Zaraza w Żarach. Nie pomogły nawet nagie dziewice, morowa zaraza zbierała żniwo wśród mieszkańców
Dłuższy jeszcze czas mówiono potem w okolicy Żar:
- Jakże będzie można teraz umrzeć, skoro w Żarach spalili śmierć!
Ale nie na długo ustało tu złowrogie panowanie Mory. Już w 1602 roku ponownie rozszalała się zaraza wśród ludności wsi położonych miedzy Żarami i Lubskiem. Starzy postanowili wówczas zastosować dawny, od wieków znany obrzęd, który miał ich ochronić przed klęską. Wybrano dwóch młodych, niewinnych chłopców, jedną wdowę, która już od siedmiu lat żyła we wdowim stanie i sześć dziewic. Wszyscy oni zgromadzili się na końcu wsi o północy, nie odzywając się ani słowem. Jeden z młodzieńców zatoczył krąg uschniętą różdżką. Do koła weszły kobiety i rozebrały się do naga. Następnie wdowa z różdżką w ręku poszła przodem, a dziewczęta zaprzęgnięto do pługa, którym jeden z młodzieńców wyorywał bruzdę, gdy tymczasem drugi pilnował złożonych ubrań. Takim pochodem okrążono całą wieś trzykrotnie i oborano ją bruzdami. Po ukończeniu pracy wszyscy w grobowym milczeniu wrócili do wsi. Ale Mora nie ulękła się widać tych czarów, gdyż zabrała jeszcze wiele ofiar, zanim zaraza ostatecznie wygasła.
„Legendy i podania wrocławskie i dolnośląskie” Krzysztof Kwaśniewski