Niestety ostatni mecz obnażył wszystkie słabości żarskiej drużyny.
Do Żar przyjechała ekipa Ignerhome Basket Nysa, zajmująca, podobnie jak żaranie, miejsce w środku tabeli. Prezes Ignerski zbudował zespół, w którym gra pierwsze skrzypce(i to jak!), a jego zawodnicy bawią się wspaniale i widać, że sprawia im to ogromną przyjemność.
Koncertowa gra gości
Mecz zaczął się bardzo dobrze dla przyjezdnych, którzy do 8. minuty pierwszej kwarty nie pozwolili miejscowym zdobyć żadnego punktu, prowadząc 7:0. Wtedy, po czasie wziętym przez lekko zirytowanego szkoleniowca z Żar, miejscowi w końcu zaczęli się żwawiej poruszać po parkiecie. Jakoś doprowadzili do remisu, a nawet wyszli na moment na prowadzenie. I to było wszystko, na co było stać żaran w tym meczu. Od drugiej kwarty zaczął się bowiem koncert na nyską orkiestrę i dyrygenta. Gościom wychodziło wszystko, a miejscowym absolutnie nic. A pan dyrygent, czyli Michał Ignerski, którego fanom koszykówki nie trzeba przedstawiać, pokazał wszystkim obecnym, że wiek to tylko cyferki na papierze i że miedzy nim, a grającymi na parkiecie, wykopany jest prawdziwy rów mariański. Dzielił i rządził, a reszcie pozostało grzecznie się przyglądać i ewentualnie wzdychać pod nosem. „Igner”, na luziku i z uśmiechem na twarzy, poprowadził swój zespół do spektakularnego zwycięstwa, prowadząc do przerwy dwudziestoma punktami.
Przyjemnie się oglądało kogoś, kto czerpie taką radość z tego co robi. Chapeau bas panie prezesie.
Nic nie mogli zrobić
A mający swoje problemy Rycerze z Twierdzy, nie byli w stanie nawiązać równorzędnej walki z tak dysponowanymi rywalami. Plaga kontuzji i zmęczenie ostatnimi wyczerpującymi tygodniami pozbawiły ich paliwa. Niestety widoczny był też problem z krótką ławką, a raczej z jej brakiem. Rezerwowi, po których mógł sięgnąć Łukasz Rubczyński, to młodzi zawodnicy, którzy bardzo rzadko wchodzili we wcześniejszych spotkaniach. Nieograni w 2.lidze przeszkadzaliby bardziej niż pomagali swoim zmęczonym kolegom. Co prawda niektórzy pojawili się pod koniec na boisku, ale chyba tylko po to, żeby przy ich nazwisku w protokole nie było literek DNP. Koniec końców, BC Swiss Krono Żary przegrało z IgnerHome Basket Nysa 69:100 i o tej porażce musi jak najszybciej zapomnieć. Sezon trwa.
A co miał do powiedzenia trener Rubczyński:
-Drużyna jest bardzo zmęczona ostatnimi meczami i to było dzisiaj widać. Do tego dochodzi krótka rotacja i kontuzje. Chłopcy chcieli zagrać w tym meczu i niektórzy grali na blokadach. Jesteśmy też na takim etapie rozgrywek, że trzeba pewne rzeczy analizować i patrzeć długofalowo, a dla nas najważniejsze jest przede wszystkim zdrowie zawodników. Chcemy w każdym meczu wygrywać, ale nie w każdym możemy. Dzisiaj była okazja do tego, żeby młodzi adepci mogli sobie pograć, bo przy plus 30, ciężko było podjąć równorzędną walkę z rywalami, którzy zagrali dzisiaj bardzo dobre spotkanie-podsumował Łukasz Rubczyński, szkoleniowiec BC Swiss Krono Żary.
Zobacz wideo
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?