyszłości Zastalu Zielona Góra

emisja bez ograniczeń wiekowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Zastal Zielona Góra powalczył, ale Dziki z Warszawy minimalnie lepsze - Zielona Góra Nasze Miasto

Wróć na zary.naszemiasto.pl Nasze Miasto