Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Koszykarze BC Swiss Krono Żary nie znaleźli żadnych argumentów na koncertową grę pana prezesa

Małgorzata Fudali Hakman
Małgorzata Fudali Hakman
Małgorzata Fudali Hakman
Po ostatnich zwycięstwach BC Swiss Krono wydawało się, że najgorsze żaranie mają już za sobą. Bardzo dobra gra w ostatnich meczach, ambitna walka na parkiecie o każdą piłkę i świetna skuteczność dawała nadzieję, że kryzys został zażegnany i podopieczni Łukasza Rubczyńskiego będą kroczyć od zwycięstwa do zwycięstwa.

Niestety ostatni mecz obnażył wszystkie słabości żarskiej drużyny.
Do Żar przyjechała ekipa Ignerhome Basket Nysa, zajmująca, podobnie jak żaranie, miejsce w środku tabeli. Prezes Ignerski zbudował zespół, w którym gra pierwsze skrzypce(i to jak!), a jego zawodnicy bawią się wspaniale i widać, że sprawia im to ogromną przyjemność.

Koszykarze BC Swiss Krono Żary nie znaleźli żadnych argument...

Koncertowa gra gości

Mecz zaczął się bardzo dobrze dla przyjezdnych, którzy do 8. minuty pierwszej kwarty nie pozwolili miejscowym zdobyć żadnego punktu, prowadząc 7:0. Wtedy, po czasie wziętym przez lekko zirytowanego szkoleniowca z Żar, miejscowi w końcu zaczęli się żwawiej poruszać po parkiecie. Jakoś doprowadzili do remisu, a nawet wyszli na moment na prowadzenie. I to było wszystko, na co było stać żaran w tym meczu. Od drugiej kwarty zaczął się bowiem koncert na nyską orkiestrę i dyrygenta. Gościom wychodziło wszystko, a miejscowym absolutnie nic. A pan dyrygent, czyli Michał Ignerski, którego fanom koszykówki nie trzeba przedstawiać, pokazał wszystkim obecnym, że wiek to tylko cyferki na papierze i że miedzy nim, a grającymi na parkiecie, wykopany jest prawdziwy rów mariański. Dzielił i rządził, a reszcie pozostało grzecznie się przyglądać i ewentualnie wzdychać pod nosem. „Igner”, na luziku i z uśmiechem na twarzy, poprowadził swój zespół do spektakularnego zwycięstwa, prowadząc do przerwy dwudziestoma punktami.
Przyjemnie się oglądało kogoś, kto czerpie taką radość z tego co robi. Chapeau bas panie prezesie.

Nic nie mogli zrobić

A mający swoje problemy Rycerze z Twierdzy, nie byli w stanie nawiązać równorzędnej walki z tak dysponowanymi rywalami. Plaga kontuzji i zmęczenie ostatnimi wyczerpującymi tygodniami pozbawiły ich paliwa. Niestety widoczny był też problem z krótką ławką, a raczej z jej brakiem. Rezerwowi, po których mógł sięgnąć Łukasz Rubczyński, to młodzi zawodnicy, którzy bardzo rzadko wchodzili we wcześniejszych spotkaniach. Nieograni w 2.lidze przeszkadzaliby bardziej niż pomagali swoim zmęczonym kolegom. Co prawda niektórzy pojawili się pod koniec na boisku, ale chyba tylko po to, żeby przy ich nazwisku w protokole nie było literek DNP. Koniec końców, BC Swiss Krono Żary przegrało z IgnerHome Basket Nysa 69:100 i o tej porażce musi jak najszybciej zapomnieć. Sezon trwa.

A co miał do powiedzenia trener Rubczyński:

Małgorzata Fudali Hakman

-Drużyna jest bardzo zmęczona ostatnimi meczami i to było dzisiaj widać. Do tego dochodzi krótka rotacja i kontuzje. Chłopcy chcieli zagrać w tym meczu i niektórzy grali na blokadach. Jesteśmy też na takim etapie rozgrywek, że trzeba pewne rzeczy analizować i patrzeć długofalowo, a dla nas najważniejsze jest przede wszystkim zdrowie zawodników. Chcemy w każdym meczu wygrywać, ale nie w każdym możemy. Dzisiaj była okazja do tego, żeby młodzi adepci mogli sobie pograć, bo przy plus 30, ciężko było podjąć równorzędną walkę z rywalami, którzy zagrali dzisiaj bardzo dobre spotkanie-podsumował Łukasz Rubczyński, szkoleniowiec BC Swiss Krono Żary.

Zobacz wideo

od 16 lat

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na zary.naszemiasto.pl Nasze Miasto