Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Rodzina z Ukrainy znalazła schronienie w Żarach i Lubsku. Pomoc dla naszych sąsiadów nie słabnie

Aleksandra Łuczyńska
Aleksandra Łuczyńska
Rodzina z Lwowa znalazła schronienie w domu Kornelii i Sławomira Wilusz w Żarach.
Rodzina z Lwowa znalazła schronienie w domu Kornelii i Sławomira Wilusz w Żarach. Aleksandra Łuczyńska
Kornelia Drzewiecka - Wilusz z mężem Sławomirem przyjęli pod swój dach mamę z dziećmi z Ukrainy. - Nie wiemy, ile to potrwa. Teraz najważniejsze jest to, że są bezpieczni - podkreślają.

Decyzja o przyjęciu ukraińskiej rodziny była błyskawiczna. Kornelia Drzewiecka - Wilusz z mężem Sławomirem przyjęli w swoim domu Marię z dwójką dzieci - Bochdanem i Jurkiem. - Znaliśmy się już wcześniej z Władkiem, mężem Marii, który jest prowadzi firmę na Ukrainie i współpracowaliśmy ze sobą od dziesięciu lat - opowiada Kornelia. - Władek miał do nas przyjechać, kiedy okazało się, że wybuchła wojna. W czwartek wieczorem powiedział, że jest na granicy polsko - ukraińskiej z żoną, bratową i dziećmi i, że chce ich zabrać gdziekolwiek, byle w bezpieczne miejsce. Bez większego namysłu powiedzieliśmy, żeby przywiózł rodzinę do nas.

CZYTAJ TEŻ

Wymęczeni drogą, ale bezpieczni

Jednak zanim kobiety z dziećmi dojechały do Żar, minęły cztery dni. Tyle trwała podróż, łącznie z przeprawą przez granicę, noclegiem po drodze. - Kiedy dotarli do nas w środku nocy to byli niesamowicie zmęczeni, nie chcieli nawet nic jeść, tylko kaszka dla dziecka i do łóżek. Jeśli dzieci spały do 10 rano to znaczy, że naprawdę to była dla nich męcząca droga i nie ma się czemu dziwić - dodaje Kornelia. - Maria z chłopcami są w naszym domu, bratowa Władka z dzieckiem u mojej kuzynki w Lubsku. Chcieliśmy, żeby byli blisko siebie i miały ze sobą kontakt, jako rodzina.
Na pytanie, jak długo zostaną, nikt nie potrafi odpowiedzieć. - Tego nie wie nikt, wszyscy chcemy, żeby wojna skończyła się jak najszybciej. Zostaną tutaj tak długo, jak będzie trzeba, teraz najważniejsze, że są bezpieczni - podkreśla Kornelia.

Chcą wrócić do Lwowa

Maria mieszka z rodziną we Lwowie, ma 28 lat, jej mąż prawie 30. Władek został na Ukrainie i wozi ciężarówką pomoc z Caritasu od granicy w głąb kraju. Żadne z nich nie wyobraża sobie, że taka sytuacja może potrwać długo. Chociaż Lwów nie jest tak mocno ostrzeliwany, jak inne miasta, z pewnością nie jest tam bezpiecznie.
- Nie chcemy zostawać w Polsce, jak tylko uspokoi się sytuacja, wrócimy do siebie - podkreśla Maria.
Kornelia i Sławomir Wilusz pomagają, jak potrafią. Halę w swojej firmie udostępnili dla darów, które jadą w stronę Ukrainy z Holandii. W pomoc jest zaangażowane jest także Koło Łowieckie nr 5 Cietrzew Żary, w którym działa Sławek. - Pomaga każdy, kto może. Kiedy tylko znajomi i sąsiedzi dowiedzieli się, że ma dotrzeć do nas rodzina z Ukrainy, nie nadążałam z odpisywaniem na wiadomości. Chęć wsparcia jest ogromna - podkreśla Kornela.
W poście poniżej znajdziecie adresy, pod którymi prowadzone są zbiórki na terenie powiatu żarskiego.

Zobacz wideo z Solidarnie z Ukrainą w Żarach

od 16 lat

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na zary.naszemiasto.pl Nasze Miasto